Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hejt w Internecie. Sprzed klawiatury pod sąd?

Adam Wnęta
W mediach coraz częściej pojawiają się kampanie społeczne przeciwko internetowym „hejterom”.

„Hejt” od krytyki różni się tym, że ma na celu dokuczyć, zaszkodzić, ośmieszyć. Na gniew internautów szczególnie narażone są osoby wykonujące funkcje publiczne. Ci, którzy decydują się na taką pracę, niestety muszą liczyć się z tym, że niejednokrotnie staną się celem bezpardonowego ataku. Coraz częściej takie przypadki znajdują swój finał w sądzie, ale jak pokazują statystyki, nie zawsze jest to skuteczne narzędzie.

- Gdyby człowiek miał wszystko to przyjmować do siebie, to nikt z nas nie mógłby wykonywać swojego zawodu - ani policjant, ani prokurator, ani sędzia. Może to taki znak czasu, że ludzie w ten sposób wylewają swoje frustracje - stwierdza Danuta Klimiuk, prokurator rejonowa w Wyszkowie, która z pewnością nie raz odczuła na własnej skórze złość osób, przeciwko którym prowadziła postępowania.

Jednak co innego usłyszeć od kogoś słowa wypowiedziane prosto w twarz, co innego przeczytać obelgi napisane w internecie.

- Internet zapewnia dużą anonimowość i odwaga strasznie tanieje, bo ci, którzy nie mieliby odwagi powiedzieć czegoś prosto w oczy, są stanie wylać na człowieka każde pomyje - zauważa Michał Toporkiewicz, Komendant Powiatowy Policji w Wyszkowie. Problem hejtu występuje od czasu, gdy internet stał się ogólnodostępny i powszechny. Statystyki pokazują, że do siania nienawiści w sieci przyznaje się już co dziesiąty Polak.

Internauci najczęściej nie mają świadomości, że za obrażanie kogoś mogą grozić im poważne konsekwencje.

Tyle, że prawo swoje, a rzeczywistość pokazuje coś innego. Zgłaszając takie obraźliwe wpisy, czyli „hejty” na policję czy do prokuraturę możemy zostać odesłani do sądu, by tam walczyć o swoje dobre imię.

- Takich postępowań jest u nas mało, ale nie wynika to z tego, że hejtowania nie ma, tylko dlatego, że jest to przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego. W ostatnich dwóch latach prowadziliśmy tylko dwa takie postępowania - mówi nam prokurator Danuta Klimiuk.

Jedna sprawa dotyczyła znieważenia Narodowego Funduszu Zdrowia przez osoby działające w ramach prywatnej praktyki lekarskiej, ale nie był to przypadek związany z Wyszkowem. Przekazała ją prokuratura okręgowa po wyłączeniu się z jej prowadzenia jednej z sąsiednich prokuratur okręgowych. Druga sprawa dotyczyła zniesławienia dyrektora Gminnego Domu Kultury w Brańszczyku. Chodziło o wiersz, który ukazał się na stronach internetowych i przedstawiał patologiczne zarządzanie tą placówką.

- Obie sprawy są z 2015 roku i zakończyły się odmową wszczęcia, ale nie dlatego, że uznano, iż takie przestępstwo nie zaistniało, lecz w naszej ocenie brakowało podstaw do objęcia tych czynów ściganiem z urzędu - tłumaczy Danuta Klimiuk. I wyjaśnia, że w każdym przypadku przestępstwa prywatnoskargowego prokuratorzy muszą zbadać czy zaistniał interes społeczny.

Obraźliwych wpisów jest bardzo dużo, natomiast niewiele osób decyduje się oddać sprawę do sądu. Od początku 2014 roku do końca marca 2016 w Wyszkowie toczyło się zaledwie 7 spraw dotyczących internetowych pomówień.

- W czterech akt oskarżenia został uznany za bezskuteczny wobec niewykrycia sprawców przestępstwa. W jednej sprawie umorzono postępowanie wobec odstąpienia od aktu oskarżenia, w jednej sprawie akt oskarżenia uznano za bezskuteczny wobec nieuiszczenia zryczałtowanej równowartości kosztów postępowania, w kolejnej sprawie postępowanie nie zostało zakończone - informuje Agnieszka Wróbel z wyszkowskiego sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki