Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpańskie psy atakują zwierzęta. Są już pierwsze ofiary!

sxc.hu
sxc.hu
Wataha psów terroryzuje mieszkańców Myszyńca. Zwierzęta są agresywne, zagryzają bydło, kury, straszą dzieci i narażają ludzi na szkody. - W sobotę ( 2 lipca- przyp. redakcji) straciłem przez nie jałówkę mówi Mieczysław Kulas, radny Myszyńca. - Psy rozszarpały ją na strzępy, a dwa inne cielaki zostały pogryzione. Dosyć tego! Gmina musi coś z tym zrobić.

- Około szesnastej poszedłem na pastwisko, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku - relacjonuje Mieczysław Kulas. - Nic się jeszcze wtedy nie działo, więc tak jak zawsze wieczorem, około godziny dziewiętnastej wysłałem dzieci, aby napoiły cielaki.

I tego właśnie pan Mieczysław żałuje najbardziej. - Wolałbym stracić dziesiątki tysięcy złotych, niż widzieć przerażenie moich dzieci - mówi zdenerwowany mężczyzna. - Cały czas to przeżywają, w nocy nie mogły spać, a ja sam wypominam sobie, że przecież i im mogło się coś stać.

Dzieci (9 i 13 lat) już z daleka zauważyły z cielakami dzieje się coś złego. Widok był przerażający. Martwe zwierzę leżało na łące. Dookoła niego kłębiły się psy, które z wściekłością rozszarpywały jałówkę. Psy były bardzo agresywne. Gdy poczuły zapach ludzi odkręciły się od zdobyczy, zaczęły warczeć i sczekać. - Dzieci najpierw powoli się wycofywały, potem biegły w stronę domu - mówi Mieczysław Kulas. - Szczęście w nieszczęściu, że tego dnia padał deszcz i na łąkę nie poszła z nimi najmłodsza córka. Ona ma dopiero 2,5 roku, a bardzo lubiła tam chodzić i patrzeć na cielaki. Aż strach pomyśleć, co mogłoby się wtedy stać. Takie małe dziecko na pewno nie dałoby rady uciec przed rozwścieczonymi psami.

Pan Mieczysław grasującą po mieście watahę widuje często. Bezpańskie zwierzęta kilkakrotnie naraziły go na straty, a nie jest on jedynym pokrzywdzonym w okolicy. - Psy wyłapują kury i inne ptactwo - mówi radny. - Kilkukrotnie zgłaszałem ten problem na sesjach, niestety, reakcji władz nie ma. Szkoda mi najbardziej dzieci, bo to, co zobaczyły do dziś przeżywają. Nie bez znaczenia są też straty finansowe, na które zostałem narażony.

Koszt zagryzionej jałówki szacuje się na około 1200 zł. Do tej sumy należy doliczyć koszty utylizacji (około 300zł). Dwa kolejne cielaki są pogryzione. Nie wiadomo jeszcze, co z nimi będzie.

Więcej przeczytasz już za tydzień w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki