MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konie to jego konik

as
Tadeusz Roman zaczynał od pięciu koni. Dziś ma ich 20 i wielkie plany
Tadeusz Roman zaczynał od pięciu koni. Dziś ma ich 20 i wielkie plany A. Suchcicka
Parę lat temu, żeby nauczyć się jeździectwa, trzeba było mieć znajomego w stadninie, lub jechać za granicę. Dziś jazda konna jest bardzo modna Zdaniem Tadeusza Romana z Fijałkowa jeździectwo nie skończyło się wraz z kawalerią. Władze komunistyczne wprawdzie traktowały jazdę konną jako burżuazyjny kaprys, ale wraz z demokracją miłość Polaków do koni ponownie zaczyna rozkwitać.

Po pastwiskach Tadeusza Romana, hodowcy z Fijałkowa, biega dwadzieścia koni. Każdy z nich to oddzielna historia. Klacz Dolina wychowała się w Fijałkowie. Gdy miała kilka lat, została sprzedana do ośrodka jeździeckiego w Olsztynie. Spędziła tam 11 lat. Gdy zaczęła chorować - ma rozedmę płuc - miała iść na mięso. Przed marnym końcem uchronił ją syn jej byłego gospodarza. Dolina z powrotem trafiła do Fijałkowa. Przez jakiś czas pracowała w hipoterapii, teraz jest już na emeryturze i spokojnie biega po zielonych łąkach. W maju będzie obchodzić 18. urodziny. Jej właściciel planuje wyprawić jej z tej okazji wielką imprezę - gwoździem programu będzie tort marchewkowy. Niemczyk trafił do Fijałkowa wprost z planu filmowego. Był kaskaderem. Wystąpił m.in. w reklamie piwa Warka. Kariera filmowa jednak mu nie służyła, każdą scenę mocno przeżywał. Gdy w końcu osiadł na wsi, był w totalnym dołku psychicznym. Wszystkiego się bał i nie pozwalał się dotknąć. Dziś ponownie ufa ludziom i daje ze sobą robić wszystko. Nastka jest prezentem. Przyjechała spod Warszawy z kontuzją nogi. Jej były właściciel uznał, że zamiast łożyć na jej roczną rehabilitację, woli ją oddać komuś w dobre ręce. Kadra jest dzielna. Jako pierwsza ze stadniny wzięła udział w próbie dzielności klaczy. Skończyła ją z oceną dobrą. - Gdybym poświęcił jej nieco więcej czasu pewnie skończyłaby próbę z oceną bardzo dobrą - uważa jej instruktor Tadeusz Roman. Duma ma 1,5 roku i ogromny potencjał. Gdy miała pół roku, wzięła udział w czempionacie źrebiąt. Wzięło w nim udział 50 zwierząt. Duma zajęła trzecie miejsce. Zachwycała zwłaszcza kłusem. Duma na razie nie powala urodą, wygląda jak nieproporcjonalnie zbudowane nastolatka. Zdaniem właściciela jednak za jakiś czas będzie piękna. - Kłąb ma niżej niż zad. To znak że jeszcze intensywnie rośnie - tłumaczy Tadeusz Roman. Czarny przystojniak to ogier wzięty w dzierżawę ze stada ogierów w Łącku. - Mamy 12 klaczy. A pokrycie jednej klaczy średnio kosztuje tysiąc złotych. Taniej wyszło nam wypożyczenie. Ogier na rok z transportem i ubezpieczeniem kosztuje 2,5 tys. zł - oblicza Tadeusz Roman. Dodaje przy tym, że pierwsze dziecko ogiera z wypożyczalni powinno narodzić się 24 stycznia.

Konie to jego konik

Ciekawą historię niesie tez postać właściciela stadniny. Tadeusz Roman rósł w gospodarstwie pełnym koni, ale znał tylko wynikającego z tego faktu obowiązki. - Jako dziecko miałem dosyć koni, bo w gospodarstwie taty praca nie miała końca - wspomina. Tadeusz uciekł z gospodarki do Olsztyna, gdzie skończył studia na Akademii Rolniczo-Technicznej i zaczął pracować w wydawnictwie jako szef sprzedaży. Trzy lata temu postanowił wrócić na stare śmieci. - Przychodząc na wieś zastanawiałem się co ja tutaj będę robił. Początkowo działałem tak nieco po omacku. Obecnie wiem jedno, że nie ma co tej ziemi orać i jej przewracać. To jest V i VI klasa. Suchy rok sprawia, że nie ma co zbierać - mówi Tadeusz Roman, który postawił na konie. - Niewiele osób wie, że kiedyś była rejonizacja hodowli koni i np., na naszym terenie, a wówczas było to województwo ostrołęckie, by hodować konie szlachetne, trzeba było się mocno nagimnastykować. Bez problemów można było hodować u nas jedynie konie grube - te mięsne i robocze. Konie lekkie bez problemu można było hodować w byłym woj. ciechanowskim. Był czas, że do pługa czy wozu z gnojem tamtejsi rolnicy zmuszeni byli zaprzęgać konie szlachetne - opowiada właściciel stadniny. Zdaniem Tadeusza Romana konna jazda, które przez władze komunistyczne była traktowana jako burżuazyjny kaprys, wraca do łask. - Czasy kawalerii się skończyły, a z nimi jeździectwo. W czasach komuny przeciętny Kowalski by nauczyć się jeździć konno, musiał mieć jakiegoś znajomego w stadninie, albo wyjechać za granicę. Teraz miłość do koni się odradza - uważa nasz rozmówca. Dowodem tego jest jego biznes. Zaczynał od pięciu koni. Dziś ma ich 20 i plany rozbudowy stajni pod hotel dla koni.

Eldorado agroturystyczne

Głównymi klientami Tadeusza Romana są nastolatki i ich rodzice. - Ludzie przyjeżdżają do mnie, by pokazać swoim dzieciom jak wygląda gospodarstwo, nie fabryka mleka czy mięsa, ale gospodarstwo w którym zwierzęta nie są urządzeniami do dawania mleka czy pilnowania obejścia, ale stworzeniami, które czują i z którymi można jakoś nawiązać kontakt - tłumaczy Roman. Zdaniem właściciela stadniny agroturystyka, zwłaszcza na przasnyskich terenach, ma przyszłość. - Na Mazurach czy koło Olsztyna jest kilkaset gospodarstw agroturystycznych. Tam atrakcje trzeba wymyślać. Mam np. takich znajomych pod Olsztynem, którzy zapraszają gości na sianokosy - przez kilka dni zwożą siano, goście wyjeżdżają, a gospodarze wywożą z powrotem siano na pole, bo już jadą kolejni goście na sianokosy - opowiada. W ocenie Romana jego największym atutem jest fakt, że jest jednym z niewielu. - To co my tu robimy normalnie: karmimy konie, doimy krowy czy zwozimy siano, daje przyjezdnym dużo radości. Chodzą za nami, dopytują albo po prostu godzinami obserwują - mówi Roman, któremu nie brakowało gości przez całe wakacje. Przyjeżdżali głównie z dużych aglomeracji. - Zwykle są to ludzie, którzy swoje młode lata poświęcili na zarabianie pieniędzy. Mają wybudowane domy, dobrze prosperujące firmy i przejechany wzdłuż i wszerz cały świat. "I co ja mam robić? Tu za gorąco, tu robale, tam węże, na emeryturę jestem za młody" - zastanawiają się i często dochodzą do wniosku, że chcą się czegoś nauczyć czegoś nowego, np. jazdy konno - mówi Roman.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki