Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jechał na gapę. A musi się tłumaczyć z cudzego długu

Robert Majkowski
Andrzeja Orłowskiego od kilku lat „prześladuje” mandat za jazdę autobusem komunikacji miejskiej bez biletu. – Nigdy nie jeździłem na gapę. Ta sytuacja godzi w moje dobre imię – mówi mężczyzna.

Andrzej Orłowski z Suska Nowego, gm. Rzekuń, pod koniec sierpnia otrzymał od kieleckiej kancelarii prawno-finansowej groźnie brzmiące przedsądowe wezwanie do zapłaty.

Napisano w nim, że mężczyzna winien jest razem z odsetkami 190,11 zł. „W przypadku braku wpłaty w terminie sprawę skierujemy niezwłocznie na drogę postępowania sądowego” – to jeden z argumentów, którymi kancelaria chce przekonać pana Andrzeja do uregulowania zaległości. Grozi mu też wpisaniem do rejestru dłużników, a z takim wpisem – jak wiadomo – ciężko o kredyt.
Pan Andrzej dług by spłacił, bo nie chodzi tu o 190 zł, ale... to nie jest jego zadłużenie.

W 2009 roku mężczyzna miał otrzymać mandat za przejazd autobusem MZK bez biletu.
– Taka sytuacja nigdy nie miała miejsca! – przekonuje pan Andrzej. – Nigdy nie jechałem autobusem bez biletu, nigdy nie otrzymałem żadnego mandatu.

Ktoś podszył się pod niego
A w ręku ma mocne argumenty. Mandat wystawiony jest wprawdzie na jego nazwisko, ale już na jego stary (zresztą nieprawidłowy, bo nie zgadza się numer mieszkania) ostrołęcki adres. Od 2007 roku mężczyzna zameldowany jest bowiem w Susku Nowym, co odnotowano w jego dowodzie osobistym. Wezwanie do zapłaty trafiło do niego tylko dlatego, że w poprzednie mieszkanie zajmuje teraz jego rodzina i to ona przekazała mu pismo z kancelarii.
– Byłem w tej sprawie w MZK, aby wszystko wyjaśnić, bo zależy mi na oczyszczeniu mojego nazwiska, niesłusznie oczernionego – opowiada. – Chciałem zobaczyć oryginał mandatu, aby porównać mój podpis z tym złożonym na druku. Bo jestem pewien, że ktoś, kto znał mój stary adres, choć niedokładny, podszył się pode mnie i podał moje dane, a kontroler uwierzył mu na słowo. Tam dowiedziałem się, że mandatu nie mają, a z firmą, która odpowiadała za kontrole w autobusach, zakończono współpracę, ponieważ była nieuczciwa.

Prezes zarządu MZK Ryszard Chrostowski potwierdza:
– Współpraca z poprzednią firmą nie układała się, umowa została zerwana, a od lipca zatrudniamy własnych kontrolerów – wyjaśnia. – Zgodnie z poprzednią umową to firma zewnętrzna zajmowała się wystawianiem i egzekucją wezwań do zapłaty za przejazd bez biletu. Ona też posiada oryginały wezwań do zapłaty, nie my.

Skontaktowaliśmy się też z kancelarią, która koresponduje z panem Andrzejem.
– Z uwagi, że opłata została wystawiona z wypowiedzi ustnej a pasażer nie zgadza się z opłatę z uwagi, że nie jechał, opłata została anulowana w całości – powiedział nam prezes zarządu Kancelarii Prawno Finansowej Lex Expensis Mateusz Grzegorczyk.

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki