2 z 8
Poprzednie
Następne
Pożar Gajcy
Do pożaru doszło w nocy z 11 na 12 listopada, około 1.30. – Zapaliły się stojące na zewnątrz budynku plastikowe skrzynki z butelkami po napojach. Z tych skrzynek ogień przedostał się na drzwi. Bądź też ktoś czymś je polał. Została po nich tylko klamka i zasuwka – opowiada nam 43-letni Piotr Gajcy.
Dom, w którym mieszkał z rodziną miał charakter mieszkalno- usługowy. W dolnej części mieścił się niewielki sklep spożywczo-przemysłowy.