MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radni nie zgodzili się na zwolnienie Sławomira Kota

R. Majkowski
Dariusz Bralski, radny i zastępca zarządu prezesa OSM (po lewej) oraz radny Sławomir Kot
Dariusz Bralski, radny i zastępca zarządu prezesa OSM (po lewej) oraz radny Sławomir Kot R. Majkowski
Choć Ostrołęcka Spółdzielnia Mieszkaniowa wypowiedzenie umowy wręczyła mu 6 sierpnia. Bez potrzebnej na to zgody rady miasta

Sesja rady miasta, która odbyła się 26 września, kipiała od emocji. A to za sprawą jednego z punktów obrad. Radni mieli zadecydować o tym, czy przystać na prośbę Ostrołęckiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Ta chciała uzyskać od nich zgodę na rozwiązanie umowy o pracę z radnym Sławomirem Kotem - zgodnie z wymogami jakie ustawa stawia przed pracodawcą zatrudniającym radnego. Tłumaczyła to orzeczeniem lekarza medycyny pracy, który orzekł, że radny nie może pracować na dotychczasowym stanowisku mistrza grupy budowlanej ze względu na przeciwwskazania zdrowotne.

- W białych rękawiczkach my jako radni załatwiliśmy naszego kolegę - już na początku nadał ton dyskusji radny Wiesław Piaściński. - Pismo pracodawca dostarczył do rady miasta 4 czerwca. Komisja, która mogła być inicjatorem uchwały, odbyła się 14 czerwca. 26 czerwca komisja prawa taką inicjatywę podjęła, ale nie wiem, z jakich powodów nie weszła do porządku obrad. Myślę, że to było celowe działanie jakiejś grupy, która nie wprowadziła do porządku obrad tej sprawy.

Wiesław Piaściński nie ukrywał frustracji płynącej z tego powodu, że od wręczenia przez OSM pisma w sprawie Sławomira Kota minęły już 4 miesiące. W tym czasie w życiu radnego zaszła jedna duża zmiana. 6 sierpnia prezes zarządu OSM wręczył mu trzymiesięczne wypowiedzenie. Mimo tego, że rada miasta 8 lipca powiadomiła zarząd spółdzielni, że stosowną decyzję podejmie na sesji we wrześniu.

- Nasz kolega czekał, że uzyska pomoc w tym czasie od nas - kontynuował Wiesław Piaściński, który mówił, że o całej sprawie nie miał pojęcia. - Myśmy cztery miesiące milczeli. Mam pytanie do radcy prawnego: jaką rangę będzie miała taka podjęta przez nas uchwała?

To jest jednak niewiadomą. Janusz Kobyliński, radca prawny Urzędu Miasta, przyznał, że w ustawie nie ma wzmianki o terminie, który obligowałby radę do wyrażenia zgody bądź nie w tej sprawie.

- Są dwa wyroki Sądu Najwyższego, jeden z roku 2010, drugi z poprzedniego roku - wyjaśniał Janusz Kobyliński.

W pierwszym przypadku sąd stwierdził, że rada nie jest związana żadnym terminem, w drugim, że brak jej decyzji w ciągu 30 dni oznacza zgodę na prośbę pracodawcy.

- 27 lat pracy w OSM - mówił o swoim koledze radny Wojciech Zarzycki. - Wydaje mi się, że zabrakło dobrej woli serca ze strony zarządu, bo takiego pracownika, który wniósł tyle do tego zakładu pracy, trzeba szanować, liczyć się z nim, a nie zwalniać z pracy. Życzę mu, aby wygrał w sądzie pracy.

Radna Grażyna Sosnowska już na początku swojej wypowiedzi przyznała, że jest zbulwersowana całą historią.
- Dziwi mnie fakt, jak zarząd spółdzielni, w tym jeden z naszych kolegów radnych (radny Dariusz Bralski jest zastępcą prezesa zarządu OSM - red), mógł zrobić taką rzecz naszemu koledze - mówiła.

Jeszcze dalej poszedł w swojej wypowiedzi radny Maciej Kleczkowski.
- O tym, co zrobił pan Bralski, różne słowa rzucają mi się na usta, w większości niecenzuralne - powiedział i dodał. - Wstydzę się, że zasiadam w radzie miasta z panem Bralskim.

Wywołany do tablicy Dariusz Bralski nie postał mu dłużny, mówiąc, że z ust jego przedmówcy cieknie nienawiść i wścieklizna.

- Myślałem, że dzisiejsza dyskusja będzie opierała się na faktach, a ona schodzi na inne tory - tłumaczył. - Jeśli panu Kleczkowskiemu nie odpowiada siedzenie na tym stołku i branie miejskich pieniędzy, może zrezygnować. Ja mogę się tylko wypowiedzieć jako radny miasta Ostrołęki. Współczuję, że Sławek Kot został dotknięty taką chorobą. Nie ma tu żadnych zagrywek politycznych, tak jak to Sławek śmiał powiedzieć w mediach. Stan zdrowia u Sławka zawiódł, zmieniły się przepisy w medycynie pracy. Tu jest jednoznacznie napisane, że są przeciwwskazania pracy na tym stanowisku.

Dariusz Maciak, przewodniczący rady miasta, tłumaczył czteromiesięczną zwłokę w załatwieniu problemu radnego.

- Nie wydawało mi się, żeby kiedy nie ma terminu, rada miasta stawała na baczność przed jakimś pracodawcą, bo ten chce zwolnić kogokolwiek z pracy - opowiadał. - Tak postanowiła komisja, podjęła inicjatywę uchwałodawczą w czerwcu i podjęła decyzję o włączeniu projektu uchwały na następnej sesji (we wrześniu - red.). Nie uważałem też, żeby sprawą rady miasta zajmował się prezydent miasta. Co zrobili koledzy partyjni Sławka, skoro wiedzieli o inicjatywie i nie wystąpili do prezydenta? Nikt nie kiwnął palcem.

Sławomir Kot przyznał, że nigdy nie miał problemów u swojego pracodawcy, i poprosił o rozważne głosowanie. Ostatecznie siedemnaścioro radnych zadecydowało, że rada miasta nie zgodzi się na rozwiązanie proponowane przez spółdzielnię. Wstrzymali się od głosu Krzysztof Czartoryski i Andrzej Niedziółka. Nieobecni na sesji byli Wiesław Szczubełek oraz Rafał Dymerski, a w głosowaniu nie wzięli udział Dariusz Bralski i Sławomir Kot.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki