Dyrekcja wyszkowskiego szpitala ma coraz większe problemy z obsadzeniem nocnych dyżurów lekarskich. W nowym roku grozi nam likwidacja nocnej pomocy lekarskiej (NPL). Wówczas po godz. 18.00 i w weekendy pozostaną nam jedynie wizyty w i tak mocno już obciążonym szpitalnym oddziale ratunkowym.
Aby szpital mógł podpisać z Narodowym Funduszem Zdrowia umowę i otrzymać kontrakt na nocną pomoc lekarską, powinien zapewnić obsadę co najmniej czterech zespołów: dwóch wyjazdowych i dwóch stacjonarnych. Zespół wyjazdowy to kierowca i lekarz, a stacjonarny - pielęgniarka i lekarz. Wyszkowski SPZZOZ ma z tym problem.
- Mam obsadę na jeden zespół wyjazdowy i jeden stacjonarny - przyznaje dyrektor Cecylia Domżała.
W związku z tym wystąpiła do NFZ, by ten odstąpił od swoich wymogów i zezwolił na funkcjonowanie w Wyszkowie nocnej pomocy lekarskiej przy dwóch zespołach. Szpital czeka na decyzję. Jeśli będzie ona odmowna, w nowym roku dyrekcja placówki zrezygnuje z NPL.
Nocna pomoc lekarska funkcjonuje na takiej samej zasadzie jak gabinety lekarzy rodzinnych, tyle że po godz. 18.00 i w weekendy, gdy te są zamknięte. W nocnej pomocy lekarskiej mogą pracować lekarze interniści, w tym ci, którzy prowadzą niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Ale oni nie są tym zainteresowani.
- Prowadziłam rozmowy i nikt nie chce się tego podjąć - mówi Cecylia Domżała.
Dyrekcja SPZZOZ w tej chwili obsadza dyżury głównie lekarzami zatrudnionymi w szpitalu, ale ci także nie chcą pracować na nocnych dyżurach. Mają za dużo obowiązków na swoich oddziałach i w poradniach.
- Lekarzy jest po prostu za mało. Już dziś pracują po 17-18 dni w miesiącu. Ja rozważam wyższe stawki i negocjuję, ale tu nie stawki są problemem, a brak lekarzy - mówi z rezygnacją dyrektor SPZZOZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?