Myszyniec, sobota, 29 marca 2008, godz. 22.00. 24 policjantów z Ostrołęki i Myszyńca przygotowuje się w myszynieckim posterunku do działań pod kryptonimem "Dyskoteka".
- Przede wszystkim będziemy sprawdzać, czy w dyskotece "Ibiza", którą weźmiemy pod lupę, są nieletni bez opieki dorosłych, czy przypadkiem nie jest im sprzedawany alkohol, czy w dyskotece didżeje nie korzystają z pirackich płyt CD. Obejrzymy też zezwolenia na prowadzenie działalności i handel alkoholem - zdradza nam założenia akcji szef posterunku, aspirant sztabowy Mariusz Pietrasiak. I dodaje, że myszynieckie dyskoteki (po zamknięciu Hopli dwie: X-Club i Ibiza) przysparzają policji pracy.
- Niemal w każdy weekend mamy po dyskotekach skargi albo zawiadomienia o wykroczeniu czy przestępstwie. Wybijane są szyby, dochodzi do kradzieży dokumentów, telefonów komórkowych - mówi.
- Po świątecznej dyskotece, ktoś wybił szyby w punkcie skupu mleka. Straty wyniosły 50 zł. 14-latka (!) powiadomiła, że zginęła jej torebka, w której były dokumenty, pieniądze i dowód rejestracyjny samochodu jej matki. Okazało się, że dziewczyna przyjechała z dwoma 15-letnimi kolegami taksówką z Pisza. Zabrała ze sobą torebkę matki. W minione święta Bożego Narodzenia policja zatrzymała didżeja z Ibizy. Spowodował wypadek po pijanemu. W jego samochodzie było 500 pirackich płyt.
- Często młodzież, która zgłasza nam np. kradzież w dyskotece, jest nietrzeźwa. Zawiadomienie policji to impuls, ale jak wytrzeźwieją, nie ma z kim rozmawiać. Po pijanemu mówią dużo i ciekawie, na trzeźwo nic nie mają do powiedzenia - mówi Pietrasiak.
Na ulicach cisza
Godz. 23.45. Uczestniczę w patrolowaniu ulic Myszyńca. Noc jest mglista. Na głównych ulicach żywego ducha. Przed X-Clubem spokojnie, na parkingu kilkadziesiąt samochodów. Jedziemy do Zalesia. Tam jest znacznie głośniej. O dużej liczbie młodzieży w lokalu mogą świadczyć zapełnione parkingi, na oko ponad 300 samochodów! Oznakowaną "renówką" podjeżdżamy do radiowozu, który krąży po okolicy.
- I jak tam? - pyta patrolujących aspirant Pietrasiak.
- W porządku, spokojnie - odpowiadają funkcjonariusze.
Jedziemy dalej, ale już pół godziny później wracamy do Ibizy, bo na 0.30 planowana jest akcja. Punktualnie, przed wejściem do dyskoteki zjawia się kilkunastu policjantów z wydziałów: kryminalnego, ds nieletnich, przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce i miejscowi, z myszynieckiego posterunku. Ochroniarz wzywa kierownika lokalu, ten, po krótkiej rozmowie z Mariuszem Pietrasiakiem, wpuszcza niezapowiedzianych, umundurowanych gości na teren lokalu.
Co za noc... la, la, la
Pod maneżem i w sali bawi się, według informacji kierownika Ibizy, 1300 osób. Policjanci szacują, że jest nawet pół tysiąca więcej. Funkcjonariusze ruszają do pracy, na efekty nie trzeba długo czekać. Już po kilku minutach prowadzą młodzieńca, nie wyglądającego na więcej niż 16 lat.
- Ile masz lat? - pytają
- Osiemnaście - odpowiada. Jednak legitymacja szkolna zdradza, że młody człowiek podał nieprawdziwą datę urodzenia. Kiedy policjanci rozmawiają z nastolatkiem, podchodzą do nas jego dwaj koledzy, Piotr i Michał. Pytają, czy mogą za kolegę poręczyć i wystąpić jako jego opiekunowie, bo obaj są pełnoletni. Odpowiedź brzmi: nie, bo nie są z nim spokrewnieni. Młodzi ludzie stoją przez chwilę obok nas. Mam więc okazję porozmawiać z nimi o Ibizie.
- Jak oceniacie ten klub? - pytam.
- Tu jest bardzo fajnie - odpowiadają. - Przychodzimy tu prawie co tydzień. Ochrona jest konkretna, reaguje na wezwanie, choć czasami bywa opryskliwa.
W ich ocenie, Ibiza to dość bezpieczna dyskoteka. Po kilku minutach wracają do zabawy, ale już bez nieletniego kolegi. Inni bywalcy Ibizy, Przemek i Arek, zainteresowali się, dlaczego robię zdjęcia.
- O, Pani jest z Tygodnika - zagaili rozmowę. - Pewnie będzie Pani pisać o klubie. Proszę nam zrobić zdjęcie - oczywiście spełniam ich prośbę. Przemek i Arek, dwudziestolatkowie, lubią przychodzić do Ibizy. - Tu są ładne dziewczyny - śmieją się. Ich zdaniem, brakuje tu tylko, żeby ochrona dokładnie sprawdzała dokumenty, bo, jak mówią, za dużo dzieci wpuszczanych jest do dyskoteki.
Z dyskoteki do sądu
Jakby na potwierdzenie tych słów, policjanci co kilka minut wyprowadzają z lokalu nieletnich. Natrafili też na barmankę sprzedającą niepełnoletnim alkohol.
O godz. 1.30 jest już po akcji. W zaparkowanych przed lokalem radiowozach 11 nieletnich, większość pod wpływem alkoholu. W alkomat dmucha 16-latek. W wydychanym powietrzu ma prawie 1,7 promila. Obok 15-latka, 0,8 promila alkoholu.
Do tego okazuje się, że w lokalu nie było dokumentacji związanej z organizacją imprez masowych, zezwolenia na sprzedaż alkoholu, a o bezpieczeństwo ponad tysiąca gości dbało zaledwie sześciu ochroniarzy, w tym tylko dwóch z licencją.
- Cóż, będziemy kierować wnioski do Sądu Grodzkiego - mówi aspirant sztabowy, Mariusz Pietrasiak.
W ubiegłym roku, policjanci z Myszyńca przeprowadzili podobną akcję.
- Wówczas zwracaliśmy przede wszystkim uwagę na to, czy młodzież pije alkohol w miejscach publicznych, czy dochodzi do chuligańskich wybryków. Nałożyliśmy około 40 mandatów i dziś, wydaje mi się, sytuacja jest lepsza - podsumowuje Pietrasiak. n
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
