Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki nim psiaki znajdują nowy dom, a nie trafiają do schroniska

Robert Majkowski
Lerka jest moim "tymczasem" - tak Krystyna Nowak określa suczkę, którą tymczasowo przygarnęła pod swój dach. Szuka dla niej stałego domu

Szansę na normalne psie życie mają inne znalezione w mieście pieski. Część z nich ma już nowe domy. Wszystko dzięki grupie wolontariuszek, mieszkanek Makowa, które postanowiły zająć się szwendającymi się po mieście psiakami. Nie chciały dopuścić, aby czworonogi trafiły do schroniska. Przyprowadzają je do utworzonego niedawno, na terenie oczyszczalni ścieków, Tymczasowego Punktu Przetrzymań. Pierwsze psiaki już tu trafiły. Zamiast do przepełnionego schroniska.

Leżała na plecach i głośno piszczała

- Pewnego dnia byłam na spacerze z moją suczką Bliss. W pewnym momencie zauważyłam, że przed Bliss leży coś małego i piszczy niemiłosiernie. To była właśnie Lerka. Co miałam zrobić? Zabrałam ją do domu - opowiada pani Krystyna. Z zawodu jest biologiem, zamiłowanie do przyrody i zwierząt miała więc od zawsze. Od kilku lat włącza się aktywnie w walkę z bezdomnością zwierząt w Makowie.

- Wraz z mężem uwielbiamy owczarki niemieckie. W 2012 roku wzięliśmy Bliss ze schroniska, po tym jak zdechła nam wcześniejsza sunia. Ale kocham wszystkie psiaki - podkreśla.

Wraz z koleżankami na własną rękę szukały domów dla przygarniętych kundelków. Dawały ogłoszenia w internecie oraz na portalach społecznościowych. W ten sposób w ubiegłym roku aż 19 psiaków dzięki nim znalazło dom, a nie trafiło do schroniska.

- Schronisko w Radysach ma złą sławę. Dlatego tak ważne było dla nas, aby Maków podpisał umowę na odławianie psów z innym schroniskiem. Burmistrz wyraził zgodę i miasto podpisało umowę ze schroniskiem w Kru_szewie, gm. Goworowo. Jest tam około 400 psów. Na 200 piesków, które rocznie tam trafia, aż 150 znajduje dom. Ale dzięki burmistrzowi udało się znacznie więcej. Powstał w mieście Tymczasowy Punkt Przetrzymań, z którego jestem bardzo zadowolona - mówi pani Krystyna.

I tak większość psów trafia do domów tymczasowych, bo to jest głównym zadaniem wolontariuszy. Lerka też czeka na swój dom u pani Krystyny. A tymczasem bawi się z Bliss, która cierpliwie znosi jej zaczepki. Albo przybiega do nas, przynosząc maskotki i czekając, aż jej rzucimy.

- Lerka potrafi aportować, chodzić na smyczy, jest odrobaczona, odpchlona i co najważniejsze wysterylizowana. Po takich przygotowaniach czeka na własny dom, ale poza Makowem. Tutaj mogłaby wracać do naszego mieszkania, bo już zdążyła się zadomowić. Musi trafić gdzieś dalej i na nowo przyzwyczaić się do miejsca i ludzi. A że jest młodym i uroczym pieskiem, na pewno szybko się zaaklimatyzuje - pani Krystyna zachęca do adopcji.

Rudzik i Pomi czekają na dom

Obecnie kilka psów czeka w tymczasowych domach na przygarnięcie. Rudzik ma 1,5 roku, waży ok. 12 kg, ma krótką rudą sierść. Świetnie sprawdzi się w roli stróża-informatora ponieważ jest psem bardzo czujnym i reaguje szczekaniem na obecność obcych w pobliżu domu. Jest przy tym łagodny.

W domu tymczasowym nauczył się chodzić na smyczy, grzecznie zostaje sam w domu pod nieobecność opiekuna, zachowuje czystość, toleruje koty. Pomi to nieduża (waży ok. 10 kg, sięga do pół łydki), okołoroczna sunia, która pewnego dnia pojawiła się pod osiedlowym śmietnikiem. Pomi jest posłuszna i inteligentna, szybko się uczy. Jest jeszcze Lolo, z wyglądu kaukaz, który niedawno przeszedł operację zwichniętego biodra. Jest i Misiek, który wymaga specjalnej karmy dla alergików. Jest suczka z dwoma szczeniakami. Wszystkie psiaki są w domach tymczasowych i czekają na adopcję.

Czarny lokator TPP

Tymczasowy Punkt Przetrzymań powstał na terenie oczyszczalni ścieków. Opiekuje się nim zatrudniona przez miasto Joanna Szymańska, sama właścicielka ośmiu psów. Kiedy w poniedziałek 18 maja zaglądam tam, widzę trzy duże boksy, każdy z budą, małym wybiegiem oraz dostępem do misek z wodą i karmą. W jednym z boksów łypie na mnie duży, czarny, kudłaty pies. Pani Joanna właśnie zabiera go na spacer. Idę z nimi.

- Dostaliśmy zgłoszenie, że po okolicy błąka się czarny, duży pies i stanowi zagrożenie. Czy on może stanowić dla kogokolwiek zagrożenie? - pyta, wskazując na wesołego i kręcącego się u jej nóg psiaka.- Ale dobrze, że go zauważono. U nas ma szansę na znalezienie nowego domu. To dopiero drugi psiak, który trafił do punktu.

Suczka Fifi już znalazła nowy dom.

- Jeżeli ktoś wyrazi chęć adopcji, trafi do niego psiak odrobaczony, odpchlony i wysterylizowany. Nowy właściciel będzie musiał podpisać z miastem umowę zobowiązującą się do opieki nad psem - wyjaśnia pani Joanna. - I cieszę się, bo ludzie dzwonią, zamawiają sobie pieski, coraz więcej mieszkańców wie o punkcie.

Pani Joanna wraz z grupą wolontariuszek pomaga także innym psiakom, szuka im tymczasowych domów. Te, dla których nie znajdzie się tymczasowe schronienie, trafią do punktu. Często pieski są wychudzone, śmiertelnie przerażone.

- W ubiegłym roku trafił do mnie Leon. Był ślepy, głuchy, wychudzony, wyczerpany. Ale bardzo chciał żyć. Leczenie trwało długo, ale udało się, odzyskał wzrok w jednym oku, przytył 20 kg. Bardzo się do niego przywiązałam, bo to ja zabrałam go do domu. Po kilku miesiącach szczęśliwego pieskiego życia, niestety zapadł na babeszjozę (choroba pasożytnicza, często przenoszona przez kleszcze - wyjaśnia red.) i zdechł. Ale cieszę się, że chociaż przez chwilę był z nami - mówi pani Joanna.

Ty też możesz pomóc

Na stronie urzędu miasta powstała zakładka "adoptuj psiaka". Opisane są historie piesków i numery telefonów dla tych, którzy zdecydują się zaadoptować zwierzaka. Grupa wolontariuszek stworzyła natomiast stronę na facebooku, Przystanek na Cztery Łapy, gdzie także opisane są historie piesków.

- Czekamy na ludzi chętnych do przygarnięcia naszych psiaków. Ale są potrzebne także osoby, które wezmą tymczasowo do domu psiaka. Mile jest widziana też inna pomoc, rzeczowa, w postaci karmy czy gadżetów potrzebnych psom. Nie mamy konta, czasami korzystamy z kont różnych fundacji, więc pomoc rzeczowa jest na chwilę obecną najlepsza - mówi nam pani Joanna.

Mile widziani są wolontariusze.

- Punktem zajmuję się ja, od niedawna pomaga mi Ewa Oleśkiewicz. Jeżeli są inni chętni wolontariusze, aby w przyszłości opiekować się pieskami, które znajdą się w punkcie, to zapraszamy do współpracy - zachęca pani Joasia.
Panie mówią jeszcze o jednej, bardzo ważnej kwestii - sterylizacji.

- Choćby było milion wolontariuszy i powstawały wciąż nowe punkty przetrzymań zwierząt, nie uda nam się zmniejszyć problemu bezdomności, jeśli wciąż będą rodzić się nowe psiaki, które za chwilę również dadzą potomstwo. Dlatego zastanawiamy się, w jaki sposób dotrzeć do świadomości mieszkańców. Chcemy organizować akcje informacyjne. Wszystkie psiaki, które wyłapujemy od razu sterylizujemy lub kastrujemy. Mam nadzieję, że właściciele będą robić to samo, aby zapobiec bezdomności zwierząt - mówi pani Joanna.

Zanim zamknęliśmy ten numer, do Punktu trafił kolejny piesek. Jest przyjazny i łagodny, jednak wystraszony nową sytuacją. Po niemal całym życiu na wolności, zamknięto go nagle w boksie. Wiele osób się nim opiekowało, karmiło, niestety nikt nie zdecydował się dać mu domu. Może znajdzie się chętny?

Kontakt do grupy wolontariuszek można uzyskać przez facebooka lub dzwoniąc do urzędu miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki