MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka: Rokoko 2.0. Łączą przyjaźń z biznesem i pasję z pracą

Aleksandra Zdanowicz
Aleksandra Zdanowicz
Ostrołęka: Rokoko 2.0. Wielkie otwarcie 5 października 2019
Ostrołęka: Rokoko 2.0. Wielkie otwarcie 5 października 2019 Fot. Archiwum prywatne
Mają po 26 lat. Łukasz Kowalewski pochodzi z Rzekunia, Bartosz Kochanowski z Białegostoku. Przyjaźnią się i razem prowadzą biznes. Dają klubom drugie życie. Zaczęli dwa lata temu, w Białymstoku, gdzie obaj studiowali. I pracowali dorywczo jako barmani. Dziś są właścicielami trzech klubów. Dwa działają w Białymstoku i Augustowie, trzeci 5 października 2019 otwierają w Ostrołęce.

- Nie miałem w swoim życiu zbyt wielu miłości od pierwszego wejrzenia, ale to zdecydowanie jedna z nich. Gdy zaczynałem studia, zacząłem pracę za barem, ponieważ podobał mi się styl życia barmanów – opowiada Łukasz.

- Zainspirowany kolegami z liceum, szybko chciałem odciążyć finansowo rodziców. Nie dałbym rady całych studiów przesiedzieć na ich garnuszku – mówi Bartosz.

Nawet nie marzyli o własnym klubie

Na początku pracowali jako barmani, potem zajęli się organizacją imprez klubowych, by w końcu zostać managerami dwóch lokali. Ich droga na początku nie była jednak prosta.

- Po roku czy dwóch zaczęliśmy pracę w firmie, która zajmowała się pozyskiwaniem odszkodowań, ale po kilku miesiącach stwierdziliśmy, że to nie jest to, co chcielibyśmy robić. Rzuciliśmy pracę, siedzieliśmy miesiąc, zastanawiając się nad tym, co dalej. Czasu nie było za wiele, bo kończyły nam się oszczędności – mówi Łukasz.

- W takim bezrobociu i nostalgii tkwiliśmy do czasu, aż zadzwonił do nas kolega z pytaniem, czy chcemy organizować imprezy w klubie, w którym był barmanem. Nie byliśmy zainteresowani, więc rzuciłem dla żartów, że imprezy to nie, ale możemy poprowadzić klub. Nie pomyśleliśmy nawet, że ktoś może potraktować to na poważnie, a jednak... - dodaje Łukasz
- Wtedy nawet nie pomyśleliśmy, że moglibyśmy mieć własny klub. Potencjalne koszty zakupu lokalu nas przerażały, a ilość obowiązków i odpowiedzialność jaka się z tym wiąże, przytłaczała.

W 2017 roku zdecydowali się jednak „pójść na swoje”. Otworzyli w Białymstoku klub „Rokoko 2.0”. Jak wspominają, początki były trudne.

Nawet najbliższe otoczenie w nas nie wierzyło. Byliśmy zdani tylko na siebie i dosłownie nielicznych znajomych. Kiedy lokal świecił pustkami, mogliśmy tylko oglądać na instagramowych relacjach, jak znajomi bawią się na pełnych parkietach u konkurencji. Na szczęście nie trwało to długo

– mówi Bartosz. - Na początku staliśmy na ulicy i zapraszaliśmy ludzi, którzy przechodzili obok, wykorzystywaliśmy wszystkie kontakty do współpracy, chodziliśmy na szkolenia. Po dwóch miesiącach ruszyły nam imprezy w soboty, po kilku kolejnych piątki, a po roku klub stał się jednym z najpopularniejszych w Białymstoku.

- Spełniliśmy marzenie, które wydawało nam się nierealne - zaczęliśmy w ten sposób wielką przygodę. Pełną stresu, nieprzespanych nocy. Całe życie wywróciliśmy do góry nogami. W ciągu jednego roku wydarzyło się więcej niż przez całe życie. Wydorośleliśmy chyba o 10 lat – śmieje się Łukasz.

Poznali ten biznes od podszewki

- Pamiętam jak jeszcze na studiach mama mnie spytała, co chcę robić w życiu i w czym właściwie jestem dobry, skoro studia mi nie idą – wspomina z uśmiechem Bartosz. - Odpowiedziałem, że nie wiem, bo w sumie najlepiej czuję się na imprezie, a przy organizacji eventów wypełnia mnie to uczucie pasji, które chcę czuć w pracy. Mama nie była wtedy zadowolona… (Śmiech)

Jak wspomina Bartosz, jego klubowa przygoda zaczęła się właściwie od wakacyjnego wyjazdu nad morze i pracy w tamtejszym klubie.

Wtedy poczułem tę adrenalinę, gdy na otwarcie przyszło około dwa tysiące osób. Czułem, że jestem w środku tego wydarzenia. Bardzo lubię kontakt z ludźmi, a ta praca zapewnia go w bardzo dużym stopniu. W każdy weekend poznajemy nowych ludzi. Z czasem to staje się wręcz uzależniające

Jak mówią, tym co ich wyróżnia jest fakt, że starają się nieustannie zaskakiwać, tworząc nowe, kreatywne rozwiązania.

- Przykładem jest nasza maskotka - kurczak Koko (od 4 ostatnich liter nazwy klubu), która skradła serca naszych gości w Białymstoku. No i oczywiście muzyka. Nic tak nie tworzy klimatu jak DJ - pasjonata. Sporo czasu zajęło nam znalezienie kogoś, kto potrafiłby wciągnąć publikę do swojego świata. To chyba przeznaczenie, bo w momencie kiedy EnvyMusic szukał nowego miejsca do grania, my rozstaliśmy się z poprzednim DJem. Wszedł na jego miejsce i wprowadził Rokoko na kompletnie inny muzyczny poziom. Studiowaliśmy razem i zbytnio się nie lubiliśmy. Teraz jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, a Envy jest głównym filarem #rokokofamily. Będzie można usłyszeć znaną, radiową muzykę, ale w nowej odsłonie – z nieco „podrasowanym bitem”. To jeden z tych elementów, które tworzą niepowtarzalny klimat.

Ostrołęcki klub swoją stylistyką ma nawiązywać właśnie do białostockiego. Możemy się więc spodziewać czarno-różowych barw, gry świateł i typowej dla Rokoko muzyki.

Dlaczego Ostrołęka?

- Pochodzę z okolic Ostrołęki, chciałem tu zainwestować. Kiedyś babcia powiedziała mi, żebym skończył studia, znalazł normalną pracę i przestał się włóczyć po nocach. I tak zrobiłem – śmieje się Łukasz.

- A że przy okazji znajomy dał nam cynk, że ładny lokal w Ostrołęce szuka najemcy, to pomyśleliśmy, że sprawdzimy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Idealny lokal na filię Rokoko 2.0 – dodaje Bartosz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki