Nasze złośliwe podsumowanie 2011 roku. Luty

Ostrołęccy radni Platformy - chyba jako pierwsi w kraju - już w lutym rozpoczęli kampanię wyborczą przed wyborami do Sejmu. Chcąc pokazać, że PO odcięło się zdecydowanie i grupą kreską od skompromitowanego hasła "By żyło się lepiej" uznali, że powinno żyć się gorzej. I zaproponowali obniżkę diet radnych Ostrołęki. Takiemu populizmowi większość radnych powiedziała stanowcze "Nie!". Diety pozostały bez zmian. Podniesiono za to ceny biletów MZK.

W ratuszu tymczasem gruchnęła afera 25 milionów. Pewna urzędniczka nie poradziła sobie z wysłaniem drogą elektroniczną wniosku o dofinansowanie taką kwotą budowy stacji segregacji odpadów. Cała wierchuszka ratusza mówiła z powagą na ustach, że możemy stracić 25 milionów, przez "jedno kliknięcie". O odpowiedzialności, nadzorze i innych takich, nie mówiono. Na szczęście Ostrołęce się upiekło. Urzędnikom już mniej - były kary dyscyplinarne. Oczywiście skromne. Wiadomo, kryzys. I rozdzielane według zasady: im kto niżej w hierarchii, tym kara wyższa.

Tymczasem ostrołęcka policja zdecydowanie poprawiła wizerunek. Na stanowisku zastępcy komendanta, Stanisława Szcześniaka zastąpiła Marzena Zakrzewska. Oczywiście nie umniejszamy w niczym zasług i dokonań pana Stanisława, ale chyba nawet on zgodzi się, że urodę pani Marzena bije go na głowę. Stanisław Szcześniak, pogodzony z myślą, że zastąpi go kobieta, wyjechał szefować policji w Mławie. Gdyby nie to, że jest blondynem, można by o nim powiedzieć, że został Królem Cyganów. Niestety, nieprzeciętna uroda pani komendatowej wizerunek ostrołęckiej policji poprawiła tylko na chwilę. A może komendant, Janusz Pawelczyk jej pozazdrościł? Trudno dociec. W każdym razie wkrótce o wizerunku ostrołęckiej policji będzie głośno w całym kraju…

Kolejny odcinek naszego złośliwego przeglądu już wkrótce w naszym serwisie. A całość przeczytacie tylko w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego