Zachorowała na białaczkę gdy miała niespełna pięć lat.
- To było takie upalne lato - pamięta jak dziś Teresa Pyra, mama dziewczynki. Nieszczęście spadło na nich niespodziewanie, jak letnia burza z piorunami.
- Nagle Paulisia przestała jeść, nie chciała pić. Mizerniała w oczach. Zrobiliśmy badania. Po pierwszych wynikach już stwierdzono, że coś z nią jest nie tak. Ale dopiero po trzech pobytach w jednym z warszawskich szpitali padła diagnoza: białaczka limfoblastyczna. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Urodziła się zdrowa, w terminie, zawsze była tak pełna energii. Skąd taka choroba nagle?
Przez trzy lata Paulinka poddawana była intensywnej terapii farmakologicznej, szpikowana lekami. Zaczęła powracać do zdrowia.
- W marcu ubiegłego roku dostała ostatnie tabletki - wspomina Teresa Pyra. - Lekarze stwierdzili, że chyba udało się przepędzić chorobę.
Nagle dopadły ją bóle głowy. Morfologiczne wyniki były dobre. Jednak po badaniach dna oka i tomografii głowy lekarze stwierdzili nawrót choroby. Orzekli, że niezbędny jest przeszczep szpiku kostnego.
Od grudnia Paulinka z mamą jeżdżą do warszawskiego szpitala na tak zwane "bloki". To tygodniowe, intensywne terapie - leki i chemia, kroplówka. Dwa tygodnie przerwy. I znowu to samo. Przygotowują organizm do przeszczepu. Są w tej chwili z Paulinką na kolejnym "bloku" w Warszawie.
Szczęściem jest to, że Paulisia, jak mówią na nią w domu, od razu znalazła idealnego dawcę szpiku. Trzynastoletnia Iza, jej siostra, spełniła warunki dawcy w stu procentach.
- Cieszę, że mogę pomóc Pauli. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie zdrowa - mówi Iza. Zgadza się, że to wspaniała rzecz, móc komuś uratować życie. W taki czy inny sposób.
Z pomocą Paulince pospieszyła także społeczność szkoły podstawowej w Węgrzynowie, do której chodzi Paulinka. W ubiegłą niedzielę zorganizowano festyn charytatywny.
W szkole kłębił się ludzi tłum. Wszyscy przyszli wesprzeć Paulinkę. Widownia sali gimnastycznej zapełniona była do ostatniego miejsca.
Dla Paulinki wspaniale wystąpiły przedszkolaki w "Kopciuszku" przygotowanym przez Lenę Gnas i Magdalenę Waszczak. Dla niej pięknie grała na skrzypcach "Tarantellę" Małgosia Olkowska z ZS nr 1 w Makowie. Dla niej tańczył makowski zespół "Mystery step", prowadzony przez Angelikę Milewską; dla niej rozegrali mecz siatkówki oldboye i młodzież z Węgrzynowa. Dla niej piękny koncert dał duet "Aeroblus" - Piotr Lubertowicz i Tomek Dzień. Piotr Lubertowicz pięknie mówił o tym, jak warto walczyć o siebie, o życie.
Jak ważna jest wiara w zwycięstwo i nadzieja, którą budują wokół nas także inni ludzie.
Taką wiarę i nadzieję budowała właśnie społeczność szkoły w Węgrzynowie. Na pomoc dla Paulinki zebrano prawie siedem tysięcy złotych!
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego - wyd. Makowskie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?