10-letnia Karina Karwowska zaginęła ponad tydzień temu. Przez sześć dni błąkała się po lesie. W poniedziałek sama wyszła z lasu. Teraz jest w szpitalu. Lekarze walczą o uratowanie jej odmrożonych stóp. Nie zgadzają się też na przesłuchanie.
Coraz głośniej mówi się, że Karina być może wcale się nie zgubiła. Nie wykluczone, że po prostu nie chciała wrócić do domu.
- Przed zniknięciem opowiadała koleżance z którą co rano dojeżdża autobusem, że chce uciec. Mówiła jej, że ma jakąś kryjówkę i że się tam schowa - mówi Agnieszka Burniewicz, wychowawczyni Kariny z Zespołu Szkół Specjalnych w Augustowie.
Rodzina Karwowskich już od marca jest objęta opieką kuratora i lokalnego ośrodka pomocy. Karina jest jedną z najmłodszych z dziesięciorga dzieci Małgorzaty i Wiesława. Ale ich największą bolączką nie jest zbyt wiele pociech, ale alkohol, którego nadużywają rodzice.
W telewizyjnym programie Interwencja 13 października sąsiedzi Karwowskich mówili, że w dniu zaginięcia to ona i on byli wypici. Zobacz wideo.
- Wysłaliśmy wniosek do regionalnego ośrodka diagnostyczno - konsultacyjnego o przebadanie ich pod kontem zdolności wychowawczej - mówi Tomasz Tomaszewski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Augustowie, który opiekuje się rodziną Karwowskich.
Jego zdaniem konsekwencje mogą być jeszcze poważniejsze. Nie jest wykluczone, że rodzice zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za zaniedbania, a to jeden z rodzajów przemocy domowej.
- Do tej pory zastanawiamy się, czy mogliśmy zrobić więcej. Jakoś zapobiec temu co się stało. Ale tego nigdy nie da się przewidzieć. Tak jak tego czy nasza pomoc byłaby skuteczna - mówi Tomaszewski.
Źródło: Kurier Poranny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?