Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ćwierć wieku Nizińskiego

Aneta Kowalewska
Siedziba firmy Niziński przy ulicy Serockiej
Siedziba firmy Niziński przy ulicy Serockiej A. Kowalewska
Wielki był z niego ryzykant. Założył prywatną firmę w 1980 roku, gdy dogorywała komunistyczna gospodarka i nadciągał społeczny bunt. A jednak firma przetrwała i po 25 latach należy do najlepszych w Wyszkowie.

Zdzisław Niziński nie pozwala się sfotografować, bo jego zdaniem bycie biznesmenem stwarza mnóstwo zagrożeń, a on ceni sobie poczucie bezpieczeństwa i prywatność. Jego nazwisko widoczne jednak jest z daleka, na tablicach reklamowych ustawionych przy drogach dojazdowych do Wyszkowa.
Wyszkowianie znają Zdzisława Nizińskiego przede wszystkim z sieci stacji benzynowych, akcji charytatywnych i domu zwracającego uwagę przechodniów. Zdzisław Niziński zna Wyszków jak mało kto. Przez dwadzieścia pięć lat działalności swojej firmy przekopał miasto wszerz i wzdłuż - budując sieci ciepłownicze, kanalizacyjne i wodociągowe oraz oczyszczalnie ścieków i kotłownie.
Siedziba przedsiębiorstwa, które Niziński firmuje własnym nazwiskiem to przeszklony biurowiec przy ulicy Serockiej. Budynek jednak nie rzuca się w oczy, jak i sam właściciel, który nie bryluje na wyszkowskich salonach. Nawet, gdy bierze udział w charytatywnych przedsięwzięciach, to bez zbytniego rozgłosu.
Z okien gabinetu Zdzisława Nizińskiego widać tereny obok Geofizyki. Tam dwadzieścia pięć lat temu, w rekordowym czasie osiemnastu dni, jego przedsiębiorstwo debiutowało budując kanał ciepłowniczy.

Ciepłociąg w gorących czasach

- To był listopad 1979 roku - wspomina Zdzisław Niziński. - Pierwsza myśl, aby zacząć pracować na własną rękę. Pracowałem wiele lat w państwowym przedsiębiorstwie i dojrzewałem do decyzji, żeby się usamodzielnić. Miałem wielkie plany, widziałem nowe możliwości, chciałem realizować własne ambicje i po swojemu. Ale czas był do tego najgorszy z możliwych. Wielu znajomych odradzało mi zakładanie tej firmy w momencie takich zawirowań politycznych, niedostatków technologii i materiałów. Zdecydowałem jednak podjąć wyzwanie i na własnej skórze przekonałem się, że były to naprawdę niesprzyjające warunki do rozwoju budownictwa - opowiada przedsiębiorca.
Zdecydowanie największym problemem był brak materiałów. Walczyło się o nie praktycznie każdego dnia. Zdzisław Niziński dobrze pamięta, jak się dwoił i troił, żeby w terminie oddać do użytku swoją pierwszą inwestycję - kanał ciepłowniczy biegnący do nieistniejącego już dziś przedszkola i szkoły przy Serockiej.
- Już wtedy czuć było, że coś się będzie działo. Myśmy zaryzykowali i podjęliśmy się budowy kanału ciepłowniczego. Udało się nam zbudować 540 metrów w 18 dni. Dzięki temu przed zimą ciepło popłynęło do szkoły i przedszkola. To było coś ważnego; pierwszy sukces. To zmotywowało do działania - opowiada Niziński.
Krok po kroku rozwijał swoją firmę. Jego pracownicy budowali sieci ciepłownicze, wymieniali instalacje grzewcze, budowali oczyszczalnie ścieków.
- Szczególnie oczyszczalnie ścieków to mój prawdziwy konik - zdradza Niziński, z wykształcenia budowlaniec.
Z czasem firma ogarnęła swoim zasięgiem także sąsiednie powiaty.
W końcu przyszła wolność z wolnym rynkiem i planem Balcerowicza. Trzeba było odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Wielością w recesję

- Każdy ustrój ma swoje wady i zalety - mówi Niziński. - Najtrudniej jest jednak przetrwać okres przejściowy, przestawiania się na czasem diametralnie różne formy funkcjonowania, oswoić z prawodawstwem, choćby w tym wypadku dotyczącym zamówień publicznych. O ile w tym pierwszym okresie funkcjonowania firmy najwięcej problemów było z niedostatkiem materiałów, o tyle później trudności, które napotykaliśmy, miały zupełnie inny charakter. Związane były właśnie z dostosowaniem do obowiązujących zasad rynkowych i prawnych. Każda firma ma w swojej historii chude i tłuste lata. Dla nas takim trudnym okresem był na przykład pierwszy etap rządów Balcerowicza, potem lata 2000, 2001. Dobrze pamiętam momenty, w których gdyby nie własne, zaoszczędzone wcześniej pieniądze, którymi się wspomagałem, musiałbym chyba zamknąć firmę - opowiada Zdzisław Niziński.
Dodaje, że mimo różnych dziejowych i gospodarczych zawirowań, jedno w jego firmie pozostało niezmienne: solidność pracodawcy wobec pracowników.
- Przez te lata musieliśmy sobie radzić i z szalejącą inflacją, i z recesją, zmieniały się warunki, zmieniało się prawo. Nawet, gdy z płatnościami kontrahentów bywało różnie, zawsze w naszej firmie obowiązywała święta zasada, że pracownicy muszą w terminie dostać wynagrodzenie. Nigdy przez te dwadzieścia pięć lat nie zdarzyło się, aby ta zasada została złamana - mówi Zdzisław Niziński.
Obserwując rozwój firmy można dojść do wniosku, że receptą Nizińskiego na ewentualne trudne czasy jest różnorodność. Gdy przyjdą ciężkie chwile dla jednego biznesu, można go wspomóc dochodami z innego. Zapewne dlatego jego firma prowadzi wielotorową działalność - stacje benzynowe, hurtownię paliw płynnych, usługi budowlane, eksploatuje nawet kopalnię kruszywa.

Pracodawca i Wyszkowa obywatel

Elegancki gabinet szefa firmy nie jest jego twierdzą. Zdzisław Niziński zapewnia, że nie zamknął się w swoim biurowcu i nie odizolował od ludzi, którzy na co dzień na budowach pracują na markę jego firmy. Właściciel przedsiębiorstwa zapewnia, że to nie pieniądze (choć oczywiście firma musi mieć solidne własne środki by móc się rozwijać) ale fachowa i solidna załoga oraz wspólnie wypracowana marka jest największym kapitałem firmy Niziński.
- Zatrudniamy w tej chwili na stałe około 80 osób, a w porywach ze zleceniami bywa, że dajemy zatrudnienie stu dwudziestu. I nie ma dnia, żeby nie pojawiał się u nas człowiek szukający pracy. Z drugiej jednak strony bywa i tak, że są problemy ze znalezieniem branżowego fachowca - wyjaśnia pracodawca. Za cel postawił sobie dopracowanie się ekipy, która będzie się wprost kojarzyć z solidnością, uczciwością i pracowitością. Tak, aby hasło "Niziński" otwierało wszystkie drzwi.
- Umiem nagradzać pracowników i nie unikam inwestowania w nich, jeśli to konieczne, bo nauczyłem się, że to na pewno zaprocentuje. Nie jestem też głuchy na rady mojej załogi i nie lekceważę tych rad. Wszyscy doskonale pamiętamy, jak razem zaczynaliśmy i wiem, ile wzajemnie sobie zawdzięczamy. Czuję na sobie odpowiedzialność za tych ludzi - wielokrotnie jestem pracodawcą dla obojga małżonków, zdaję sobie sprawę, że opierają los swojej rodziny po części na mnie i mojej firmie i tym bardziej odczuwam strach o to, aby nie nastąpił dzień, w którym nie miałbym pracy dla moich ludzi. To byłby postokroć większy problem, niż wszelkie inne - deklaruje Zdzisław Niziński.
Drugi powód, dla których ludzie wydeptują korytarze eleganckiego biurowca Nizińskich to pieniądze. Przychodzą prosić o pomoc rzeczową czy finansową, udział w charytatywnych przedsięwzięciach, wszelkiego rodzaju sponsoring.
- Pomagamy na tyle, na ile jesteśmy w stanie. Pomóc wszystkim, którzy pojawiają się w tym gabinecie byłoby rzeczą absolutnie niemożliwą - twierdzi przedsiębiorca.
Niziński nie wypowiada się na temat konkurencyjnych firm i z założenia raczej liczy tylko na siebie i swoją rodzinę. Mniej na przykład na swoje lokalne samorządy.
- Przyznam, że nie czułem dotąd jakiegoś wsparcia ze strony miejskich czy powiatowych władz. Może ten nowy, miejski samorząd podejmował jakieś próby wspomagania rodzimego biznesu, ale z drugiej strony brak jest chyba instrumentów, które pozwoliłyby preferować miejscowe firmy. Czasem nawet odnosiłem wrażenie, że zdecydowanie częściej udaje mi się wygrywać przetargi w innych miejscach w kraju, niż w swoim mieście i powiecie - szczerze stwierdza przedsiębiorca.

Klan Nizińskich

W czasie rozmowy z "Głosem" Niziński kilkakrotnie podkreśla, że sukces firmy to nie tylko jego zasługa, ale całej rodziny. Bo dla nich ta firma jest drugim domem i zakładem pracy.
- W naszym kraju takie rodzinne biznesy nie są jeszcze tak popularne, ale na Zachodzie i w USA ten model sprawdza się idealnie, nam też bardzo przypadł do gustu. Moja żona, z zawodu ekonomistka wspólnie z działem księgowości zajmuje się finansami firmy. Syn ukończył Politechnikę Warszawską i wydział zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim i też pracuje z nami. Podobnie synowa, która kończy właśnie studia i już zajmuje się marketingiem w firmie. A córka, która ukończyła studia prawnicze, jest na ostatnim roku aplikacji radcowskiej i też zasila nasze grono - wylicza Zdzisław Niziński.
Może dobrze, że pracują razem, bo pracują tyle, że gdyby nie spotykali się w firmie, spotykaliby się zdecydowanie zbyt rzadko.
- Na razie jesteśmy wszyscy bardzo aktywni i właściwie wykradamy jakieś wolne chwile, które przeznaczamy na przyjemności i pasje. Moją od lat ogromną pasją jest myślistwo - zdradza Zdzisław Niziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki