Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Millenium z kartonu. Dzieło Bernarda Szukiela z Ostrołęki

Robert Majkowski
Ludzie patrzą na tego Sokoła Millenium i nie wierzą własnym oczom. Karton i taka wierność szczegółom?
Sokół Millenium z kartonu. Dzieło Bernarda Szukiela z Ostrołęki

Spędziłam wieczór w mieszkaniu Bernarda Szukiela i jego rodziny, podczas którego zdarzyły się dwie nadzwyczajne rzeczy. Po pierwsze, specjalnie dla mnie zapalono diody w Sokole Millenium. Przepalonych diod nie da się wymienić. Po drugie, gospodarz oderwał się na ten czas od pilnej roboty. Właśnie wycina elementy AT-AT, czyli opancerzonego transportera bojowego, w trzech egzemplarzach. Samych nóg jest dwanaście a do premiery został niecały miesiąc.

Bernard Szukiel stał się znany w środowisku modelarskim, kiedy zaprezentował publicznie swoje dzieło, czyli model statku Hana Solo z "Gwiezdnych wojen", Sokoła Tysiąclecia (Millenium Falcon). Wśród fanów gwiezdnej sagi George`a Lucasa wielu jest odtwórców urządzeń, pojazdów, broni, kostiumów itp., używanych w filmie a Sokół należy do ulubionych obiektów.

Jednak ten, który powstał w mieszkaniu na osiedlu Centrum w Otrołęce, okazał się wyjątkowy. Podczas gdy powszechnie używanym materiałem jest plastik, ten statek sklejono z papieru. Ludzie, którzy go widzą na zdjęciach autorstwa Adama Wołosza, umieszczonych w Internecie, nie wierzą. Karton i taka wierność szczegółom?

- Pojechałem na Polski Zlot Fanów Star Wars "StarForce" w Toruniu, gdzie było sporo modeli do oglądania. Mój się bardzo spodobał. Ludzie przypatrywali się szczegółom. Wszystko się zgadzało - opowiada twórca.

Kosmos na półce pod telewizorem

Pełne zachwytu opinie o modelu można znaleźć na dwóch rodzajach forów internetowych: modelarskich oraz fanów "Gwiezdnych wojen". Do modelarza zgłaszają się rozentuzjazmowani internauci nawet z Japonii. Cierpliwie odpowiada na pytania, pokazał tutorial, jak zrobić Sokoła z tektury, bo dokumentował każdy etap pracy.

Model powstawał niemal cztery lata, z przerwami. Modelarz ma więcej czasu w porze zimowej i wówczas jego salon zamienia się w modelarnię. Używa materiałów i substancji, które nie wydzielają dokuczliwych zapachów, więc może tu pracować. Tak lubi: jest włączony telewizor, domownicy chodzą, przysiadają na kanapie, dzwoni telefon. Normalne życie. Robota idzie od niechcenia.

Najczęściej wystarczy podkładka do cięcia, nożyce, kształtki do rysowania kół, ołówek. Dopiero potem przychodzi czas na klejenie, dopasowywanie i malowanie. Przy Sokole sielanka skończyła się cztery miesiące przed konwentem, kiedy modelarz stwierdził, że chce zawieźć swój model do Torunia. Miał główną skorupę i drobne elementy burty. Pracował po sześć godzin dziennie, w stresie. Nie wiadomo było na przykład, czy wybór kartonu jako tworzywa to dobry pomysł.

- Bałem się pierwszego malowania aerografem, bo używam farb wodnych a to jednak zwykły papier - opowiada modelarz. - Karton źle wygląda, jest włóknisty, dlatego oklejam go papierem z lekkim połyskiem. A jak konstrukcja mi nasiąknie i popłynie?

Model wytrzymał wielokrotne nakładanie farby oraz montowanie diod i światłowodów. Był gotów. Do Torunia ekipa z Ostrołęki jechała dwoma samochodami, bo poza ludźmi musieli zmieścić samego Sokoła oraz wielkie lustro, na którym się go stawia. W ten sposób oglądający mogą widzieć go ze wszystkich stron. Jak na filmach, gdzie statek obraca się wokół własnej osi.

Krajobraz po bitwie na planecie Hoth

Świat "Gwiezdnych wojen" wciągnął twórcę Sokoła. Ogląda kolejne części i wyłapuje ciekawostki techniczne. Korzysta ze stron internetowych dla modelarzy, albumów oraz porad doświadczonych kolegów. Jego faworytami są bracia Adam i Marek Kuleszowie z Elbląga, którzy wykonują modele z PCV, największe w Polsce. Uznanie środowiska zachęciło go do dalszej pracy.

Teraz robi taką aranżację: trzy AT-AT, które można było oglądać w "Imperium kontratakuje". Te pojazdy przypominają żółwie na długich nogach. Jeden będzie uchwycony w ruchu. Drugi świeżo powalony, w śniegu. Trzeci również przewrócony, ale już dawno, stąd ślady po trafieniach i rdza. Są w tej samej proporcji, więc wszystkie elementy są wycinane w trzech kompletach. Dwanaście nóg, dwanaście stóp, trzy głowy, trzy korpusy. Różnica będzie w tym, co ma zwrócić uwagę oglądających. Stąd np. leżący AT-AT ma precyzyjnie wykonany spód stopy, bo będzie go widać. Stojący ma ruchowe, ale możliwe do zablokowania stawy.

Temu porzuconemu przez dziury w korpusie będzie widać wnętrze. Możemy zdradzić: to część od komputera. Na tym polega urok modeli Bernarda Szukiela. Poza tym, że zachwycają precyzją, są… tanie. Sokół to cztery butelki kleju, karton, papier, farby, lampka, rozebrana na światłowody. Ok. 100 zł, do tego kable, zepsute podzespoły, druciki - z odzysku. Jego realny koszt bierze się z pracy i czasu. Mnóstwa pracy i czasu.

- Od zawsze lubiłem kleić modele. Tak robiliśmy chyba wszyscy w dzieciństwie, bo do wyboru mieliśmy podwórko albo te plastikowe modele. Biegło się z niecierpliwością do kiosku, czy jest coś nowego. Kupowałem wszystko, sporo mam do dzisiaj. Jednak to dopiero karton był moim odkryciem - mówi modelarz.

Ma swoje patenty, żeby modele był mocne. Karton skleja po kilka warstw, więc np. te dwanaście nóg trzech AT-AT-ów to w rzeczywistości kilkaset "wycinanek". Od cięcia twardego materiału robią się odciski a czas goni. Za miesiąc aranżacja musi być gotowa, na Festiwal Fantastyki Pyrkon w Poznaniu. Trzeba jeszcze skleić, pomalować i wymyślić, czym zrobić rdzę. Oraz jak ustawić nogi pojazdu. Nierozwiązana pozostaje również kwestia wiarygodnego śniegu, bo fani wiedzą: pancerniki były użyte na śnieżnej planecie.

R2-D2 w wersji niemal oryginalnej

Co po tych maszynach? Modelarz zdradza, że koniecznie chce mieć w domu dwa najsłynniejsze roboty z gwiezdnej sagi, czyli człekokształtnego 3-CPO i beczkowatego R2-D2. Uwaga, w skali 1:1. Musi tylko rozwiązać problem materiału, bo z jego ulubionego kartonu nie da się zrobić tak dużego modelu z obłymi powierzchniami. Potem droid militarny z "Mrocznego widma", potem kolejny statek. Ale nie X-Wing, zastrzega gospodarz.

- One są bardzo popularne wśród fanów. Ja chcę zrobić coś, czego ci ludzie jeszcze nie widzieli.
Na razie daje odpocząć dłoniom, przeszukując strony internetowe i swoje albumy. Wie, że statku królowej Amidali też nie wybierze. Karton się tak ładnie nie wygnie ani nie da zrobić na metalik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki