Obórki pożar
– Rodzice wyszli z domu tak jak siedzieli, lekko ubrani, nie zdążyli zabrać nic – mówi pan Dariusz. – Dziadek nie wziął nawet leków. Kiedy ja przyjechałem, to strażak tylko zdążył zawołać, że ten pokój jeden, aż tak mocno się nie pali, więc powiedziałem, że w pierwszej szafce od drzwi są dokumenty na samochód i na ciągnik i on wsadził tam rękę i wyjął je. Szafka babci, która stała przy łóżku, ocalała, a tam babcia trzymała dokumenty. I też trochę jej ubrań w szafie się uratowało. W tym pokoju nie było przeciągu, to trochę lepiej. Kuchnia poszła z dymem cała, komoda, rogówka, wszystko. Lodówka, zmywarka, pralka, którą tydzień temu dopiero kupiłem. Przedpokój i szafki, to wszystko było w boazerii. Z mojego pokoju nie zostało nic, proszę zobaczyć – pan Dariusz otwiera spaloną szafę, w której wiszą czarne, popalone ubrania. – Całe szczęście, że ten pożar wybuchł w dzień, nie w nocy, bo na pewno byśmy z domu żywi nie wyszli.
Państwu Mikulskim z pomocą przyszedł już sąsiad. Wynajął im dom. Pierwsze wsparcie ofiarowała też gmina Jednorożec. Jeśli ktoś z naszych Czytelników chce pomóc, prosimy o kontakt w tej sprawie z redakcją