Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w sprawie śmierci Roberta Czajkowskiego z Wyszkowa rusza od nowa

Adam Wnęta
Wizję lokalną z odtworzeniem przebiegu zdarzeń przeprowadzono 8 listopada 2013 roku
Wizję lokalną z odtworzeniem przebiegu zdarzeń przeprowadzono 8 listopada 2013 roku Archiuwm GW
2 lutego ruszył od nowa proces w sprawie wyjaśnienia śmierci Roberta Czajkowskiego. Powodem jest zmiana sędziego.

Do tej pory proces prowadziła sędzia Izabela Gąsowska-Bura, jednak z uwagi, że od kilku miesięcy przebywa na zwolnieniu lekarskim, zastąpił ją sędzia Jędrzej Dessoulavy-Śliwiński.

Sprawa toczy się już ponad 2 lata. Zaginięciem 28-letniego Roberta Czajkowskiego Wyszków żyje od 1 listopada 2013 roku. Wciąż nie rozwikłano zagadki jego śmierci. Po tygodniu poszukiwań ciało znaleziono w rzece. O nieumyślne spowodowanie śmierci, a nie za zabójstwo - jak chciała rodzina zmarłego, oskarżony jest 24-letni bokser Sebastian G., który wdał się w bójkę z ofiarą i jako ostatni widział ją żywą.

Wciąż przesłuchiwani są świadkowie, których jest około 50. Zeznania niewiele wnoszą. Wciąż rozpatrywany jest np. problem kurtki Roberta, której nie można znaleźć. Przy jego ciele znaleziono numerek z szatni. Zdaniem rodziny pomijane jest wiele dowodów, które pomogłyby w dojściu do prawdy.

- Powiedziałam na wczorajszej rozprawie, że skupiamy się na drobnych rzeczach zamiast na tym, co jest naprawdę ważne. To wynik opieszałości, braku kompetencji, przez co straciliśmy ważne dowody. Poza nagraniem z monitoringu, wynikami sekcji zwłok i opinii uzupełniającej sekcji zwłok nie zrobiono nic, bo nie sprawdzono ani bilingów telefonicznych, ani komputera, ani śladów spod paznokci czy z odzieży. Nic nie zrobili. Ważne były bilingi, które po roku są praktycznie nie do odzyskania – żali się Grażyna Czajkowska, matka Roberta.

Wspomina też, że prokuratura nie potrafiła określić poziomu wody, jaki był w Bugu w dniu tragicznego zdarzenia.

Zdaniem wyszkowskiej prokuratury Robert dostał cios w wątrobę i w oko (to widać na nagraniu z monitoringu). Po tych ciosach miał uciec do rzeki i tam utonąć.

- Zapamiętam do końca życia słowa pani prokurator Danuty Klimiuk, która przed zakończeniem postępowania przygotowawczego powiedziała, że "ofiara doznała obrażeń, miała prawo się bać i uciekła do wody". Zapytałam wczoraj sędziego: skąd rozcięte usta, skąd spuchnięta broda, starty nos i maleńki krwiak w nosie, całe starte czoło i krwiak na nim? Skąd siniaki na plecach, na lewej nerce, pod łopatką. To wszystko wykazała sekcja zwłok. To świadczy o tym, że Robert nie uciekł do wody, a że nad tą wodą był jeszcze bity – tłumaczy matka dodając, że na nagraniu widać jak syn skręca w lewo i ucieka w stronę parku a nie biegnie wprost do wody.

Wyjaśnia też, że mieszkają w bloku 200 m od wody i Robert doskonale znał tą rzekę, wiedział, że jest tam głęboko.

Podczas ostatniej rozprawy z 2 lutego prokurator Andrzej Rowicki z Ostrołęki zaapelował do rodziny, aby nie nagłaśniała tej sprawy i nie powiadamiała mediów.

- Rzeczywiście chcieliśmy posłuchać się prokuratora, nie chcieliśmy więcej rozgłosu, ale znajoma osoba, która pisała relację z rozprawy, powiedziała mi: "Ty prosiłaś przez dwa lata, ty szukałaś pomocy przez dwa lata, prosiłaś o interwencję i czy mieli jakiekolwiek skrupuły? Nie mieli a ty w tym momencie masz mieć?!". Nie jestem "krzykaczem", nie szukam rozgłosu, ja po prostu walczę o sprawiedliwość i jako matka chcę wiedzieć jak zginął mój syn.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki