Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak kilkumetrowy kawałek ziemi poróżnił sąsiadów. Spotkali się w sądzie

Renata Jasińska
We wsi Bobino Grzybki między sąsiadami toczy się spór o zaledwie kilkumetrowy kawałek ziemi.

To droga dojazdowa do pola jednego z rolników, Kazimierza Wilkowskiego, zaś według map geodezyjnych teren należy do jego sąsiada - pana R. (właściciel ziemi nie chciał z nami rozmawiać na ten temat i nie wyraził zgody na upublicznienie nazwiska - przyp. red.). I choć droga istnieje najprawdopodobniej od kilkudziesięciu lat, to w ubiegłym roku wspomniany pan R. postanowił swoich granic dopilnować i pozbyć się odcinka drogi, o którym mowa. Tym samym pozbawił Kazimierza Wilkowskiego możliwości dojazdu do własnego pola.

- Nie zgadzam się z tym, że ta droga należy do pana R. Ona istnieje tam od co najmniej 100 lat i są na to dokumenty. I nie jest to po prostu jakiś przejazd przez czyjeś pole, a normalna utwardzona droga, wzdłuż której poprowadzony był rów odwadniający. Ta droga nie biegnie też przez pole sąsiada, a rozgranicza dwa pola różnych właścicieli. Droga była więc widoczna gołym okiem, ale i na zdjęciach satelitarnych widać ją doskonale. To znaczy było widać, dopóki mój sąsiad nie postanowił jej przekopać i po prostu zaorać - oburza się Wilkowski. - Jeśli on uważa, że ta droga jest jego to niech dochodzi tego przed sądem, a nie bez uprzedzenia ją niszczy.

Pan Kazimierz, mimo sprzeciwu sąsiada, nie przestał użytkować drogi. Na jesieni ubiegłego roku doszło więc do wspomnianego już zdarzenia.

- Pamiętam, że tego dnia byłem w Warszawie, a o całej sprawie powiadomił mnie syn. Pan R. po prostu któregoś dnia zamówił koparkę, zwołał sąsiadów i najpierw zasypali rów odwadniający wzdłuż drogi, a potem zebrali kamień i zwyczajnie zaorali tę drogę. W nocy przyszedł pan R. i zasiał zboże. Jakby tego było mało, to w poprzek przejazdu wykopał dół i już pomijając fakt, że uniemożliwił mi dojazd na pole, to nie pomyślał nawet o tym, że w ten rów mógłby ktoś po prostu w nocy wjechać - opowiada nasz rozmówca.

Wilkowski na drugi dzień dotarł na miejsce i świeżo wykopany dół zasypał gruzem. I drogą jeździ dalej.

- Przyjechałem, nawiozłem gruzu, zasypałem rów i wyrównałem drogę. Wcale się nie boję - mówi. - Ja innej drogi nie mam, bo z drugiej strony jest las i to jest nie mój las. Są tam też pola syna. A tej drogi używam odkąd się tu wprowadziłem, czyli dokładnie od 1979 roku. Używali jej też poprzedni właściciele i sąsiedzi.

W październiku ubiegłego roku sąsiad wezwał więc policję, twierdząc, że pan Wilkowski przejeżdża przez jego pole i niszczy mu wysiane zboże. Sprawa została skierowana do sądu. W lutym 2016 roku Sąd Rejonowy w Przasnyszu za wielokrotne przejeżdżanie ciągnikiem, a to z rozrzutnikiem, a to z beczkowozem przez pole pana R. ukarał Kazimierza Wilkowskiego grzywną w wysokości 250 złotych. Mężczyzna nie zamierzał jednak poddać się karze i złożył sprzeciw.

- Policja od razu skierowała wniosek o ukaranie do sądu. A powinni sprawdzić jak było naprawdę i czy ta droga była, czy jej nie było.

W postępowaniu odwoławczym pan Kazimierz zamierza udowodnić, że nie przejeżdżał po cudzym polu, ale po drodze, którą jeździ od dawna i z której korzystają też inni rolnicy. Pierwsza rozprawa odbyła się 10 maja. Przesłuchano na niej świadków, którzy na jesieni ubiegłego roku brali udział w „likwidacji” spornego odcinka lub to widzieli.

10 maja wyrok nie zapadł, bowiem zabrakło jeszcze jednego świadka. Sąd odłożył rozprawę na inny termin. Kazimierz Wilkowski wprost mówi o tym, że nawet jeśli się okaże, że droga należy do jego sąsiada, to i tak obowiązuje go już prawo zasiedzenia.

- Korzystałem z tej drogi przez okres dłuższy niż jest wymagany prawem do zasiedzenia służebności. Droga była trwała i urządzona, dlatego nie zamierzam dać za wygraną - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki