Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te psy wywołały rwetes prawie na całą Polskę. Co się z nimi stanie?

ekruczyk
Zmarł człowiek. Zostały psy. O "psiarni" Gumowskich w Różanie pisaliśmy w ciągu lat kilkakrotnie.

Starzejące się rodzeństwo - dwóch braci, Henryk i Tadeusz oraz siostra Krystyna mieszkali na obrzeżach Różana. W maleńkim obejściu. Ich troje. I dziesięć razy tyle psów. Do podwórka Gumowskich trudno się było zbliżyć.

- To są niełatwi podopieczni - powtarzał zawsze Jan Szufleński, kierownik GOPS w Różanie. - Nie życzą sobie ingerowania w rodzinne życie, nawet pomocy. Na siłę prawie załatwia-_liśmy im opał. Swego czasu gmina wybudowała im mały dom, bo mieszkali w strasznych warunkach. Oni do tego domu wprowadzili psy, a sami zostali tam, gdzie mieszkali.

Zmarł posród psów
Pod przymusem ośrodek pomocy społecznej, po śmierci Krystyny Gutowskiej umieścił starszego brata na oddziale długoterminowej opieki w makowskim szpitalu. Bo Henryk nie byłby w stanie troszczyć się bratem i czterdziestoma psami. O siebie, jak widać, też nie potrafił zadbać. I pomóc nie było komu. Bo zmarł w swojej psiarni w samotności.

-Przyczyną śmierci był nagły zgon, naturalny. Na pewno nie z powodu zamarznięcia - informuje prokurator rejonowy Artur Folga. - W domu był włączony grzejnik. Lekarz patolog czas zgonu umieścił kilka dób wstecz. Ale jest to czas hipotetyczny, choćby ze względu na panującą w domu temperaturę.

Problem z czworonogami
- Od rana we wtorek, wraz z powiatowym lekarzem weterynarii staraliśmy się te psy wyłapać, by zapewnić im opiekę - mówi Piotr Świderski, burmistrz gminy Różan.
To było dla gminy prawie jak klęska żywiołowa. Ponad czterdzieści bezpańskich psów. Umieszczenie każdego w schronisku kosztowałoby około dwóch tysięcy złotych. Łatwo przeliczyć. Ale problemem był przede wszystkim brak miejsc w schroniskach.
- Obdzwoniliśmy z burmistrzem okoliczne schroniska dla zwierząt i fundacje pomocy - mówi Mariusz Dobosz, powiatowy lekarz weterynarii. - Okazało się, że żadne schronisko nie jest przygotowane na przyjęcie takiej liczby psów. A z opiekuńczych towarzystw z chęcią pomocy pospieszyło tylko Stowarzyszenie Opieki Nad Bezdomnymi Zwierzętami "Niczyje". Siedem psów udało się umieścić w Kruszewie pod Ostrołęką. Dziesięć, z pomocą powiatowego lekarza weterynarii w Ostrowi Mazowieckiej, skierowaliśmy na kwarantannę. Trzy z pomocą stowarzyszenia "Niczyje" trafiło do aktorki, Olgi Bołądź. A trzynaście umieściliśmy na gminnym wysypisku śmieci, bo to było jedyne miejsce, które w tak nagłych okolicznościach mogliśmy znaleźć dla tak wielu psów.

Więcej na ten temat we wtorkowym makowskim wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki