Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedają dopalacze mimo zakazu i kar. Prawo i służby bezsilne

Robert Majkowski
sxc.hu
Sklep z dopalaczami na deptaku został zamknięty po kontroli - tak poinformował na stronie internetowej urząd miasta. Prawda jest jednak inna. Sklepu nikt nie zamknął, jest nadal czynny, dopalacze można w nim kupić. I nic nie można z tym zrobić

- O sklepie z dopalaczami w Ostrołęce dowiedzieliśmy się jeszcze w zeszłym roku, ktoś przekazał nam taką informację telefonicznie - mówi Małgorzata Bednarska, dyrektorka ostrołęckiego sanepidu.

Odwiedzili, znaleźli... i nic się nie da zmienić

Kontrolerzy odwiedzili sklep mieszczący się w jednym z lokali na ostrołęckim deptaku i rzeczywiście znaleźli tam dopalacze. I zrobili co mogli - towar zabrali i wszczęli postępowanie administracyjne. W jego efekcie nałożyli karę. A potem... dwa razy powtarzali całą procedurę.

W praktyce wygląda to tak. Sanepid wchodzi do sklepu, zabezpiecza podejrzane substancje i wydaje decyzje o wstrzymaniu ich wprowadzania do obrotu, czyli sprzedawania. W międzyczasie substancje te trafić muszą do laboratorium. Jeśli badania wykażą, że to rzeczywiście dopalacze, sanepid nakłada karę finansową - od 20 tys. zł do miliona.

Następnego dnia dopalacze znów pojawiają się sklepie. Wszystko jest legalnie, bo nie są to już te substancje, których wprowadzania do obrotu zabronił sanepid.

Rozmawiać można tylko przez kratę

Jak wygląda sam sklep? Dość osobliwie. Witryny są dokładnie oklejone, nie sposób zajrzeć do środka z ulicy. Z napisów na szybie też niewiele dowiemy się o tym co jest w środku - głównie, że można tu kupić jakieś "zapachy". W środku kilka szklanych gablotek, zamkniętych na klucz, asortyment bardzo ubogi - jakieś świeczki zapachowe, kadzidełka, lampki. Same drobiazgi.

W jednej z witryn dwie saszetki z proszkiem - "rozpałki do pieca". Przy nich kartka z informacją, że to towar tylko dla osób pełnoletnich i używanie go w inny sposób niż podany na ulotce może zagrażać zdrowiu. Logiczne - jak ktoś będzie nim rozpalał w piecu nic mu się nie stanie. Cena: 20 i 30 zł.
Sprzedawcy nie widać, w kącie sklepu drzwi z niewielkim zakratowanym otworem. Za nimi kantorek, w nim dwie młode kobiety. Rozmawiać można tylko przez kratę.

- Nie ma wątpliwości, że jedyną skuteczną drogą jest uznanie takich substancji za narkotyki. Jako sanepid wielokrotnie o to apelowaliśmy. Wtedy będzie możliwe prowadzenie karnego, a nie administracyjnego postępowania wobec osób posiadających i handlujących tymi środkami - mówi szefowa sanepidu.

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki