Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bożena K. miała poderżnięte gardło i kilkanaście ran od noża. Zabiła ją kochanka męża (zdjęcia)

(mb)
Zakrwawione ciało 39-letniej kobiety leżało w lasku, naprzeciwko leśniczówki, w której mieszkała z mężem - leśniczym i dwojgiem dzieci.
Bożena K. miała poderżnięte gardło i kilkanaście ran od noża. Zabiła ją kochanka męża (zdjęcia)

Przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce rozpoczął się wczoraj proces Agnieszki S., oskarżonej o zabójstwo Bożeny K. Do dramatu doszło 8 listopada 2008 roku, wieczorem, w Przyjmach Porębskich koło Ostrowi.

Zakrwawione ciało kobiety znaleźli znajomi Bożeny i Arkadiusza K., u których mieli spędzić ten sobotni wieczór. Przez kilka godzin Bożena K. była w leśniczówce sama. Przed wyjazdem męża umówili się, że pojedzie po niego, a potem udadzą się do znajomych. Wyszło inaczej.

Na ciele Bożeny K. było kilkanaście ran zadanych ostrym narzędziem. Miała także poderżnięte gardło. Nie żyła od kilkudziesięciu minut.

Kilka godzin po zdarzeniu policjanci zajechali pod dom Agnieszki S. w Przyjmach Porębskich, około dwa kilometry od miejsca, w którym znaleziono zwłoki Bożeny K. Agnieszka S. już spała. Po kilku kolejnych godzinach przyznała się do zabójstwa Bożeny K.

23 sierpnia w ostrołęckim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces Agnieszki S. Dowieziono ją z aresztu w Białymstoku. Prokurator zarzuca Agnieszce S., że 8 listopada 2008 roku działając z zamiarem bezpośrednim dokonała zabójstwa Bożeny K. Dokonując tego czynu Agnieszka S. miała ograniczoną w znacznym stopniu zdolność jego rozpoznania, co oznacza, że sąd wymierzając karę może ją w sposób nadzwyczajny złagodzić.

Agnieszka S. nie chciała składać wyjaśnień. Sędzia Wiesław Oryl, przewodniczący składu orzekającego, odczytał więc jej kolejne wyjaśnienia złożone w śledztwie, a ona tylko je potwierdza.

Pierwsze złożyła w komendzie policji, 10 listopada.

- Mąż Bożeny K. był moim kochankiem przez cztery lata - powiedziała.

Poznali się w kwietniu 2004 roku, kiedy Agnieszka S. zatrudniona była przy sadzeniu lasu. Prace nadzorował leśniczy Arkadiusz K. Trwały zaledwie kilka dni, ale doszło do rozmowy między nimi i wymiany numerów telefonów. Potem były SMS-y, do pierwszej randki doszło w kilka tygodni później, a wkrótce byli już kochankami.

Agnieszka S. była wtedy w trakcie rozwodu z mężem, ich córki - bliźniaczki miały wówczas po 9 lat.

Na początku 2008 roku Bożena K. z dziećmi wyprowadziła się z leśniczówki i zamieszkała u rodziców w Białymbłocie.

28 kwietnia, około północy, Bożenę K. wyrywa ze snu dźwięk komórki. To SMS z nieznanego numeru. Ktoś informuje, że w leśniczówce mąż przebywa właśnie z Agnieszką S. Zdenerwowana Bożena K. wsiada w samochód. Pod domem widzi samochód kochanki męża. Wali do drzwi. Otwiera jej wiarołomny małżonek. Dochodzi do szarpaniny, Agnieszka S. jest w tym czasie w łazience.

- To ja zawiadomiłam Bożenę K., bo chciałam, żeby wreszcie on się zdecydował - powiedziała podczas przesłuchania. - Wsiadłam w samochód i odjechałam. Żona sprowadziła się do niego niedługo potem, a on nie odpowiadał na moje telefony. Poczułam się oszukana. Postanowiłam dać jej nauczkę…

Agnieszka S. obmyśla plan zemsty. Kupuje kartę do telefonu i zaczyna wysyłać SMS-y do Bożeny K. Tak to opisała podczas przesłuchań w czasie śledztwa:

- Przedstawiałam się jej jako Darek, który zna ją i zna jej kłopoty. Odpisywała mi, a ja zauważyłam, że zaczyna traktować mnie jak anonimowego przyjaciela. Z czasem te SMS-y przerodziły się we flirt, a nawet w romans. Zaczęła dążyć do spotkania ze mną. Ja to odciągałam. 8 listopada napisała do mnie, że jest w domu sama i nie ma co robić. Bałam się tego spotkania, ale w końcu umówiliśmy się obok jej domu. Wzięłam z piwnicy nóż o wąskim ostrzu. Włożyłam go za spodnie dresowe.. Podczas spotkania chciałam jej tylko powiedzieć, że nie ma w ogóle tego człowieka, który do niej wysyła SMS-y…

Nie było innych świadków ostatnich chwil życia Bożeny K. Z wyjaśnień Agnieszki S. wynika, że czekała na nią w lesie, niemal naprzeciw leśniczówki. Było już ciemno, ale księżyc stał w nowiu. Kiedy Bożena K. rozpoznała, kto na nią czeka, miała powiedzieć: "To ty? Ja cię k… chyba zabiję!". Jak wyjaśnia Agnieszka S., po tych słowach Bożena K. z gołymi rękami ruszyła w jej stronę. Wtedy S. wyciąga nóż i - jak mówi - zaczyna nim wymachiwać w obronie. Efektem jest kilkanaście ran na ciele Bożeny K., niektóre zadane z dużą siłą, jedna dosięgła serca. Kobieta ma także poderżnięte gardło.

- Tak, jestem winna - to właściwie jedyne słowa Agnieszki S. przed sądem po pytaniu, czy przyznaje się do zarzucanego jej czynu.

Podczas kolejnych przesłuchań w śledztwie mówiła:

- Nie chciałam jej zabić. To nie tak miało być…

Więcej na temat rozprawy przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Bożena K. miała poderżnięte gardło i kilkanaście ran od noża. Zabiła ją kochanka męża (zdjęcia)
Bożena K. miała poderżnięte gardło i kilkanaście ran od noża. Zabiła ją kochanka męża (zdjęcia)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki