Jest o tyle ciekawa, że dotyczy zasad wynagradzania radnych. Zasad, które nie dla wszystkich są chyba jasne, choć rzadko się zdarza, żeby sprawa miała swój finał w sądzie, tak jak w tym przypadku.
Przypomnijmy, że radny Dariusz Bralski to wieloletni pracownik OSM. Przez pewien okres był on wiceprezesem największej w mieście spółdzielni mieszkaniowej. Po odwołaniu go z tej funkcji przez radę nadzorczą wrócił na stanowisko dozorcy, a między nim a nowym zarządem zarysował się ostry konflikt. Pokłosiem była między innymi opisywana sprawa.
Jak stanowią przepisy, dieta radnego jest „rekompensatą za utracone dochody w związku z wykonywaniem mandatu”. W praktyce oznacza to, że każdy radny biorąc udział w sesji czy posiedzeniu komisji musi wziąć w pracy bezpłatny urlop – i te właśnie utracone dochody ma mu zrekompensować dieta. A co jeśli radny uda się na sesję bez urlopu? Dostanie normalną pensję i „rekompensatę za utracone dochody”? Na to wychodzi…
OSM zbadała dokumenty z czasu kiedy radny Bralski był jej wiceprezesem i odkryła, że urlopów na sesje nie brał. A dietę owszem. Spółdzielnia skrupulatnie wyliczyła – na podstawie protokołów z sesji rady miasta – ile czasu radny-wiceprezes spędził na sesjach formalnie w tym czasie „pracując w spółdzielni”. I procentowo obliczyła ile pieniędzy pobrał w tym czasie z kasy OSM. Wyszło prawie 7 tys. zł za okres od marca 2013 do maja 2015. I o taką kwotę pozwała radnego.
Sąd właśnie rozstrzygnął tę sprawę – po myśli spółdzielni. Uznał, że radny nie mógł pobierać pensji w czasie kiedy był na sesjach – i nakazał zwrócić owe 7 tys. zł.
Wyrok nie jest prawomocny, pełnomocnik radnego złożył już zapowiedź apelacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?