Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słodki szmergiel

Maciej Sulima
Teresa Niedźwiedzka w pszczelim uniformie
Teresa Niedźwiedzka w pszczelim uniformie Archiwum
Ojciec Czesława Niedźwiedzkiego otrzymał pszczoły w darze od swojego stryja. Gdy sam rozpoczął dorosłe życie, ojciec podarował mu 20 rodzin pszczelich. Dziś jego dwaj starsi synowie mają już własne pasieki. Swoje pierwsze pszczoły również otrzymali od ojca. Niedźwiedzcy mają razem 400 rodzin pszczelich i są największymi producentami miodu w regionie ostrołęckim. Czesław i Teresa pochodzą z rodzin z tradycjami pszczelarskimi spod Kadzidła. - Mój ojciec "pszczelarzył" od 1947 roku. Wówczas to dostał dwie rodziny pszczele od swojego stryja Aleksandra Niedźwiedzkiego. Ojciec doszedł do pasieki siedemdziesięciopniowej - mówi Czesław Niedźwiedzki, prezes zarządu Kurpiowsko-Mazowieckiego Związku Pszczelarzy.

Kobieta za miód?

Wychował się z pszczołami. Odkąd pamięta, wokół domu, we wsi Grale stały ule. Teresa Niedźwiedzka również pochodzi z rodziny pszczelarskiej z Piaseczni. Dziadek jej "pszczelarzył", a ojciec nadal zajmuje się pszczołami. Gdy w 1972 roku brali ślub, nie myśleli o pszczołach. Każde z nich chciało robić coś innego. Czesław nawet nie od razu wiedział, że jego wybranka również dzieciństwo spędzała w towarzystwie pszczół. - Kocham pszczoły - śmieje się pani Teresa. - Nie wyobrażam sobie, jak ktoś może przy nich robić i ich nie lubić? Od małego pomagała dziadkowi, który miał 60 pszczelich rodzin. - Jak poznałam przyszłego męża, to ten zwracał się do dziadka, czy może mnie wykupić za miód - wspomina kobieta. - Obyło się jednak bez miodu - dodaje Czesław. Wspólna pasja pomaga w małżeńskim życiu, uważają właściciele pasieki. W 1975 roku sprowadza się razem z żoną do Olszewa-Borek. Wówczas otrzymali od rodziców 20 rodzin pszczelich. Stopniowo dokupowali nowe rodziny. W 1983 roku mieli ich już 120. Czesław zrezygnował wówczas z urzędniczej posady w gminie i wspólnie z żoną zajęli się tylko i wyłącznie pszczołami. Obecnie pasieka Teresy i Czesława liczy 280 rodzin. Największa pasieka w byłym województwie ostrołęckim rozlokowana jest w kilkunastu miejscach Kurpiowszczyzny.

Nieoficjalny zespół rodzinny

Zgodnie z tradycją rodzinną Czesław Niedźwiedzki również podarował swoim synom po 20 rodzin. Najstarszy syn Andrzej skończył technikum pszczelarskie oraz Akademię Rolniczo-Techniczną, broniąc pracę magisterską z pszczelarstwa. Synowa Barbara też skończyła technikum pszczelarskie i zajęła się hodowlą matek pszczelich. Starszy syn z żoną ma już 40 rodzin, a średni syn - Michał - 80. W sumie "nieformalny zespół rodzinny" posiada już 400 rodzin pszczelich. Najmłodszy syn Grzegorz skończył właśnie liceum i na razie tylko pomaga w sprzedaży miodu. Jednak rodzice liczą na to, że i on dołączy do "zespołu". Czesław przyznaje, że jako dziecko bał się pszczół, podobnie jak jego dzieci. Ale pszczelarstwo cała rodzina Niedźwiedzkich odziedziczyła po przodkach. Szef "zespołu" opowiada, że dawniej na Kurpiach było to bardzo popularne zajęcie, a w jego rodzinnych Gralach co trzeci gospodarz był pszczelarzem. Z roku na rok pszczelarzy jest jednak coraz mniej, głównie dlatego, że miód trudno sprzedać, pracy jest dużo, a zysków nie widać. - Przeżyć można, ale dorobić się na miodzie nie da - zapewnia Czesław Niedźwiedzki. W "pszczelim sezonie", który trwa ok. trzech miesięcy, Niedźwiedzcy pracują od świtu do zmierzchu. A do uli trzeba jeszcze dojechać. Żeby pszczoły produkowały więcej miodu, Niedźwiedzcy wożą ule m.in. na mazurskie uprawy gryki. Jedna pszczela rodzina produkuje rocznie od 10 do 15 kg.

Skazani na własne siły

Niedźwiedzcy większość swojej produkcji sami sprzedają na ostrołęckim bazarze, ale zamierzają otworzyć własny sklep w centrum miasta. Nie chcą natomiast sprzedawać miodu przez duże sieci handlowe. - Moja, czy żony wiedza o miodzie jest znacznie większa, niż ekspedienta w markecie. Możemy klientowi wiele rzeczy wyjaśnić, doradzić. A w sklepie nasz miód jest tylko anonimowym, jednym z tysięcy towarów - uważa Czesław Niedźwiedzki. Od lat wszystkie zarobione pieniądze inwestują w rodzinny interes. W minionym roku za oszczędności całej rodziny wybudowali spełniające normy Unii Europejskiej pracownię do rozlewania miodu oraz magazyn. Wszelkie inwestycje Niedźwiedzcy planują pod kątem UE. W pracowni znalazło się więc miejsce m.in. dla łazienki z prysznicem. Ale pasieka to nie tylko miód. Niedźwiedzcy pozyskują również pyłek kwiatowy i propolis. Z nadwyżek wosku produkują świeczki. - Już dziś nie mamy czego się wstydzić. Widziałem pracownie pszczelarskie w krajach Unii i nasza nie jest od nich gorsza - zapewnia nas głowa rodziny. Niedźwiedzcy cały dorobek swojego życia zainwestowali w pszczoły. Jednak pan Czesław ma pewne wątpliwości, czy uda im się w pełni przystosować do unijnych standardów, bez pomocy państwa. - Niestety, pszczelarze nie mogą skorzystać z programu Sapard. Wszystko wskazuje więc na to, że muszą liczyć tylko i wyłącznie na własne siły. Czy damy radę? - zastanawia się pan Czesław. - A po wejściu do Unii nasz rynek mogą zalać tanie, marnej jakości miody z Chin, czy Ameryki Południowej, sprowadzane przez unijnych importerów.

Nieuleczalna choroba

Miody z Olszewa-Borek wyjeżdżają nie tylko we wszystkie strony Polski, ale również za granicę. jedna z takich słodkich przesyłek za ocean rozbiła się w katastrofie samolotu "Kościuszko", w której zginęła m.in. Anna Jantar. Włosi, po spróbowaniu miodu Niedźwiedzkich nie mogli uwierzyć, że miód może być tak dobry. Jeden pszczelarz z Niemiec wywoził do swojego kraju miód w beczkach i tam zapewne sprzedawał go jako własny. Klienci przyjeżdżają po miód przede wszystkim z Warszawy i Łodzi. - Czytałam kiedyś, że pszczoły zmieniają usposobienie człowieka. I to mi się potwierdza, gdy obserwuję swojego męża. Jest spokojny, bardziej opanowany. Zmienił mu się charakter. - Nie ma co ukrywać, że cała nasza rodzina ma lekkiego szmergla na punkcie pszczół - śmieje się Czesław Niedźwiedzki. - Ale ta choroba jest chyba nieuleczalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki