Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Startowali, bo poprzedni burmistrz podzielił ludzi

Mieczyslaw Bubrzycki
J. Pawluczuk, A. Rytelewska i T. Malec – radni z jednej spółdzielni
J. Pawluczuk, A. Rytelewska i T. Malec – radni z jednej spółdzielni M. Bubrzycki
Można o nich powiedzieć, że zostali radnymi dzięki Władysławowi Krzyżanowskiemu. Były burmistrz pomógł im w podjęciu decyzji o kandydowaniu.

Wcześniej w historii miasta nie zdarzyło się nigdy, żeby radnymi były trzy osoby z jednej firmy. W ostatnich wyborach samorządowych tak się stało. Radnymi miasta Ostrowi zostali: Jerzy Pawluczuk - prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Nasz Dom", Tadeusz Malec - zastępca prezesa oraz Alina Rytelewska - zajmująca się obsługą administracyjną w spółdzielni. Wszyscy pracują za tymi samymi drzwiami prowadzącymi z korytarza, o czym informuje wywieszka. Troje radnych na około 30 metrach kwadratowych.

Jak dojrzewała decyzja?

- Postanowiliśmy wystartować w tych wyborach, bo w poprzedniej kadencji w ratuszu podzielono ludzi na mieszkańców miasta i mieszkańców spółdzielni - mówi radny Jerzy Pawluczuk. - Byliśmy inaczej traktowani.

- W wielu sprawach traktowano naszą spółdzielnię według innych zasad - dodaje radny Tadeusz Malec.
- Nasza spółdzielnia to było jakby miasto w mieście, a cierpieli na tym mieszkańcy - twierdzi radna Alina Rytelewska.

Po nowemu łatwiej

W podjęciu decyzji o starcie w wyborach pomogło wprowadzenie w całym kraju, w miastach takich jak Ostrów, okręgów jednomandatowych. Trzy z 21 okręgów w Ostrowi obejmowały teren spółdzielni "Nasz Dom", a w czterech innych wyborcy ze spółdzielni stanowili liczącą się część okręgu.

Prezesi Pawluczuk i Malec nie mieszkają w blokach, ale wystartowali w okręgach "spółdzielczych" - każdy w innym i każdy z innego komitetu wyborczego.

- Dla mnie naturalne było, że będę kandydatem z komitetu byłego burmistrza Szymalskiego - mówi Jerzy Pawluczuk, który, zanim został prezesem, przez osiem lat był w ratuszu zastępcą Szymalskiego.

- Startowałem bez sukcesu przed czterema laty z komitetu "Wspólne Dobro", teraz byłem kandydatem komitetu starosty Kamińskiego - mówi Tadeusz Malec.

"Wspólnego Dobra" w tych wyborach nie było, a w komitecie starosty znalazła się większość ludzi z tamtego komitetu.

Alina Rytelewska mieszka w spółdzielczym bloku i wystartowała ze swego okręgu.
- Kilka razy wystawiano mnie do rady z komitetu SLD, ale brakowało mi kilku głosów, żeby zostać radną - wspomina. - Teraz zaproponowano mi start z komitetu byłego burmistrza Szymalskiego.

Sukces spółdzielni

Wszyscy pracownicy spółdzielni zakończyli wybory sukcesem.

- Mieszkańcy naszych osiedli chyba uwierzyli, że koniecznie trzeba mieć swoich radnych, żeby sprawy spółdzielni były w ratuszu właściwie traktowane - mówi Jerzy Pawluczuk.

- Nasz wynik świadczy o tym, że mieszkańcy chcą mieć wpływ na to, co dzieje się w mieście - mówi Tadeusz Malec.

- Mieszkańcy się po prostu obudzili - mówi Alina Rytelewska.

Reprezentacja spółdzielni w radzie jest większa. Oprócz trojga pracowników SM "Nasz Dom", radnymi jest jeszcze troje członków spółdzielni: Stanisław Dylewski - radny poprzedniej kadencji, członek rady nadzorczej spółdzielni, Anna Krajewska-Polak - mieszkanka spółdzielczego bloku oraz Krzysztof Laska, który ma spółdzielczy lokal użytkowy.

W poprzedniej radzie ze spółdzielnią związani byli tylko Dylewski i Laska, więc sześcioro radnych w 21-osobowej radzie związanych ze spółdzielnią, w której blokach mieszka 30 proc. mieszkańców miasta, to spory sukces. Zwłaszcza, że czworo radnych zajmuje w radzie ważne funkcje: Laska jest wiceprzewodniczącym rady, a Krajewska-Polak, Malec i Pawluczuk są przewodniczącymi komisji.

Za wodę znów tyle samo

Można długo mówić o konkretnych sprawach, w których poprzedni burmistrz traktował spółdzielnię inaczej. Niektóre uderzały spółdzielców bezpośrednio po kieszeni.

Od kilku lat spółdzielcy płacili więcej niż inni ostrowianie za wodę i ścieki, bo w taryfach opłat, jaką przygotowują w Zakładzie Gospodarki Komunalnej, stworzono osobną pozycję tylko dla SM "Nasz Dom". Spółdzielcy do końca ubiegłego roku musieli płacić dodatkowo za konserwację przyłączy.

W tym roku sytuacja wraca do normy. Radny Pawluczuk jako przewodniczący komisji dowiedział się, że taryfy na rok 2015 są już gotowe i że spółdzielcy znów mają płacić więcej. Nowy burmistrz wysłuchał argumentów nie tylko spółdzielczych radnych, rozmawiał też z zarządem ZGK i osobna pozycja w taryfach znikła. Mieszkańcy spółdzielni znów płacą za wodę i ścieki tyle samo, co pozostali ostrowiacy (piszemy o tym poniżej - przyp. red.).

To jest pierwszy sukces radnych ze SM "Nasz Dom".

Co jeszcze do załatwienia?

W ostatnich latach spółdzielnia "Nasz Dom", jak inne spółdzielnie w kraju, starała się o nabycie od miasta gruntów, które ma w wieczystym użytkowaniu. Przepisy dają samorządom możliwość udzielania wysokich bonifikat przy takich przekształceniach, ale w Ostrowi szło z tym opornie. W kadencji 2006-2010 spółdzielnia stała się właścicielem gruntów, na których stoją bloki, ale do przekształcenia pozostały te, na których jest infrastruktura drogowa oraz place zabaw.

Miasto nie chciało udzielać bonifikat do takich gruntów i - jak podkreśla radny Tadeusz Malec - było tak nie tylko w ostatniej kadencji, ale także we wcześniejszej. W ostatniej jednak radni wyraźnie opowiedzieli się za innym traktowaniem takich wniosków, ale bez efektu, bo burmistrz był temu przeciwny.

- Liczymy, że jeszcze w tym roku nasze wnioski w tej sprawie zostaną pozytywnie załatwione przez miasto - mówi Tadeusz Malec.

Ważną sprawą jest także zawarcie kompromisu z miastem w sprawie kotłowni zbudowanej przez spółdzielnię w latach 80. Spór o kotłownię jest obecnie w sądzie.
- W tej kadencji jest większa szansa na zawarcie porozumienia - mówi Jerzy Pawluczuk.

- Jest wiele spraw, które powinniśmy rozwiązywać wspólnie z miastem - mówi Jerzy Pawluczuk. - W ubiegłej kadencji nie robiono tego, bo burmistrz nie był przyjaźnie nastawiony do naszej spółdzielni.

- Przez dłuższy czas ignorowane były przez miasto zgłoszenia bezpańskich psów, które wałęsały się po naszych osiedlach - mówi Alina Rytelewska. - W ratuszu przyjęto zasadę, że gdy bezpański pies biega po terenach spółdzielni, to nie jest to sprawa miasta. To rodziło wiele emocji wśród mieszkańców.

Ta sprawa już jest załatwiona, ale dopiero po długotrwałej korespondencji z poprzednim burmistrzem.
- Funkcjonujemy w mieście i z naszych obiektów oraz parkingów korzystają nie tylko spółdzielcy - mówi Tadeusz Malec. - Wiele spraw dzieje się na styku miasta i spółdzielni. Tymczasem były kłopoty, kiedy chcieliśmy uzgodnić na przykład udział miasta w niektórych przedsięwzięciach.

Radni ze spółdzielni zgodnie podkreślają, że sprawy spółdzielni są dla nich ważne, ale w pierwszej kolejności są radnymi miasta i że sprawy spółdzielni na pewno nie przysłonią im spraw miejskich. Będą je wspólnie z innymi radnymi rozwiązywać. Kilka pierwszych sesji mają już za sobą i są przekonani, że ta kadencja będzie lepsza dla miasta niż poprzednia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki