MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Myszyniec. Jeden cios, dwa dramaty. Pobity przed dyskoteką młody człowiek zmarł

Beata Modzelewska
Beata Modzelewska
Przed Hoplą w czwartek paliły się znicze. W piątek, 10 sierpnia, była jak co tydzień dyskoteka
Przed Hoplą w czwartek paliły się znicze. W piątek, 10 sierpnia, była jak co tydzień dyskoteka Fot. B. Modzelewska
Pobity przed dyskoteką w Myszyńcu 17-letni Sebastian Gnatkowski, zmarł w ostrołęckim szpitalu

Pobity przed dyskoteką w Myszyńcu 17-letni Sebastian Gnatkowski, zmarł w ostrołęckim szpitalu

- Dlaczego zabili moje dziecko? - Regina Gnatkowska, matka Sebastiana szlocha, czekając przed szpitalem na prokuratora.

- Modliłam się, żeby ten chłopiec żył. Nie spałam nocami, odmawiałam w tej intencji różaniec - Teresa Samsel, matka Mateusza, który zadał Sebastianowi śmiertelny cios, ociera łzy z zaczerwienionych od płaczu oczu.

Piątek, 3 sierpnia 2007, Myszyniec

Mateusz (l. 16), z Rozóg, w piątkowy wieczór nabrał ochoty na wyjazd z kolegą do X-CLUB-u w Myszyńcu.

- Mówiłam Mateuszowi, żeby nie jechał. Ciężko pracował przez cały lipiec w lesie. Namawiałam go, żeby odpoczął - wspomina Teresa Samsel. Chłopcy jednak do miasta pojechali, odwiozła ich siostra Mateusza. Chłopak po jakimś czasie wyszedł z X-CLUB-u, bo chciał sprawdzić, jak się bawią w Hopli, znanej w okolicy myszynieckiej dyskotece.

Sebastian (l. 17) z Olszyn, w ten sam piątek wybrał się z kolegami do Myszyńca na pizzę. Wieczorem poszli przed Hoplę. Sebastian chciał się dowiedzieć ile kosztuje wstęp na dyskotekę.

Przed północą Sebastian podszedł do Mateusza, który siedział na schodach Hopli. Jak wynika z ustaleń policji, doszło między nimi do ostrej wymiany zdań. Podobno chłopcy wcześniej się nie znali. Sebastian odszedł do swoich kolegów, ale kiedy stanął na skraju chodnika, Mateusz nagle go zaatakował. Uderzył raz, ale mocno. Sebastiana odrzuciło na jezdnię. Upadł na wysepkę. Głową uderzył w beton i stracił przytomność. Już jej nie odzyskał. Sebastian trafił do szpitala w Ostrołęce, a Mateusz wrócił do domu w Rozogach.

Sobota, 4 sierpnia, Rozogi

Mateusz wystawił rano pojemniki na śmieci, dokończył kosić trawnik przed domem, potem pomagał znajomemu kosić trawę na jego posesji.

Matka Mateusza, Teresa Samsel, była w tym czasie na pogrzebie. Kiedy wróciła, przed domem pojawiły się dwa auta. Wysiadło z nich kilku młodych mężczyzn. Weszli na podwórko. Pod adresem domowników rzucali wulgarne słowa i mówili, że pomszczą Sebastiana. Szukali Mateusza. O tej wizycie chłopak dowiedział się od siostry, kiedy wrócił od znajomego, u którego kosił trawę. Wtedy uciekł z domu. Tego samego dnia u Teresy Samsel w Rozogach pojawiła się policja. Przyjechali po Mateusza. Nie było go.

Wtorek, 7 sierpnia, Rozogi

Mateusz wrócił do domu. Opowiedział o wszystkim matce.

- Powiedział mi, że ten chłopiec go prowokował, że go uderzył w twarz - opowiada pani Teresa. - Tego samego dnia syn zgłosił się na policję. Wynajęłam adwokata. On był obecny przy przesłuchaniu.

Teresa Samsel jest osobą znaną w Rozogach i darzoną zaufaniem. Jest naczelniczką poczty i przewodniczącą Rady Gminy. Ma troje dzieci. Dorosłego syna i zamężną córkę. Mateusz jest najmłodszy. Zdał do drugiej klasy liceum w Rozogach. W październiku skończy 17 lat.

- Przed trzema laty zginął w wypadku mój mąż. Często było mi w życiu trudno, ale z dziećmi nie miałam problemów wychowawczych. Z Mateuszem też ich nie było - zapewnia.

Środa, 8 sierpnia

Nad ranem w szpitalu w Ostrołęce zmarł Sebastian Gnatkowski.

- Dlaczego zabili moje dziecko? - Regina Gnatkowska, matka Sebastiana szlocha, czekając przed szpitalem na prokuratora.

- Jeszcze wczoraj wydawało nam się, że on z tego wyjdzie - mówi siostra pani Reginy. - Kiedy umierał, jego bratowa rodziła synka.

- To co się stało, przeżywam strasznie. Dla mnie to jest horror. Współczuję rodzinie zmarłego. Modliłam się, żeby ten chłopiec, Sebastian, z tego wyszedł. Nie spałam nocami, odmawiałam w tej intencji różaniec mówi Teresa Samsel. - Czuję ból jego matki, jej syn nie żyje.

Czwartek, 9 sierpnia, Rozogi

Teresa Samsel po 15.00 jest jeszcze na poczcie. Kiedy się przedstawiamy, że jesteśmy z Tygodnika, zaprasza nas do środka. Nie pyta, po co przyjechałyśmy. Opowiada o Mateuszu.

- Szkoda mi tego mojego chłopaka, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze - twierdzi, że chłopcy w ogóle nie znali się. - Jeden cios i zmarnowane życie, obu chłopców...

Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym Mateuszowi grozi do 12 lat więzienia. Ale kwalifikacja czynu może jeszcze być zmieniona.

- Trwa postępowanie wyjaśniające w tej sprawie - powiedział nam prezes Sądu Rejonowego w Szczytnie, Leszek Bil. Mateusz jest w policyjnej izbie dziecka w Olsztynie.

- Dzisiaj byłam w sądzie w Szczytnie prosić o widzenie. Złożyłam podanie. Muszę czekać na decyzję sądu. Nie mam od Mateusza żadnych informacji. Bardzo chciałabym go zobaczyć. Boję się, żeby nie załamał się psychicznie - mówi płacząc.

Kolega nieżyjącego Sebastiana, który był z nim 3 sierpnia, podejrzany jest o utrudnianie śledztwa przez składanie fałszywych zeznań. Młody człowiek znajduje się pod dozorem policji.

Czwartek, 9 sierpnia, Myszyniec

Burmistrz Bogdan Glinka, który mieszka tuż obok Hopli mówi o kłopotach, których przysparzają uczestnicy odbywających się tu dyskotek.

- To nie tylko hałas. To także akty wandalizmu, w tym często uszkadzane słupki na chodniku, walające się puste butelki po alkoholu, śmieci zostawiane na pobliskich parkingach - wymienia.

Zupełnie inaczej postrzega Hoplę jej właściciel.

- Ja pilnuję przy wejściu i nie wpuszczam po 22.00 osób, które są niepełnoletnie. Nie mają również wstępu do Hopli osoby pijane - mówi Waldemar Turek. - Ci dwaj młodzi ludzie nie byli na mojej dyskotece. Nie widziałem zdarzenia. Gdyby ktoś do mnie przyszedł i chciał zatelefonować po pogotowie i na policję, na pewno bym to umożliwił - zapewnia.

Na schodach przed dyskoteką Hopla w czwartek stały zapalone znicze. W piątek, jak co tydzień, w dysoktece bawili się ludzie. W sobotę w Wachu odbył się pogrzeb Sebastiana. n

Beata Modzelewska, (BMF)

Komentuje Janusz Pawelczyk, komendant miejski policji w Ostrołęce

Bezpieczeństwo w Myszyńcu nie odbiega od normy w stosunku do innych miejscowości. Ale takiemu przypadkowi, jak ten przed dyskoteką w piątek 3 sierpnia, nie da się zapobiec, bo nie jest możliwe postawienie przy każdym młodym człowieku policjanta.Tam nie doszło do zbiorowej bójki. To zdarzenie trakowałbym w kategoriach nieszczęścia jednej i drugiej rodziny.

Śmierć tego młodego człowieka, skłania natomiast do przypomnienia o odpowiedzialności, jaka spoczywa na organizatorach dyskotek. Oni mają obowiązek zapewnić bezpieczeństwo zarówno w środku, jak i w bezpośrednim otoczeniu dyskoteki. I to właściciel dyskoteki, jak i firmy ochroniarskiej ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo bawiących się i od nich osoby poszkodowane mogą domagać się odszkodowania, ale nie słyszałem o żadnej takiej sprawie na naszym terenie. My jako policja od zeszłego roku mamy tutejsze dyskoteki pod specjalnym nadzorem i nie tylko Hoplę, ale i X-CLUB oraz dyskotekę w Zalesiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki