Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samosąd na parafii

Anna Suchcicka
Po ostrej wymianie zdań, jeden z parafian strącił księdzy czapkę na ziemię
Po ostrej wymianie zdań, jeden z parafian strącił księdzy czapkę na ziemię A. Suchcicka
Wierni z Czerwonki koło Makowa Mazowieckiego przed niedzielną mszą 20 stycznia użyli wobec księdza siły, potem przez cały dzień pilnowali, by nie opuścił parafii. Zrobili to pod okiem kamery TVN-u i dziennikarki "Tygodnika Ostrołęckiego".

Niewiara w księży

Po ostrej wymianie zdań, jeden z parafian strącił księdzy czapkę na ziemię
Po ostrej wymianie zdań, jeden z parafian strącił księdzy czapkę na ziemię A. Suchcicka

Wierni od rana gromadzili się pod kościołem
(fot. A. Suchcicka)

Miara się przebrała, gdy parafianie dowiedzieli się, że ksiądz po kryjomu sprzedał plebanię. Doniósł o tym ktoś z innej wsi, ktoś, kto akurat był u notariusza i podsłuchał. Ksiądz ponoć miał zamiar poinformować wiernych o transakcji 20 stycznia na niedzielnej mszy, ale ani msza, ani ogłoszenia już się nie odbyły, bo parafianie postanowili wywieźć księdza na taczce.
Na nabożeństwo odświętnie ubrani mieszkańcy Czerwonki i okolicznych wsi zaczęli przybywać dużo przed czasem, zbijali się w grupki i patrzyli na kościół. Najpierw z odległości, zza drogi. Z minuty na minutę tłum gęstniał i w końcu niewypowiedziane żale wybuchły. Parafianie dziarsko przemierzyli drogę do bram kościoła, ale tu coś ich zatrzymało. Przekrzykiwali się tylko nawzajem opowiadając, co też ich ksiądz przez te lata wyczyniał. Wzburzenie tłumu wyczuł organista, który wyszedł i próbował uspokajać.
W tym czasie próbowaliśmy porozmawiać z księdzem ale znalazł czasu dla TO. Stwierdził, że jest zajęty modlitwą.
W chwilę później kilku mężczyzn weszło od zakrystii do kościoła i wywlekli proboszcza na zewnątrz.
? Napluć na niego, nachrachać! ? krzyczały ufryzowane kobiety, które o tej porze zwykle odmawiały modlitwy. ? Ukamienować drania!
Na księdza posypały się razy i duchowny zniknął w lesie rąk i nóg. Ludzie przewrócili księdza na śnieg i zdarli z niego liturgiczne szaty.
? Ty złodzieju, diable, gdzie nasze pieniądze? ? wściekłe krzyki przechodził niemal w skowyt.

Błędy człowiecze czy diabelskie sztuczki

Wierni dobrze pamiętają poprzednika Łupińskiego. ? Ksiądz Tadeusz Frączek jeepem nie jeździł, chodził w gumofilcach z motyką i wycinał jeżyny po polu, o wszystko prosił, chodził, dziadował, o każdą cegłę toczył boje, o cement, o żwir... I pobudował. A ten przyszedł sprzedać, zmarnować wszystko ? przekrzykują się.
Wspomnienia o poprzedniku przerywa jazgot: ? Won stąd! wygnać diabła!
Ksiądz Łupiński otoczony wrogim tłumem słucha i leciutko się uśmiecha.
? Ja człowiekiem jestem i mogłem się pomylić ? komentuje swoje poczynania. Ręce podnosi, próbuje lud wzburzony uciszać, uspokaja: ? Umowa będzie anulowana ? obiecuje. ? Wpuście mnie do kościoła, bo mnie zimno.
? On śmieje się, głupiego udaje, ale jakiego sprytu trzeba, by tak nasz cały majątek po kryjomu sprzedać ? dobiega komentarz.

Akt notarialny złamać

Po ostrej wymianie zdań, jeden z parafian strącił księdzy czapkę na ziemię
(fot. A. Suchcicka)

Zdaniem prokuratora

Artur Folga, prokurator rejonowy w Przasnyszu: ? Prokuratura była powiadomiona o incydencie, przy czym sygnał, który otrzymaliśmy dotyczył okupacji budynku parafialnego. Przebiegu samego incydentu dokładnie nie znam. Na podstawie przedstawionej mi (przez dziennikarza TO ? przyp. red.) wersji mogę powiedzieć, że mogło dojść do naruszenia prawa np. naruszenia nietykalności cielesnej, a może nawet pobicia. Mogło dojść do użycia pomocy w celu zmuszenia księdza do jakiegoś zachowania ? to również jest czyn karalny. Jednoznacznie stwierdzić można to tylko w dochodzeniu. W poniedziałek rano zaraz po przyjściu do pracy, zarządzę podjęcie czynności sprawdzających mających wyjaśnić przebieg wydarzeń przed kościołem w Czerwonce.

Parafianie otaczają księdza ciasnym kordonem i postanawiają trzymać, póki biskup nie przyjedzie wszystkiego wyjaśnić. Ktoś krzyczy, że do księdza dziekana do Różana trzeba, i chłopy jadą. Ale wracają z niczym.
? Chorobą się wymówił! Kogo to obchodzi, sami musimy sprawiedliwość czynić? ? mówią rozgoryczeni.
W południe ksiądz został wpuszczony na plebanię, ale chłopi nadal sprawowali nad nim pieczę, "żeby nie uciekł, albo krzywdy sobie nie zrobił". W końcu udało się dodzwonić do nowego właściciela plebanii. Ten, po wysłuchaniu chłopskich skarg, obiecał przyjechać nazajutrz, by akt notarialny złamać.

A ksiądz Łupiński dalej łagodnie się uśmiecha i wyjaśnia, że na polecenie biskupa to zrobił, a pieniądze za plebanię ? 90 tys. zł ? miały iść na budowę wieży kościelnej.
Grupa wiernych przez cały dzień pilnowała proboszcza na plebanii. Wieczorem do domu parafialnego przyjechała policja i wyprosiła pilnujących.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki