Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą podnosić parowiec

A. Mierzwiński
Pływający dźwig nie zdołał w ubiegłym tygodniu unieść wraku statku. Poziom wody był zbyt wysoki i nurt rzeki za silny
Pływający dźwig nie zdołał w ubiegłym tygodniu unieść wraku statku. Poziom wody był zbyt wysoki i nurt rzeki za silny A. Mierzwiński
Pracownicy firmy ratownictwa wodnego Rako zamierzają podnieść z dna Bugu stary wrak parowca. Statek zatonął przed wielu laty w okolicach wsi Bojany w gminie Brok.

Miejsce to znało wielu wędkarzy odwiedzających bużańskie łowiska. Można tu było upolować ładną rybę, ale znacznie częściej urwać haczyk lub kotwiczkę. Podczas suchych lat, przy niskim poziomie wody, z nurtów rzeki wyłaniał się stalowy cylinder przypominający komin. Mieszkańcy Bojan i Broku opowiadali o zatopionym tutaj statku. Według relacji jednych miał on zatonąć podczas drugiej wojny światowej. Inni twierdzili, że podczas pierwszej, a jeszcze inni, że stało się to w okresie międzywojennym.
Pod koniec kwietnia w pobliżu wraku zakotwiczył pływający dźwig i pod wodę zszedł nurek. Po kilku dniach podwodnej penetracji, poszukiwacze mieli już przybliżony obraz tego co znajduje się w rzecznych odmętach.
- Jest to rzeczny parowiec, prawdopodobnie rosyjski z początku XX wieku - powiedział nam Mariusz Kos z firmy Rako. - Była to dość duża jednostka, długości około 40 metrów i szerokości 3-3,5 metra. Są to wymiary orientacyjne, bo prąd jest bardzo silny, woda zamulona i widoczność wynosi zaledwie pół metra. Wszystko robimy więc "na macanego".
Z informacji uzyskanych od nurka wynika, że statek nie ma pokładu i cały kadłub jest wypełniony piaskiem i kamieniami naniesionymi przez rzekę, zaś to co wystawało ponad wodę, to nie komin lecz parnik od pieca. Ratownicy zainteresowali się wrakiem już półtora roku temu i dostali zgodę na jego podniesienie. Twierdzą, że parowiec zatonął podczas pierwszej wojny światowej. Miał on przewozić to co Rosjanie rabowali po drodze.
- Podpływali do brzegu i kradli co się dało. Tutaj zostali ostrzelani i statek poszedł na dno, chociaż zdaje się, że zatonął, bo nie miał nim kto kierować - mówi Mariusz Kos. Nieco inną wersję podaje 88-letni mieszkaniec Bojan Eugeniusz Skrajny.
- Znam te wydarzenia z opowieści ojca, który mówił, że to było w dwudziestym roku jak Ruskie przegrali pod Warszawą i uciekali. To były cztery statki. Ten który zatonął, holował trzy mniejsze. Jak go ostrzelali polscy żołnierze, wszedł na mieliznę. Tamte trzy odcięły liny i popłynęły w górę Bugu. Jeden podobno zatonął gdzieś koło Broku. Według relacji Eugeniusza Skrajnego, wrak tkwił pierwotnie tuż przy samym brzegu i dopiero jak Bug zmienił koryto, znalazł się prawie na środku rzeki. Marianna Skrajna też pamięta ten statek.
- Jak byliśmy dziećmi, to on wystawał jeszcze sporo z wody. Ludzie tam podpływali, łowili z niego ryby, a nawet szukali czegoś wewnątrz, ale nie słyszałam, aby ktoś znalazł tam coś wartościowego. Z relacji Eugeniusza Skrajnego wynika, że już przed wojną były próby podniesienia wraku. - Jeszcze przed 1939 rokiem sprowadzili tu specjalny statek, który wyciągał z rzeki wielkie kamienie, ale nie dał rady.
Podczas okupacji do podniesienia przymierzali się Niemcy, a po wojnie Rosjanie. Wszystkie te próby okazały się bezskuteczne, a wrak parowca pogrążał się coraz bardziej w dnie rzeki. Czy tym razem zamiar wyciągnięcia go z wody się powiedzie? Ratownicy są ostrożni. Operacja podnoszenia miała rozpocząć się 5 maja, ale woda jest wciąż zbyt wysoka i nurt zbyt silny.
- Teraz tylko go obrysujemy i opiszemy - mówi Mariusz Kos. - Wrócimy tu za kilka tygodni jak poziom rzeki opadnie i można będzie wypłukać z niego piasek oraz kamienie. Gdybyśmy teraz chcieli go podnieść, to albo w ogóle nie ruszyłby się z miejsca, albo by się połamał. Bug nie chce tak łatwo oddać swojej zdobyczy. Nurek wspomina, że to co on zdążył wypłukać spod dziobu statku, rzeka zamuliła w błyskawicznym tempie. W każdym razie dostajemy obietnicę, że gdy tylko nastąpią korzystne warunki do wyciągnięcia wraka, zostaniemy o tym powiadomieni. A może do tego czasu ktoś z naszych czytelników będzie mógł się podzielić nowymi informacjami o tajemniczym parowcu z Bugu? Czekam na telefony: 0-692-460-484.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki