Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiedział: najważniejsze, że żyjesz!

Robert Majkowski
Archiwum rodzinne
- On mnie mocno uściskał i mówi: Elżbieta, ty żyjesz! - tak wspomina swoje spotkanie z dawcą szpiku Elżbieta Orzoł z Cierpiąt. Chorowała na ostrą białaczkę szpikową. Była o krok od śmierci. Dawca szpiku podarował jej drugie życie

Przerażającą diagnozę poznała w grudniu 2009 roku.
- Do tego czasu funkcjonowałam normalnie. Prowadziłam sklep. Nagle pojawił się mocny ból głowy. Poszłam do lekarza. Dostałam skierowanie na badania krwi - wspomina pani Ela.

Boże, zostaw mnie dla dzieci

Wyniki były jednoznaczne: ostra białaczka szpikowa. Trzeba było się natychmiast leczyć.
- To był szok. Świat się wywrócił do góry nogami - przyznaje kobieta. - W szpitalu byłam tak przyzwyczajona do tego, że ludzie odchodzili, jak do rozmowy. Budzisz się, liczysz oddechy sąsiada i wiesz, że ten ktoś już umiera... Czekałam, kiedy ja tak będę. Kiedy ktoś będzie słuchał, jak ja umieram. Zawsze tylko mówiłam: Boże, zostaw mnie dla dzieci. Ja nie chcę nic, tylko żyć. Dla mnie liczy się dziś, szczęśliwy dzień. Nie chcę nic, chcę tylko żeby dzieci miały matkę. Chciałam też żyć dla wnuczusi ukochanej - mówi przez łzy.

W końcu okazało się, że kobieta musi mieć przeszczep szpiku kostnego. Dawcy szukano na całym świecie. Trudno było go znaleźć. W końcu się udało. Znalazł się odpowiedni dawca w Niemczech.

Normalny chłopak w spodenkach

Przez dwa lata pani Ela nie mogła się kontaktować ze swoim dawcą. Po upływie tego czasu wystąpiła o ujawnienie danych dawcy. Napisała do niego list.

- Od razu odpisał - opowiada pani Ela. - Napisał, że się o mnie martwi, że się interesuje. Zaproponował spotkanie.

Pokonali dystans 1500 kilometrów. Dawca szpiku Elżbiety Orzoł nazywa się Lukas König, mieszka niedaleko francuskiej granicy.

- Kiedy wyszłam po długiej podróży z samochodu, zobaczyłam, że idzie do mnie taki normalny chłopak, w spodenkach - wspomina z uśmiechem. - Boże, jak on mnie uściskał. Nigdy tak mi się w życiu ziemia miękką nie zrobiła...

Teraz jesteś moim bratem

Kolejne godziny upłynęły im na rozmowie, którą tłumaczyła córka kobiety, Kasia.

- Mówił mi, że ładnie wyglądam. Odpowiadałam, że przecież jestem zniszczona chemioterapiami, że włosy po przeszczepie zaczęły mi odrastać po pół roku. On mówił, że to się nie liczy. Najważniejsze, że żyję, że jestem… - wspomina. - Teraz nawet grupę krwi mam jego. Mówię mu: Łukasz i charakter też mam twój. On na to: tak trzymać! Dodałam też, że teraz jest moim bratem. Rękę przyłożył do serca. Nie spodziewał się, że tak go docenię. Z moim biologicznym bratem mam zgodność 30 procent, a z nim 100 procent.

Dawca szpiku pani Eli jest doktorem nauk. Pracuje w Instytucie Technologii.

Więcej na ten temat przeczytacie w aktualnym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki