MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozpasana zieleń Mielnickich

Fot. A. Rusinek
Miejsce na tarasie jadalnią, salonem i kącikiem rekreacji
Miejsce na tarasie jadalnią, salonem i kącikiem rekreacji Fot. A. Rusinek
W barwnym oczku rozmnażają się karasie i małe karpie
W barwnym oczku rozmnażają się karasie i małe karpie Fot. A. Rusinek

W barwnym oczku rozmnażają się karasie i małe karpie
(fot. Fot. A. Rusinek )

Zieloność Aliny i Mirona Melnickich puszcza się bez opamiętania na niewielkiej działce przy ul. Krasickiego w Makowie Mazowieckim. Zamieszkali tutaj dziesięć lat temu, wracając do rodzinnego domu Mirona, zbudowanego przez rodziców w latach 60. ubiegłego stulecia. Zastali żyto, zasiewane dla użyźnienia gleby pośród drzew owocowych, bo starsza pani Melnicka nie miała siły uprawiać działki.

- A ja zawsze marzyłam o pięknym ogrodzie - mówi Alina Melnicka. - Przy domu moich rodziców na Bazarze zawsze był kolorowy ogród. W dodatku z szemrzącym młyńskim wodospadem nad stawem, gdzie dzierżawili posesję od młynarza Stefańskiego. Więc mnie ogród zawsze kojarzył się z kaskadą wody i kwiatów.

I tak wygląda niewielki ogród Aliny Melnickiej dzisiaj. Po kamieniach szemrze kojąco sztuczny strumyk, wpadający do wodnego oczka. Tam wśród wodnych lilii pływają kolorowe karasie i karpie koi. A wokół kilkadziesiąt gatunków kwiatów, krzewów i drzew. Zieloność w żyznej glebie puszcza się bez umiaru, zarastając na poły dziki - choć pielęgnowany troskliwą ręką gospodyni - każdy skrawek ziemi wokół wypielęgnowanego trawnika.

- Teść miał tu kiedyś także pasiekę - opowiada Alina Melnicka. - Zupełnie przypadkowo powstała. Któregoś dnia teściowa poszła okopywać ziemniaki, które wtedy tutaj rosły. I nagle opadł ją rój pszczół. Zaczęła krzyczeć. Na pomoc nadbiegł sąsiad Olszewski. Spryskał pszczoły wodą. Osiadły na jednym z drzew.

- Tata przywiózł ul od znajomego pszczelarza z Chylin i zdjęli ten rój z drzewa - podejmuje wspomnienia Miron. - Z tego jednego roju powstała całkiem spora pasieka. Pamiętam, jak potem tata miód do wanny zlewał, bo taką obfitością z tych uli płynął i obdzielał nim całą rodzinę. Po śmierci taty nikt nie chciał się pszczołami zajmować, więc oddaliśmy ule. I zdarzyła się rzecz dziwna. W tym roku było piętnastolecie śmierci taty. Zjechała się tutaj cała rodzina. I w którymś momencie nagle zobaczyliśmy nad ogrodem ciemną chmurę. Rój pszczół. Skropiłem je wodą. Osiadły wielkim lejem na jabłoni. I znów nie wiedzieliśmy, co z nimi zrobić. Zadzwoniliśmy do znajomego pszczelarza z Makowa, pana Migdała. Przyjechał z przenośnym ulem i kilka godzin z drzewa je zdejmował, opowiadając przy tym fantastyczne historie z życia pszczół.

Nie tylko pszczoły co i raz odwiedzają ogród Melnickich.

- Nad oczko wodne wciąż przychodzą ptaki - opowiada Alina. - Para synogarlic, która miała gniazdo na świerku. W strumyku kąpią się wróble. Jakieś inne ptaszki drewutni bronią wrzaskiem jak fortecy, bo mają tam swoje gniazda. Jesienią, kiedy jeszcze rósł włoski orzech, było tutaj pełno wiewiórek. A wieczorami w oczku gadają żaby. Mogę to wszystko obserwować godzinami. Żyć się wtedy bardziej chce.

W ogrodzie Aliny górują świerki, tuje, wierzby różnych odmian, kaliny, sumaki i wybujałe perukowce. Piętro niżej berberysy, ostrokrzewy, magnolie. No i kaskady kwiatów: pnące róże (na pergolach zbudowanych przez Mirona) peonie, pelargonie, kanny, japońskie zawilce, liliowce, przepiękne purpurowe maki. Rozłożyste funkie i okazałe hortensje, z których jedna uparta nie chce kwitnąć. Wiosną zakwita tutaj 200 tulipanów w różnych odmianach, krokusy, zawilce, sasanki. A z kompostnika po linkach pnie się tykwa i dynia. Wielkie liście przykrywają mało atrakcyjny, ale żyzny kompostnik, a rośliny niebawem wydadzą atrakcyjne owoce.

Ponieważ w ogrodzie miejsca jest coraz mniej, kwiaty kwitną też w donicach. Pelargonie, żeniszki, surfinie. Kolorowo tu będzie do końca lata.

- Bo latem taras jest naszym salonem, jadalnią i miejscem rekreacji - mówi Alina. - To miejsce, które szczególnie lubi nasza wnuczka, Ola.

W tym roku założyłam też maleńki warzywnik, z warzywami do niedzielnych rosołów i grządkę z ziołami, na której rośnie rozmaryn, majeranek, melisa, bazylia, mięta.

Alina lubi krzątać się w ogródku. Ogród wymaga dużej pracy, ale jeszcze więcej dostarcza radości.

- Bardzo dużo czytam o uprawianiu ogrodu - mówi Alina Melnicka. - Mam mnóstwo lektury na ten temat. No i wciąż wymieniamy się wiadomościami i sadzonkami z sąsiadkami, które też mają piękne ogródki. n

Aldona Rusinek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki