Pożar w Obiecanowie przeczytaj więcej w najnowszym wydaniu Tygodnika w Makowie Mazowieckim
Mały dom pana Leona spłonął 10 kwietnia, w biały dzień. W środku Obiecanowa, tuż przy drodze krajowej Maków-Przasnysz. Mężczyzna tego dnia pomagał na budowie w sąsiednim Budzynie. Około godz.15.00 przyjechał syn, czternastoletni Dominik.
– Tato, mówi, dom zamknięty, kluczy nie mogłem znaleźć – przypomina sytuację. – To poczekaj, za godzinę skończę, wrócimy razem do domu. Ale godzina nie minęła, jak sąsiadka przybiegła z krzykiem, że nasz dom się pali. Odwiozła nas od razu samochodem do Obiecanowa. Tam już było pełno strażaków i policja. Gaszenie dobiegało końca.
Strażacy zastali w pokoju ciało kobiety na wpół leżące na łóżku. Była poparzona. Nie żyła.
To była Emilia, Bułgarka. Miała 42 lata.
– Przyczyną pożaru było podpalenie, prawdopodobnie przez samą pokrzywdzoną – informuje prokurator rejonowy Artur Folga. – Mamy bardzo wiele dowodów na to i śledztwo zostało wszczęte w kierunku art. 151 kk, czyli samobójstwa