Konie od lat były oczkiem w głowie Wiktorii Staszewskiej z Myszyńca. Przez pięć ostatnich lat uczestniczyła w obozach jeździeckich, gdzie za pracę w stajni, mogła być blisko nich. W ten sposób zdobywała wiedzę i doświadczenie. Jej wielkim marzeniem było mieć własnego konia. Bardzo długo przekonywała do tego pomysłu rodziców, ale w końcu marzenie ziściło się. I to podwójnie.
Szesnastoletnia Wiktoria właśnie kończy gimnazjum w Myszyńcu i zastanawia się nad dalszą ścieżką edukacyjną. Jeszcze jako mała dziewczynka chciała zostać weterynarzem i szkołę o takim profilu bierze w tej chwili pod uwagę. Zastanawia się też nad technikum o profilu leśnym - zawód też nie dla każdego, lecz jego atutem jest obcowanie z przyrodą. Wybór jest wciąż otwarty, ale Wiktoria postanowiła już, że do nowej szkoły i nowego miasta przeprowadzi się... z koniem.
Na swój pierwszy obóz jeździecki Wiktoria pojechała, gdy miała 11 lat. Połknęła bakcyla. Mijały kolejne lata, zaliczyła kolejne obozy, zdobyła nowe umiejętności i doświadczenie.
- Wszędzie, gdzie jeździliśmy na wakacje - czy to Mazury, czy nad morze, zawsze musieliśmy zahaczyć o jakąś stajnię - wspomina Sylwia, mama Wiktorii.
Współpraca dziewczyny z tymi dużymi zwierzętami z roku na rok wyglądała coraz lepiej, samo chodzenie przy koniach, karmienie i czyszczenie sprawiało jej dużo przyjemności. I tak narodziło się marzenie o własnym koniu. Rodzice przez długi czas odrzucali ten pomysł, który wydawał im się trudny do zrealizowania w małym miasteczku. Zwłaszcza, że nie mają własnego gospodarstwa ani łąki. Marzenie Wiktorii spełniło się we wrześniu 2014 roku.
- Gdy w końcu rodzice się zgodzili, rozpoczęliśmy poszukiwania koni. Tata szukał w gazetach, ja w internecie. Postanowiliśmy kupić parę, bo - jak to bywa ze zwierzętami stadnymi - jedno zwierzę bardzo by cierpiało z samotności. Klacz o imieniu Oklanola znaleźliśmy w okolicach Makowa Mazowieckiego, wałacha o imieniu Scarcen pod Mrągowem. Samiec startował kiedyś w rajdach długodystansowych. Są w tym samym wieku, mają po 12 lat - opowiada Wiktoria.
Początkowo konie mieszkały u dziadków w oddalonych o 10 km Rozogach. Z czasem udało się wydzierżawić kawałek łąki pod samym domem w Myszyńcu. Usytuowanie w pobliżu drogi do Chorzel sprawia, że początkowo bardzo płochliwe konie przyzwyczaiły się do jadących samochodów i dźwięków klaksonów, przez co jazda wierzchem ruchliwą ulicą stała się bezpieczniejsza. Na zwierzaki nastolatka mogła więc spoglądać z okna domu. Zrobiła im przeszkodę i ćwiczy teraz skoki. Najwięcej frajdy sprawia jej jednak wspólna jazda.
- Mamy za sobą zarówno krótsze, jak i dłuższe wyprawy. Raz byłam przez siedem godzin w siodle. Z dwiema znajomymi przejechałyśmy na koniach 50 km. Kiedyś wybrałyśmy się do Wykrotu, „zaparkowałyśmy” pod sklepem i poszłyśmy na lody, co wzbudzało duże zainteresowanie okolicznych mieszkańców - uśmiecha się Wiktoria. Przyznaje, że zdarzały się jej upadki z konia, ale nie zraża się nimi.
Chciałaby w niedalekiej przyszłości, gdy osiągnie pełnoletniość, zdobyć odpowiednie kwalifikacje i uczyć jeździectwa.
- Mam już pierwszą swoją uczennicę, którą przez rok uczyłam wszystkiego od podstaw. Na razie nie chciałabym powiększać stada, bo już z dwoma końmi jest dużo pracy, pochłania to sporo czasu. Po wakacjach, jeśli wybiorę szkołę w Łomży, zabiorę ze sobą Oklanolę, która będzie mieszkała w stajni. Miałbym ją blisko siebie, mogłabym do niej codziennie zaglądać. Ktoś mógłby mi też podpowiedzieć czy wszystko robię dobrze, bo aktualnie wielu rzeczy uczę się sama - tłumaczy Wiktoria.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oto najśmieszniejsze nazwy miejscowości w Polsce! To nie jest żart. One istnieją!
- Najseksowniejsi panowie na Wyspach Brytyjskich. Jest nowy ranking
- Shein w Warszawie. Tak wyglądało wielkie otwarcie sklepu chińskiego giganta
- Szokujące zachowanie polityka. Lizał pisuar i śpiewał nazistowskie pieśni - WIDEO