Samoobrona przed Krokusem

W oświadczeniach wydanych przez te trzy partie czytamy, że są one absolutnie przeciwne budowie supermarketu w Pułtusku i uważają pozytywne dla inwestora decyzje zarządu miejskiego w tej sprawie za próbę doprowadzenia miejscowych firm handlowych do bankructwa, a co za tym idzie likwidacji rodzimego handlu, wzrostu bezrobocia itd. Zarząd powiatowy Samoobrony zapewnia nawet, że stanie w jednym szeregu z handlowcami i użyje wszelkich możliwych form protestu, by chronić ich interesy. W tym i w ubiegłym roku działacze i posłowie Samoobrony w różnych miastach czynie przyłączali się do protestów, pikiet i blokad przeciw budowie dużych sklepów z zachodnim kapitałem. Również kupcy z Pułtuska w zorganizowanej formie stawili opór planom wybudowania francuskiego sklepu o powierzchni sięgającej prawie 1000 m kw. Stanowisko kupców, zostało zaprezentowane na poniedziałkowym spotkaniu z władzami miasta 17 czerwca. Chodzi o spółkę Krokus z francuskim kapitałem. Krokus chce kupić od miasta nieruchomość wartą 550 tysięcy złotych, ale ponieważ nie posiada zezwolenia na kupno nieruchomości w Polsce - zezwolenie takie wydaje minister spraw wewnętrznych i administracji. Spółka chce też, by w umowie transakcji zalazł się zapis, że jeśli Krokus nie uzyska pozwolenia z MSWiA, transakcja zostanie unieważniona, a miasto w ciągu czterech lat zwróci inwestorowi pieniądze. Kupcy, którzy przybyli na poniedziałkowe spotkanie do ratusza nie szczędzili swojej władzy ostrych słów. Spotkanie przebiegało w bardzo burzliwej atmosferze - zwłaszcza, że za miejscowymi kupcami ujęli się opozycyjni radni i oponenci aktualnie rządzącej koalicji. Zarzucali burmistrzom, że łatają dziurę w miejskim budżecie kosztem kupców, a przecież to oni płacą podatki do miejskiej kasy. Przedsiębiorcy mieli wątpliwości co do korzyści, jakie mogłoby odnieść miasto w związku ze sporną inwestycji.