Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrów Maz. Pacjent wrócił do życia po 90 minutach. Niesamowita historia!

Aleksandra Zdanowicz
Aleksandra Zdanowicz
Fot. Pytanie na Śniadanie
Ostrów Maz. Józef Szymaniak, pacjent ostrowskiego szpitala, miał rozległy zawał, jego serce przestało bić, nie było szans na ratunek... Kiedy odłączano go od aparatury, jego serce nagle zaczęło bić. Poznajcie niesamowitą historię medycznego cudu.

Dzięki programowi Pytanie na Śniadanie cała Polska poznała historię 74-letniego Józefa Szymaniaka, o życie którego przez 90 minut toczono dramatyczną walkę w ostrowskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

- Podczas koszenia trawy nagle źle się poczułem - wspomina pan Józef. - Ostatnim, co pamiętam jest moment, w którym siadam na krześle. Potem straciłem świadomość.

Serce nagle zaczęło bić na nowo po 90 minutach

Dalszą część tej historii opowiadają lekarze.

- Pacjent trafił na SOR w Ostrowi Mazowieckiej. Przez półtorej godziny walczyliśmy jak lwy, by przywrócić funkcje życiowe, czego nam się nie udało dokonać. Po tym czasie zrezygnowaliśmy z dalszej resuscytacji. Odłączyliśmy aparaturę ratującą życie i nagle, po minucie, gdy myśleliśmy, że to już koniec, zauważyliśmy czynność skurczową mięśnia sercowego - mówi Marcin Pawłowski, lekarz, który uratował życie panu Józefowi.

- Zawsze jest tak, że mimo iż przestajemy reanimować pacjenta, to czas odłączania od aparatury jest dość długi. Przez jakiś czas patrzymy więc jeszcze na te monitory, ich odłączenie następuje zresztą zawsze na końcu - dodaje. - Tak było tez w tym przypadku. Nagle, już po zaprzestaniu reanimacji, zauważyliśmy, że serce pana Józefa "ożyło" i znów podjęło akcję.

Półtorej godziny po drugiej stronie...

- Pan Józef jest najlepszym dowodem na to, że cud ma prawo się wydarzyć, ale to tez dowód na to, że nigdy nie wolno wątpić w to, że warto walczyć o życie do samego końca - mówi Artur Wnuk, dyrektor szpitala w Ostrowi Mazowieckiej. - My do tej pory się śmiejemy, że nie wiemy, co pan Józef przez te półtorej godziny tam robił, bo podejrzewamy, że grał w karty z aniołami - śmieje się dyrektor ostrowskiego szpitala.

- Co nas najbardziej cieszy, to że pan Józef po półtorej godziny "przebywania po drugiej stronie", nie ma żadnych ubytków. Jest w idealnym stanie - dodaje Artur Wnuk.

Jak mówi sam Józef Szymaniak, po miesiącu od tych wydarzeń, wrócił do pracy.

Zobacz inne aktualności z powiatu ostrowskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki