Pani Ewa z Ostrołęki (imię zmienione - przyp. red.) podpisała ze szkołą dwie umowy na czas określony. Niestety, ostatnia z nich nie została przedłużona. Kobieta ma o to żal do dyrekcji szkoły i do kierowniczki, która była jej bezpośrednią przełożoną.
- Ja potrzebuję tej pracy. Tworzę rodzinę zastępczą dla moich wnuków. Praca była odskocznią od moich codziennych problemów - mówi, opisując swoją trudną sytuację.
Kobieta twierdzi, że była źle traktowana przez swoją współpracownicę, z którą się często kłóciła i kierowniczkę. Wśród wielu zarzutów wobec znalazł się i ten, że musiała się przebierać w obecności woźnego.
Wszystkie zastrzeżenia naszej Czytelniczki przedstawiliśmy Dariuszowi Bastkowi, dyrektorowi ZS nr 4 w Wojciechowicach.
- Pani Ewa ma trudny charakter i dużo problemów osobistych - twierdzi. - Wiele razy rozmawialiśmy o nurtujących ją sprawach, jak też o tym w jaki sposób należy postępować, aby nie doprowadzać do konfliktów. Wydawało się, że się rozumiemy. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że nie była w naszej szkole zastraszana , nękana psychicznie, czy mobbingowana - przekonuje.
Dyrektor przyznał też, że do pracy naszej Czytelniczki były w szkole zastrzeżenia.
- Były czasem zastrzeżenia, które dotyczyły bieżącej pracy, ale były one porównywalne z innymi pracownikami. Jednak nie dostawała nagan ani upomnień - zaznacza.
Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym, papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?