Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorące sprawy GOPS w Płoniawach-Bramurze

Redakcja
Jawdwiga Krukowska, dyrektorka GOPS w Płoniawach-Brawurze
Jawdwiga Krukowska, dyrektorka GOPS w Płoniawach-Brawurze
Matka, która pozostawiła dwuipółletnie dziecko. Mąż, który stłukł żonę, choć nigdy nie sprawiał wrażenia boksera. Tatuś alkoholik, notorycznie niedoleczony, który znęca się nad żoną i małymi dziećmi. To gorące sprawy tylko z ostatnich dni GOPS w Płoniawach-Bramurze

Zostawiła dziecko. U swego przyjaciela, u którego była czasowo zameldowana. Nie pochodzi z gminy Płoniawy.

- Gdy nie wróciła po tygodniu, mężczyzna nas powiadomił o porzuceniu dziecka - mówi Jadwiga Krukowska. - Sprawa natychmiast trafiła do sądu, a chłopczyk do zastępczej rodziny. Ta matka uczestniczyła przed rokiem w projekcie aktywizującym, zdobywała dodatkowe kwalifikacje, mieliśmy nadzieję, że znajdzie jakąś pracę. Była też objęta finansową pomocą dla samotnych matek.

Gdyby się zgłosiła, zrzekła praw rodzicielskich, to dziecko miałoby szansę na adopcję. Jako małe dziecko. Ale jeżeli się nie znajdzie, będzie się tułało po rodzinach zastępczych. Skrzywdzi bardzo synka.

- Szukamy jej - i sąd, i policja i my - twierdzi kierowniczka. - Nie wiem, co się stało. Podczas projektu miała rozmowy z psychologiem. Z dokumentacji wynika, że jest młodą, inteligentną kobietą. Nie rozumiem, skąd ta niespodziewana decyzja.

Drugim zaskoczeniem dla ośrodka pomocy była ostatnio sprawa rodziny z jednej z gminnych miejscowości. W trakcie małżeńskiego nieporozumienia doszło do gwałtownej agresji. Była natychmiastowa interwencja policji, pracowników socjalnych, lekarzy.

- Nie znam tej rodziny. Dom jest bardzo schludny i zadbany. Co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, nie wiemy. O tym, że dzieje się jednak coś niedobrego, powiadomiła nas radna w chwili zagrożenia kobiety i dziecka. Skierowaliśmy małżeństwo do poradni rodzinnej. Może wystarczy pomoc psychologa, terapeuty - ma nadzieję Jadwiga Kurowska.

Apeluje do radnych i sołtysów, by byli wrażliwi na to, co dzieje się w ich środowiskach. I zgłaszali problemy. To nie jest donosicielstwo, nie kablowanie, to wrażliwe reagowanie na ludzką krzywdę i społeczne potrzeby. Niezbędne dla bezpieczeństwa wielu rodzin.

- To jest ten łańcuch wzajemnych reakcji na lokalne problemy. Radni, sołtysi powinni reagować na wszelkie nieprawidłowości. Także w działaniu opieki społecznej - uważa kierowniczka GOPS.

Rozwiązywaniu tych problemów ma służyć zespół pomocy interdyscyplinarnej, powołany kilka miesięcy temu. Tworzą go - pod przewodnictwem Jadwigi Krukowskiej i organizacyjnym nadzorem Jadwigi Wendy - pracownicy ośrodka pomocy, dyrektorzy szkół i dyrektorka GZEAS, miejscowi lekarze, dyrektorka biblioteki. Wszyscy, którzy mają szerszy kontakt ze środowiskiem.

- Znakomicie układa się współpraca z dzielnicowym, Jarosławem Mrugaczem. O, przed_chwilą właśnie dał sygnał, że dramat w jednej z rodzin - mówi kierowniczka, odkładając słuchawkę telefonu. - Musimy powołać w zespole interdyscyplinarnym grupę roboczą, która zna najlepiej sytuację tej rodziny. Musimy ustalić dalsze metody pomocy - niebieską kartę czy kuratora.

W tej chwili pod nadzorem kuratora jest trzydzieści rodzin.
Ale są też rodziny problemowe, niekoniecznie patologiczne, lecz wymagające opieki.
Asystent rodziny pracuje od_września. Nie można było znaleźć nikogo do tej pracy. Zgłosiła się jedna osoba - pedagog z wykształcenia, z trzyletnim stażem w pomocy społecznej, sympatyczna.

Ma pod opieką w tej chwili pięć rodzin niewydolnych wychowawczo. Dzieci nie chcą chodzić do szkoły, nie odrabiają lekcji, nie są przystosowane do dzisiejszej rzeczywistości. Bo rodzice nie mają aspiracji, ani większych życiowych możliwości. Wspiera ich asystent: mobilizuje dzieci do szkoły, prowadzi do biblioteki, uczy pewnych zachowań. Nawet właściwego zachowania się przy stole. U każdej rodziny spędza cztery godziny tygodniowo.

- Rodzin potrzebujących takiego wsparcia jest więcej, ale nie mamy pieniędzy - mówi Jadwiga Krukowska. - Będę starała się o dofinansowanie od wojewody. Jeżeli dostaniemy, zrobię znów nabór i zatrudnię asystenta na pełnym etacie, bo jest taka potrzeba. Musimy bowiem tak się starać, w takim kierunku prowadzić pracę, by dzieci nie były zabierane z rodzinnych domów. Mam trzy pracownice socjalne. Mają pod opieką całą gminę, w której muszą rozeznać potrzeby społeczne - a wymogi ustawowe tego im nie ułatwiają. Więc taki asystent, do konkretnej pomocy rodzinom, zwłaszcza przy dzieciach, jest niezbędny.
Jadwiga Krukowska uważa że największym problemem jest bezrobocie i płynąca z tego bieda. Fala bezrobotnych zalała gminę po upadku cukrowni w Krasińcu. I nigdy się nie cofnęła. Dzisiaj gmina jest przede wszystkim rolnicza. Nie ma żadnych zakładów pracy (nie licząc szkół i urzędu gminy), poza drobnymi sklepikami i zakładami usługowymi. Gminnego bogactwa na tym się nie zbuduje.

A bieda szczęściu i spokojowi - także w rodzinach - nie sprzyja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki