Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spod jego rąk wychodzą prawdziwe, ostre arcydzieła

Robert Majkowski
- Kiedy patrzę na nóż, który zrobiłem, to w duszy dziękuję Bogu, że mogę to robić, że dał mi predyspozycje do wykonywania tego - mówi 29-letni Rafał Gawrych.

Mężczyzna mieszka w Ostrołęce. Jest mężem, ojcem niespełna trzyletniej córeczki, pracuje na zmiany jako monter-spawacz. Po ukończeniu technikum samochodowego, zdobył tytuł magistra zarządzania.
Ale jego prawdziwą pasją, zajęciem, która daje mu pełną satysfakcję jest wyrabianie noży. Temu hobby potrafi oddać się bez reszty. Spod jego rąk wychodzą prawdziwe, ostre arcydzieła. Każdy nóż jest inny, niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju.

Przygodę z wyrabianiem białej broni rozpoczął w 2009 roku.

- Wszystko zaczęło się w od rekonstrukcji historycznych - opowiada. - Mamy w Ostrołęce grupę rekonstrukcyjną wojów wczesnośredniowiecznych. Zacząłem wykonywać do rekonstrukcji przed_mioty obozowe, np. trójnogi z rusztem, garnki, narzędzia. Kowalstwo fascynowało mnie od zawsze. Grałem w gry rpg. Kowadło, kuźnia, palenisko - wydawały mi się takie nieosiągalne...

Zdecydowanie bardziej od przedmiotów codziennego użytku, Rafała interesowały noże i miecze.
- Wtedy zacząłem bawić się w robienie noży rekonstrukcyjnych, wzorowanych na różnych dawnych znaleziskach - wyjaśnia. - Kilka lat temu pasja rekonstrukcyjna zaczęła mnie opuszczać, ale kowalstwo pozostało.

Jak w dawnej kuźni

Małe pomieszczenie na podwórku u rodziców naszego rozmówcy w Nowej Wsi Wschodniej zamienia się w kuźnię, kiedy przyjeżdża tam Rafał. Jeden nóż wytwarza przez kilkanaście, nawet do kilkudziesięciu godzin. Wszystko robi własnoręcznie.

- Najpierw potrzebna jest stal. Pozyskuję ją często ze złomu. Dobra jest np. piła tartaczna. Dobrze jest kupić gruby, stalowy pręt. Rozgrzewam go, przekuwam. Ważne jest, żeby pilnować temperatur. Odpowiednia temperatura jest istotna, żeby nóż nie pękł.

Rafał podkreśla, że w procesie tworzenia noży najważniejsze jest hartowanie stali.
- Rozpalam palenisko, wkładam do niego rurę, tak aby znajdująca się w niej klinga, nie miała bezpośredniego kontaktu z ogniem - opowiada. - Rura się nagrzewa do 820-830 stopni i jest utrzymywana kilkanaście do 20 minut w takiej temperaturze. Następnie wyciągam ją i gaszę w gorącym oleju. Potem zanoszę sobie to grzecznie do mamy i wkładam do piekarnika. Mama już nie krzyczy (śmiech). Odprężam to w temperaturze 180 stopni półtorej godziny.

Wszystko robi sam

Po obróbce cieplnej mężczyzna ma już nóż o odpowiedniej twardości. Rafał robi dwa rodzaje tych ostrych narzędzi. Jeden to taki, w którym trzpień jest zatopiony w rękojeści, drugi to ten z widocznym trzpieniem, do którego używa okładek.

Kiedy wstępnie kształt noża jest gotowy, zaczyna się wielogodzinne szlifowanie papierem ściernym zarówno metalu, jak i drewna. Do rękojeści wytwórca używa przeróżnych materiałów. Ale preferuje te naturalne: różne rodzaje drewna, szczególnie lubi czeczotę (guz) klonu, której na Kurpiach jest dużo, a która jest bardzo ozdobnym drewnem, oraz poroża jeleni, renifera.

Kiedyś chciałby jeszcze wykonać rękojeść z... bardzo drogiego ciosa mamuta. Rafał Gawrych zajmuje się nawet sezonowaniem drewna.

- Kiedy pozyskam czeczotę, to musi ona leżeć w odpowiednich warunkach trzy lata. Trzeba jej doglądać - opowiada mężczyzna.

Samodzielnie wykonuje również pochwy do noży. Kupuje gotową skórę, dopasowuje do noża, skleja i następnie własnoręcznie zszywa.

Czasem mężczyzna sprzedaje swoje dzieła. Ich ceny, jak do tej pory, wahają się od 180 do 300 zł.
- Nie robię tego typowo zarobkowo - zastrzega Rafał. - Traktuję to jako hobby. Czasami uda się coś sprzedać, albo zamienić. Dzięki temu nie wnoszę wkładu własnego. To się samo utrzymuje. A ja mogę się rozwijać. Chciałbym w przyszłości z tego żyć. Ale w tym momencie sytuacja ekonomiczna nie pozwala wielu ludziom kupować moich noży.

Pytamy, czy dużo czasu poświęca pasji.
- Żona mówi, że tak - Rafał odpowiada ze śmiechem. - Swego czasu pogubiłem się. Bardzo mnie to pochłonęło. Nocami myślałem o projektach noży. Teraz, dzięki Bogu, udaje mi się połączyć rodzinę, pracę i pasję. Również dzięki pomocy moich kochanych rodziców. I kiedy patrzę na nóż, to mimo wielu godzin pracy i fizycznego zmęczenia, cieszę się. Czuję spełnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki