Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Nie jestem dziwką. Uwielbiam seks - Seks-randki coraz bardziej modne

Robert Majkowski
sxc.hu
Te randki nie trwają długo - czasem ledwie 15 minut. Mają jeden cel: seks. Szybki, bez zobowiązań, sprawiający przyjemność obu stronom

- Nie jestem dziwką, choć wiele osób tak by mnie pewnie nazwało. Nie biorę za seks pieniędzy i nikomu za to nie płacę - podkreśla Marzena (imię zmienione - red.), która pozwoliła nam zajrzeć do swojej alkowy.

Marzena jest fanką pewnej aplikacji, która ułatwia poznawanie partnerów "na szybkie numerki". W ciągu pięciu miesięcy spotkała się z dziewięcioma panami.

Bara bara po ślubie

Ładna kobieta, nieco po czterdziestce. Sympatyczna, komunikatywna. Samotna. Jej związki nie były, jak mówi, specjalnie udane.

- Chciałam więc kogoś poznać przez serwisy randkowe - wspomina. - Żeby było tak po bożemu. No wiesz, najpierw gadu gadu, potem buzi buzi, przysięga miłości i wierności, a dopiero po ślubie bara bara. Ale w moim wieku irytuje nieustanne odpowiadanie na pytania typu: jakie są twoje ulubione filmy czy książki. Z reguły po dwóch, trzech spotkaniach kończyłam znajomość. W końcu doszłam do wniosku, że stały partner nie jest mi potrzebny. Pozostało jednak zrobić coś ze sferą erotyczną. Lubię seks, trudno mi żyć w celibacie - wyznaje. - Postanowiłam poszukać czegoś pomiędzy nudnymi randkami z podtatusiałymi, łysiejącymi panami a przygodnym, niebezpiecznym w sumie, seksem na imprezach.

Niespodziewanie pomógł jej artykuł w ogólnopolskim dzienniku. Wpadł jej w ręce przed wakacjami. To był tekst o ekspresowych randkach, aranżowanych za pośrednictwem pewnej aplikacji, w Polsce raczkującej, ale bardzo popularnej w innych częściach globu.

- Zaintrygowana, ściągnęłam tę aplikację na telefon. Okazała się prosta w obsłudze. Trzeba było tylko zamieścić zdjęcie, napisać wiek, określić preferencje. I czekać na odzew - opowiada.

Pierwsze zgłoszenie przyszło niemal natychmiast. Po chwili drugie i trzecie.
- Ależ byłam podekscytowana. - To przywołuje uśmiech na jej twarzy. - To byli Polacy. Padło kilka pytań, taka tam gadka-szmatka. W końcu jednak nie zdecydowałam się na spotkanie z żadnym z nich. Coś mnie zniechęciło, nie potrafię określić co. A może nie byłam na to gotowa?

Ma pan ochotę na seks?

Seks-randki kołatały się jej jednak po głowie. Po dwóch dniach znów zalogowała się w aplikacji.
- Zmieniłam front. Faceta, który się do mnie odezwał, od razu zapytałam, czy ma ochotę na seks. A co tam, raz się żyje, pomyślałam i z szaleńczo bijącym sercem czekałam. Odpowiedział, że tak i zapewnił, że zjawi się w ciągu godziny w wyznaczonym przeze mnie miejscu. Zaprosiłam go do hotelu. To był informatyk, tuż przed trzydziestką, żonaty. Jechał do pracy, dotarł do niej po prostu trochę później - śmieje się Marzena. - Niewiele rozmawialiśmy, wskoczyliśmy do łóżka, zabawiliśmy się, a potem każde z nas odeszło w swoją stronę. I tyle. To są właśnie takie spotkania: bez zdawkowych pytań i podtekstów. A on był jedynym Polakiem, z którym się umówiłam - zaznacza.

Dlaczego?
- Po pierwsze, nie mam ochoty wpaść na jakiegoś znajomego, a po drugie, Polacy mają słomę w butach i... małe siusiaki. Po kilku rozmowach definitywnie zniechęciłam się do rodaków - mówi.

Wymyśliła sobie portalową bajeczkę: jest mężatką, w delegacji. Mąż ma małego, mają ciche dni, a ona potrzebuje seksu. I złapała się na tym, że coraz częściej chwyta za telefon.

Szczęście od 19 cm

- Rozmowy online nie są długie. Zwykle to kilka pytań: Gdzie teraz jesteś? Czy masz ochotę na seks? Zawsze pytam też o rozmiar członka - nie interesują mnie "narzędzia" poniżej 19 centymetrów. Z kłamczuchami nie miałam jeszcze do czynienia - gdy to mówi, drgają jej kąciki ust.

Umówiła się na seks z Marokańczykiem, Włochem, Nowozelandczykiem, Turkiem, Hiszpanem, Izraelczykiem... W sumie było ich dziewięciu. Z niektórymi widziała się kilka razy.

- Wszyscy młodsi ode mnie, niektórzy żonaci. Są w delegacji, potrzebują seksu. Ja też tego potrzebuję, więc obie strony są usatysfakcjonowane. Zawsze umawiam się w nimi w warszawskich hotelach. To oni przychodzą do mnie. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa - spotykamy się na moich warunkach. Czasem przynoszą kwiaty, perfumy, czekoladki, wino. Z niektórymi później koresponduję. To ludzie kulturalni, na poziomie, zadbani - przekonuje.

Marzena pieczołowicie przygotowuje się do tych spotkań.
- Zawsze jestem pachnąca, mam seksowny gorset, peniuar. Kiedy się umawiamy, zwykle mówimy sobie co nieco o wyglądzie. Nigdy jeszcze w oczach żadnego z nich nie dostrzegłam dezaprobaty. Wzajemnie zresztą. Robimy swoje i żegnamy się. Ale bywają i zabawne sytuacje: na przykład jeden z panów przyszedł do hotelu z tłumaczem i zapytał, czy może go zabrać do pokoju. Był również wśród nich facet, z którym miałam najlepszy seks w życiu - zdradza. - Niedługo znów się z nim spotkam. - Kobieta nie kryje radości.

Zapewnia, że uprawia bezpieczny seks.
- Zawsze mam przy sobie prezerwatywy. I zawsze ich używamy. Członek jest w gumce nawet gdy robię laskę. Może to dziwne, ale faceci nie protestują - mówi. - Aha, i nie całuję się z nimi. Dla mnie pocałunek to akt miłości. Do tych partnerów nic nie czuję, z wyjątkiem sympatii, oni są od zaspokajania chuci - objaśnia.
Seks-randki Marzeny najczęściej trwają kilkanaście minut.

Kilka minut i po ptokach

- To seks bez specjalnych podniet czy gadżetów. Facetom zwykle wystarcza widok piersi. Kilka minut i już jest po ptokach. Podniecająca jest otoczka tego spotkania, świadomość, że to taka "chwilówka". Jak się z kimś w tygodniu umówię na weekend, to każdy dzień oczekiwania tylko podkręca emocje. Takie spotkanie jest dla mnie jak... jajko z niespodzianką. Dla moich partnerów chyba też. Lubię to. Robię to dla siebie. Uwielbiam seks - powtarza. - Sama mogę sobie zrobić dobrze, ale to przewidywalne. Gdyby moi znajomi wiedzieli, co robię, pewnie by tego nie zaakceptowali. Myślę, że my, Polacy, nie dojrzeliśmy jeszcze do takiej gry. A czy to jest coś złego?

Okiem psychologa - Marcina Florkowskiego

Promiskuityzm, rozdzielenie miłości i seksu traktuje się w psychologii jako rodzaj niedojrzałości, a czasem patologii. Mężczyźni częściej i łatwiej oddzielają miłość od seksu. Kobietom to przychodzi trudniej.
Uprawianie seksu to działanie popędowe. Akt seksualny zmniejsza presję popędu, napięcie psychiczne i w związku z tym przynosi przyjemność, ulgę. Właściwie każde działanie, które oparte jest na takim mechanizmie, albo wzbudza emocje może uzależniać.

Seks uzależnia psychicznie, to znaczy człowiek odczuwa potrzebę ponawiania zachowań, które skojarzone są z przyjemnością (a potem tylko już z ulgą).

Osobna sprawa to jest ocena moralna częstych, jednorazowych i przelotnych kontaktów seksualnych (promiskuityzmu). System moralny, który obowiązuje w naszym świecie każe potępiać takie zachowania. Tak naprawdę jednak są one coraz bardziej dopuszczalne i akceptowane i wydaje się że coraz bardziej powszechne.

I jeszcze na marginesie. Czasem mówi się, że mózg jest największym organem seksualnym u człowieka. Tutaj mamy do czynienia z egzemplifikacją tego przekonania - fantazje, oczekiwanie, poczucie robienia czegoś ekscytującego, wykraczania poza normy społeczne itp. rodzi dodatkowe przeżycia. Sam akt seksualny wydaje się tutaj być czymś nawet drugorzędnym.

To znany mechanizm psychologiczny - ludzie w swoim życiu wewnętrznym często mylą źródła różnych emocji. Na przykład jeśli bije mi serce (po przed chwilą zjadłem coś, co przyspiesza puls serca, ale nie wiem o tym), zaś w pobliżu, tuż obok mnie siedzi piękna kobieta, to mogę dojść do wniosku, że jestem podniecony i podoba mi się ona o wiele bardziej niż gdybym przed chwilą nie zjadł nic, co przyspiesza rytm mojego serca.

Ten mechanizm dobrze przedstawiony jest w artykule - kobieta jest podniecona, podekscytowana, aż się trzęsie. Te emocje jednak wynikają z oczekiwania na robienie czegoś nietypowego, nie zaś z samego podniecenia seksualnego. Jej jednak wydaje się, że jest bardzo podniecona seksualnie i (wnioskując z własnych reakcji), bardzo podoba się jej to, co robi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki