Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Sport to nasze życie - zgodnie mówią nauczyciele Małgorzata i Mariusz Mierzejewscy

Robert Majkowski
Archiwum prywatne
Ich życie kręci się wokół szkoły. I sportu. Małgorzata i Mariusz Mierzejewscy z Ostrołęki są nauczycielami. Dyplomowanymi. Ona od 20, on od 18 lat próbują przekonać młodzież, że lekcje WF-u są ważne

Małgorzata Mierzejewska pochodzi z nauczycielskiej rodziny. Jej mama uczyła geografii i muzyki (obecnie na emeryturze), teraz w oświacie pracują obie jej siostry (jedna uczy religii, druga uczy w klasach I-III).

- Zawsze chciałam być nauczycielką - z przekonaniem mówi Małgorzata. - Wiedziałam też, że jeśli zdobędę ten zawód, to będę uczyć WF-u. Jako uczennica trenowałam lekkoatletykę i w dorosłym życiu pozostałam wierna swojej pasji. Żaden inny przedmiot nie wchodził w grę. Przez chwilę zastanawiałam się nad studiowaniem prawa, ale złożyłam dokumenty na AWF.

A zastanawiał się nad szkołą policyjną

W tym czasie poznała Mariusza.
- Ja też przez wiele lat trenowałem. W klasie maturalnej zastanawiałem się jeszcze nad szkołą policyjną, ale ostatecznie zdecydowałem się na AWF.

Studia zaczęli równocześnie, ale w innych miastach. Po roku Małgorzata przeniosła się do Warszawy, na uczelnię, w której studiował jej przyszły mąż.

Pierwszą pracę w zawodzie nauczyciela podjęła w szkole podstawowej w Młynarzach. Uczyła WF-u i... muzyki (w klasach I-III).

- Dzieci były cudowne, patrzyły w swoją panią jak w obrazek - wspomina. - A jakie były przejęte, gdy miały coś zaśpiewać... Fantastycznie mi się tam pracowało, choć tylko rok.

Potem przeniosła się do Ostrołęki. Przez pięć lat pracowała w szkole rolniczej, a od 14 lat jest wuefistką w Zespole Szkół nr 5.

- Jak skończyliśmy studia, ciężko było znaleźć pracę w szkole - o swojej ścieżce zawodowej opowiada Mariusz. - Udało mi się znaleźć pracę w ośrodku dla trudnej młodzieży w Laskowcu. Krótko tam jednak pracowałem, tylko trzy miesiące. Potem podjąłem pracę w szpitalu, w oddziale rehabilitacji.

Usprawniał pacjentów przez sześć lat.
- Ta praca dawała ogromną satysfakcję. Do tej pory jeszcze spotykam ludzi, którzy mnie stamtąd pamiętają. To jest bardzo miłe.

Czasem ciężko przekonać do WF-u

Potem podjął pracę w szkole, w ZS nr 5.
- I stwierdziłem, że szkoła to jest to - zaznacza. - Przez pewien czas równocześnie dojeżdżałem do Goworowa, ale uznałem, że powinienem skoncentrować się na zajęciach w jednej placówce.

Mariusz jest też trenerem koszykówki. Prowadzi dwa zespoły dziewcząt w klubie Unia Basket.
Oboje z pasją opowiadają o swoim zawodzie. Żałują tylko, że nie zawsze udaje im się tą pasją zarazić młodzież.

- Czasem trudno jest przekonać nastolatków do lekcji WF-u - wzdycha Małgorzata. - Zawsze staram się dopasować do grupy, którą uczę. Jeżeli młodzież oczekuje gier zespołowych, to gramy, jeżeli woli fitness - ćwiczymy. Trzeba też urozmaicać zajęcia, gdy uczniowie się znudzą. Nauczyciel powinien być elastyczny - przekonuje.

- I kreatywny - dopowiada Mariusz.

W poszukiwaniu atrakcji

Oni są na bieżąco z nowinkami. Kiedy spotykamy się w czwartek, 9 października, Małgorzata jest świeżo po wyprawie do Warszawy. Właśnie wróciła ze szkolenia "fitness na lekcji WF".

- Wyszukuję różne kursy. Dzięki nim staram się uatrakcyjniać lekcje, ale bywa że grupy kręcą nosem na wszystkie propozycje. Może siatkówka? Nie lubimy. Może spacer? Nie, bo się zmęczymy, jest za zimno i pada deszcz. To może ćwiczenia przy muzyce? Też nie. Odrzucają wszystko. Proszę więc, by sami coś zaproponowali. Zwykle zapada cisza. Oni by najchętniej posiedzieli. Ale są też grupy otwarte na różne sugestie, takie, które nie odrzucają spacerów na pływalnię czy zimą na lodowisko - mówi Małgorzata.

Mariusz - trener koszykówki - mówi o problemach z utrzymaniem grupy.
- Wiadomo, dzieci mają mnóstwo dodatkowych zajęć: i języki obce, i chór, i gra na instrumentach. Trzeba być konkurencyjnym. I elastycznym, oczywiście. Trudno jest rygorystycznie przestrzegać dyscypliny i stawiać dziecko w obliczu wyboru: tu albo tu. Dzisiaj przyszedł do mnie ojciec jednej dziewczynki. Treningi koszykówki odbywają się trzy razy w tygodniu, ale on powiedział, że córka może przychodzić dwa razy, bo raz sport koliduje z dodatkowym angielskim. Powiedziałem: oczywiście, nie ma problemu. Bo dziecko chce trenować koszykówkę. I to jest najważniejsze.

Bez bazy ani rusz

W jakim stopniu na popularność lekcji WF-u (i sportowych zajęć dodatkowych) wpływa baza sportowa?
- W dużym - przekonuje Mariusz. - I choć jest coraz lepiej, to i tak jesteśmy daleko w tyle pod tym względem. Z drużyną koszykówki jeżdżę na zawody m.in. do Skandynawii. W Szwecji przy każdej szkole jest boisko, tartan - generalnie obiekt wielofunkcyjny. U nas to dopiero raczkuje. Mamy orliki od kilku lat, ale to obiekty odkryte, więc nie są wykorzystywane przez cały rok. Przez kilka miesięcy trzeba ćwiczyć w hali. Szkolne hale na lekcjach WF-u nierzadko trzeba dzielić zasłonami na trzy części. Trudno jest wtedy prowadzić zajęcia i są one, siłą rzeczy, dość monotonne.

- Nie ma też sprzętu na zajęcia fitness - dodaje Małgorzata.

Stop zwolnieniom

Co pewien czas, w kontekście lekcji WF, wraca problem zwolnień lekarskich. Rok temu ministerstwo sportu ogłosiło akcję "Stop Zwolnieniom z WF". W ślad za nią poszła kampania medialna, z udziałem znanych polskich sportowców i celebrytów.

- I widać zmianę na plus, myślę, że także dzięki tej akcji - uważa Małgorzata. - W swoich grupach w ostatnich latach zauważam spadek liczby zwolnień. Jak zaczynałam pracę, to pamiętam jedną grupę, w której na czternaście osób miałam siedem zwolnień.

- Idzie ku lepszemu - dorzuca Mariusz.

Jak państwo Mierzejewscy wyobrażają sobie pracę wuefisty po sześćdziesiątce?
- Ja sobie tego nie wyobrażam - mówi Małgorzata. - Nie wyobrażam sobie pracy w adidasach z gwizdkiem na szyi jako siwa babuleńka. Czasem żartujemy w pracy, że wybijemy sobie duże drzwi, koniecznie wahadłowe i będziemy z balkonikami śmigać do sali gimnastycznej. Tylko przerwy będą musiały być dłuższe niż pięć minut, bo nie zdążymy. Żartujemy sobie, ale taka perspektywa przeraża - mówi.

- Dwa lata temu doznałem kontuzji. W maju miałem zabieg - rekonstrukcję więzadła przedniego lewego kolana, jeszcze jestem w trakcie rehabilitacji. Nie wiem, jak to będzie ze sprawnością za 20 lat, ale czarno to widzę - mówi Mariusz.

Oboje dbają o kondycję. Małgorzata w wolnych chwilach biega (chce wystartować w biegu ulicznym), uprawia nordic walking, fitness. Mariusz przed operacją dwa razy w tygodniu grał w siatkówkę, teraz chodzi na basen.

- Sport to nasze życie - zgodnie mówią nauczyciele. Mają troje dzieci. Najstarsza córka jest studentką iberystyki, nie zamierza kontynuować rodzinnych tradycji pedagogicznych (przynajmniej na razie).

Pozostała dwójka ma jeszcze parę ładnych lat na podjęcie decyzji o ścieżce kariery. Jedno Mierzejewscy w dzieciach zaszczepili: ruch to zdrowie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki