Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tym salonie fryzjerskim pachnie PRL-em. Golą tu nawet brody!

Redakcja
Chciała być psychologiem, pedagogiem albo fryzjerem. W końcu zdecydowała się obrać tę drugą drogę i wyboru wcale nie żałuje. Pod koniec lipca otworzyła swój własny Męski Zakład Fryzjerski "Elegant", jakby żywcem wyjęty z czasów PRL-u

Na półkach starej meblościanki znajdziemy tam nieśmiertelne, zapachowe legendy tamtej epoki: wody kolońskie Brutal, Consul czy Przemysławka. Jest to jedyne takie miejsce w okolicy, w którym panowie mogą w tradycyjny sposób ogolić brodę za pomocą brzytwy. 25-letnia Martyna Koftis opowiedziała nam o swojej fryzjerskiej karierze.

Początkowo plan był taki: skończyć liceum, potem studia pedagogiczne lub psychologiczne a gdzieś tam po drodze zrobić kurs fryzjerski. Gdy zaczęła go realizować znajomi doradzili jej, aby zmieniła kolejność i zaczęła robić to, o czym zawsze marzyła, bo oprócz papierka liczy się przede wszystkim praktyka. Tak zaczęła się jej przygoda z fryzjerstwem - zawodowa, oczywiście. 1 stycznia 2007 roku podpisała swoją pierwszą umowę i zaczęła pracę w jednym z wyszkowskich zakładów fryzjerskich. Lubi ludzi, przebywać z nimi i rozmawiać, więc w roli fryzjera odnalazła się bardzo szybko.

- Miałam to szczęście, że moja szefowa pozwalała mi praktykować i szybko mogłam strzyc klientów, którzy wychodzili z zakładu zadowoleni - wspomina Martyna Kotfis. Z czasem doszły różne kursy, dyplom fryzjera - stylisty, a także najważniejsze na jej koncie szkolenie w najbardziej znanym miejscu z branży fryzjerstwa męskiego w Polsce - Barberian Academy & Barber Shop w Warszawie, gdzie poznała tajniki strzyżenia, golenia brzytwą i pielęgancji brody. To zainspirowało ją do dalszych działań.

Barber Shop

Zanim nauczyła się jak przebiega tradycyjny rytuał golenia zarostu, używała brzytwy przy męskim strzyżeniu do zaznaczania kontur i zgalania włosów z karku.

- Mój brat zachęcał mnie, żebym poszła o krok dalej i zainteresowała się tradycyjnym goleniem i pielęgnacją zarostu. W Polsce powstają modne ostatnio Barber Shopy, chciałam zrobić coś po swojemu, otworzyłam więc zakład fryzjerski - mówi młoda pasjonatka. - Zawsze chciałam pracować w ciekawym miejscu. Cieszy mnie to, że klienci mogą do mnie przyjść z kolegami, spędzić czas w przyjaznej atmosferze. Ale co najważniejsze, zależało mi na tym, aby mieli dostęp do profesjonalnych kosmetyków, mogli otrzymać fachową poradę, ostrzyc włosy, kompleksowo zadbać o zarost - to wszystko popchnęło mnie do działania i tym sposobem jestem tu gdzie jestem i robię to co robię - uśmiecha się.

Włada brzytwą

Fryzjerstwo wymaga cierpliwości, samozapracia i wielu godzin ciężkiej pracy. Pani Martyna, jako osoba ambitna, dosyć szybko nauczyła się należycie władać brzytwą. Nie zapomina jednak o tym, że jest to bardzo ostre narzędzie, które uczy pokory i do którego trzeba mieć szacunek. Współczesna brzytwa różni się od tej tradycyjnej wymiennymi końcówkami. Nasza "golibroda" coraz częściej spotyka się z głosami, że "w końcu jest miejsce, gdzie mogę zrobić coś z moją brodą".

- Przychodzą zarówno panowie, którzy dopiero zapuszczają brodę i nie wiedzą jak o nią właściwie zadbać, jak i tacy, którzy musieli wybierać się do innych miast, bądź robili to sami - stwierdza pani Martyna.

Pachnie PRL-em

Zakład mieści się przy ul. 11 Listopada. Jego nietypowe wnętrze odzwierciedla czasy PRL-u. Znajdziemy tam tabliczki z hasłami partii robotniczej, gazety i komiksy sprzed kilku dekad, książki opowiadające o tamej epoce, w kąciku dla dzieci zabawki z dawnych bajek - Krecik czy Miś Uszatek, miniatury samochodów, których już nie widać na naszyc ulicach.

Do tamtych czasów nawiązują też kwiaty paprotki czy żeberkowy kaloryfer, jednak PRL-owski klimat oddaje przede wszystkim stara meblościanka, na której znajdują się kosmetyki do pielęgnacji skóry, włosów i zarostu, które zdawało by się odeszły wraz z tamtą epoką, a jednak wciąż cieszą się sporym zainteresowaniem i nadal są produkowane. Mowa m.in. o Szamponie Familijnym, zapachowych legendach PRL-u, czyli wodach kolońskich Brutal, Consul, Derby, Przemysławka, Wars, kremach do golenia, które w połączeniu z pędzlem idealnie zmiękczają zarost. Skąd pomysł na zakład w stylu retro?

- Szukając inspiracji zapytałam mojego tatę, czy kiedykolwiek korzystał z usług golibrody. Powiedział mi, że w czasach PRL-u miał problem z kupieniem żyletek i musiał chodzić do fryzjera, który golił go brzytwą. I wtedy pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić takie miejsce - wyjaśnia Martyna Kotfis. - Czym dłużej rozmyślałam, tym więcej przychodziło mi ciekawych pomysłów do głowy. Doszłam do wniosku, że "Elegant" będzie stylizowany na dawne czasy: można napić się oranżady, poczytać stare gazety, komiksy, pograć w karty, bierki, są wspomniane już kosmetyki. Uważam jednak, że trzeba korzystać z dobrodziejstw naszych czasów. Dlatego w trosce o moich klientów używam brzytwy na wymienne ostrza oraz dezynfekuję narzędzia. Nowoczesnym akcentem jest telewizor i konsola Xbox na której można grać. Aktualna prasa i darmowe Wi-fi umilą czas ewentualnego oczekiwania.

Talent po mamie

Martyna Kotfis studiuje zaocznie na trzecim roku, kierunek Nauki o Rodzinie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jest mamą czteroletniego synka.

- Ze względu na tak dużą ilość obowiązków, muszę planować swój wolny czas. Lubię odpoczywać czytając ciekawą książkę, lub spędzając czas z bliskimi osobami. Uwielbiam zdobywać nowe doświadczenia, poznawać ciekawe miejsca i ludzi, którzy inspirują. Czerpię radość z wychowywania mojego dziecka. Cieszę się, że w końcu udało mi się otworzyć "Eleganta", gdyż jest to na chwilę obecną spełnienie moich zawodowych aspiracji - tłumaczy dodając, że fryzjerski talent odziedziczyła po mamie, która strzygła czasem rodzinę.

Wraca trend

Broda towarzyszyła mężczyźnie od zarania dziejów. Pierwotnie zarost służył jako ochrona przed zimnem, na przestrzeni epok zmieniało się jednak jego znaczenie. W czasach starożytnych nosili ją wszyscy mężczyźni, a golono się jedynie na znak żałoby. W antycznej Grecji jej brak kojarzył się ze zniewieścieniem.

Aleksander Wielki nakazał żołnierzom golić brodę, by łatwiej na polu bitwy odróżnić ich od barbarzyńców. Z kolei w starożytnym Egipcie brody noszone były tylko przez najwyższych rangą mieszkańców. Faraonowie nosili fałszywe brody z drewna lub metalu, doczepiane do podbródka, co symbolizowało najwyższą władzę. W starożytnych Indiach broda była symbolem mądrości i dostojeństwa. Zaś w Średniowieczu, broda u rycerza była oznaką męstwa i honoru, ciąganie kogoś za nią było przestępstwem.

Później było już z nią różnie. Jej noszenie zależało np. od czynników religijnych. W kościele prawosławnym żaden pop nie mógł golić brody, przykaz ten jest aktualny do dziś. Tymczasem wciąż panuje moda "na drwala", jednak zarost nie jest już kojarzony jak kiedyś z niechlujstwem, lecz odpowiednio przystrzyżony i pielęgnowany nadaje wdzięku.

Rewolujca Gillette

Zawód golibrody był niegdyś bardzo szanowany, przechodził z ojca na syna. Golibroda upuszczał krew, co było kiedyś podstawową formą leczenia niemal każdej dolegliwości. Można pokusić się o stwierdzenie, że King Camp Gillette był katem zawodu golibrody. Kiedy w 1895 roku Gillette wymyślił prostą i tanią żyletkę do golenia z dwoma ostrzami, nastała prawdziwa rewolujca.

Swoją strategię oparł na tym, że maszynkę sprzedawał poniżej kosztów produkcji, zarabiał zaś na wymiennych ostrzach. Tak nastała epoka "jednorazówki" a brzytwa odeszła do lamusa. Zdawałoby się, że zawód golarza zginie śmiercią naturalną, jednak obecnie w naszym kraju przybywa zakładów, gdzie w tradycyjny sposób panownie mogą pozbyć się zarostu lub nieco go przystrzyc. Cieszymy się, że Wyszków dołączył do tego grona a o pani Martynie i jej umiejętnościach będzie zapewne głośno jeszcze nie raz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki