MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Detektyw Rutkowski zwołał konferencję w Wyszkowie

Adam Wnęta
- Pewien mężczyzna, któremu dwie panie podały pigułkę gwałtu, obudził się po 17 godzinach snu w całkowicie splądrowanym domu i bez 80 tys. zł odprawy emerytalnej, którą trzymał w zamrażalce - mówił detektyw Krzysztof Rutkowski.

O metodzie "na śpiocha" 13 kwietnia opowiadał wyszkowskim dziennikarzom Krzysztof Rutkowski. Zwołana przez niego konferencja prasowa miała pokazać opieszałość a czasem bezradność organów ścigania i skłonić je do większego wysiłku.

- Takie przypadki są coraz częstszym zjawiskiem w okolicach Wyszkowa i Ostrowi Mazowieckiej, ale ludzi rzadko o tym mówią i nie zawsze takie informacje docierają do mediów – przyznał Krzysztof Rutkowski.

Złodzieje wchodzą do domów, gdy właściciele śpią. Wiedzą, że są tam pieniądze i wiedzą gdzie. Poruszają się po mieszkaniu, jakby byli u siebie. Nie plądrują całego budynku, nie przewracają szafek, szukają konkretnej torby czy skrytki. To wiedza z długotrwałej obserwacji ofiary lub z "cynku" o wypłacie z banku dużych kwot. Okradają ludzi "na śpiocha". Takich przypadków nie brakuje też w naszym regionie. Jedno z nich miało miejsce w okolicach Wyszkowa.

- Było tu parę przypadków o których dziennikarze nie wiedzieli. Pod koniec 2015 roku, w promieniu 5 km od tego miejsca, w jednym z domów skradziono 80 tys. zł. W nocy, gdy właściciele spali. Nie mogę powiedzieć dokładnie gdzie to było i o kogo chodzi, właściciel domu nie jest chętny, by informować media, że złodzieje do niego weszli – mówił Krzysztof Rutkowski podczas konferencji prasowej w hotelu "Kamiza" pod Wyszkowem.

Sprawca tej kradzieży wciąż jest na wolności. Detektywi mają pewne podejrzenia, ale brakuje twardych dowodów, by wskazać je przed sądem. Chcąc uniknąć porażki w wymiarze sprawiedliwości, szukają dalej dowodów.

Rutkowski opowiedział, że jego biuro prowadziło w ostatnim czasie sprawę właściciela firmy transportowej, któremu skradziono towar marki Loreal. Narzekał tu na wyszkowską policję.

- Nasi agenci zlokalizowali skradziony samochód ciężarowy. Wskazaliśmy te auto policji słowackiej, poinformowaliśmy o tym również policję w Wyszkowie, by podjęli konkretne działania, bo bez podstaw prawnych słowackie służby nie mogły zabezpieczyć tego samochodu, mieli informacje wyłącznie od agentów naszego biura. Jakoś tak dziwnie problemem stała komunikacja pomiędzy policją wyszkowską a słowacką. Przez długi okres czasu do słowackich służb nic nie docierało. Są dziury w przekazie informacji - stwierdził.

Na konferencji z wyszkowskimi dziennikarzami Rutkowskiemu towarzyszył Stanisław Wrzosek, mieszkaniec miejscowości Zakrzewo Słomy (gm. Nur, powiat ostrowski), który okradziony metodą "na śpiocha", w nocy z 22 na 23 marca stracił około 50 tys. zł. Mężczyzna przyznał, że zwykle trzyma pieniądze na koncie bankowym, jednak trafiło się, że od miesiąca miał w domu nieco gotówki.

- Włamywacze weszli oknem, przewiercili w nim otwór, zaczęli szukać pieniędzy. Weszli do kuchni, otworzyli górną półkę i wzięli pieniądze. Sprawdzili czy nic nie zostało w torbie bankowej, która była w szafce na wyspie kuchennej. Była pusta. Obudziłem się w tym momencie, zobaczyłem, że ktoś chodzi po kuchni. Obudziłem żonę, nie schodziliśmy na dół, ponieważ baliśmy się. Włączyliśmy "antynapad", mamy chroniony obiekt. Po 20 minutach przyjechała ochrona. Wcześniej zadzwoniłem do znajomego, który przyjechał samochodem i w tym czasie złodzieje zbiegli. Zostawili narzędzia, śrubokręty, łapki, wkrętarki. Zabrali około 50 tys. zł, zegarek, bransoletę, torebkę. Po 30 minutach przyjechała policja. Miała przyjechać do mnie na drugi dzień, nie przyjechała w ogóle. Zadzwoniliśmy drugiego dnia, że mamy nowe dowody, ale przez 2 tygodnie nie było odzewu – opowiadał Stanisław Wrzosek.

- Na razie nie wiemy, która policja będzie prowadzić sprawę – czy z Nuru, czy z Ostrowii Mazowieckiej. Zobaczymy jaki będzie tego dalszy efekt – powiedział Rutkowski wyznaczając 20 tys. zł nagrody za informacje o złodziejach.

Przypomniał też sprawę kradzieży drogiego sprzętu w miejscowości Ulaski koło Huty Zawadzkiej. W Wielki Piątek złodzieje przebrani w uniformy robocze, podając się za pracowników firmy, ukradli maszyny budowlane: dwie koparki o wartości 300 tys. zł jedna oraz wiertnicę horyzontalną. Zdaniem biura Rutkowskiego, sprzęt może znajdować się w złodziejskiej dziupli niedaleko Wyszkowa. Za jej wskazanie nagroda będzie negocjowana indywidualnie.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki