23-letni Daniel trafił do sieci pięciogwiazdkowych hoteli na południu wyspy, których właścicielem jest Polak. Wyleciał pod koniec września 2013 r., akurat kiedy w tamtej części świata zaczyna się lato. - Całe życie grałem w tenisa, byłem zawodnikiem. Miałem aspiracje, by być jednym z najlepszych w Polsce, ale musiałem je zweryfikować. Poszedłem więc na studia i zacząłem uczyć gry - opowiada.

- Choć życie na Mauritiusie było wygodne, bo po prostu miałem wyjść na trening, momentami było ciężko. Na korcie spędzałem nawet po 9 godzin dziennie w 35-stopniowym upale. Od godz. 11 do 16 praktycznie nie dało się przebywać na słońcu. A osobom, które przychodziły na moje lekcje nie tylko chciałem organizować trening. Starałem się, by to było całe show, bo goście hotelowi płacili grubą kasę - dodaje Daniel (na zdjęciu popularny, nie tylko na Mauritiusie, tenis na piasku).

Jednak 7-miesięczny pobyt na wyspie, to dla Daniela Ignatowicza była wielka przygoda. Mauritius to afrykańska wyspa na Oceanie Indyjskim, znajduje się na wschód od Madagaskaru. - Po prostu rajskie życie. Plaże, kokosy, piękne kobiety, błękitny ocean, a z drugiej strony piękne góry... W wolnej chwili mogłem wziąć deskę surfingową i rzucić się na fale - mówi Daniel.