Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolek wzbudzał szacunek, ale i strach. Wspomnienie o Bolesławie Częściku

Robert Majkowski
Zidentyfikowano szczątki Bolesława Częścika - żołnierza NSZ, pochodzącego z Woli Józefowa. Jak go zapamiętali starsi mieszkańcy wsi?

Szczątki zamordowanego w warszawskim więzieniu Bolesława Częścika ekshumowano w kwaterze "Ł" Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach. Oprócz niego zidentyfikowano jeszcze siedmiu innych żołnierzy - ofiar komunistycznego terroru. 28 września odbyła się uroczystość w Pałacu Prezydenckim z udziałem prezydneta RP Bronisława Komorowskiego, podczas której rodziny ofiar odebrały noty identyfikacyjne krewnych.

Bolesław Częścik pochodził z Woli Józefowa. W 1945 roku w lasach działało ponad 200 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego, był jednym z nich. W PRL-u nazywano ich bandytami, dziś Żołnierzami Wyklętymi. W Woli nadal mieszkają jego krewni, których informacja o jego identyfikacji ogromnie wzruszyła, ale także przywołała wspomnienia.

Namawiał mnie na partyzantkę

Stanisław Częścik był cztery lata młodszy od swojego brata stryjecznego Bolka. Do tej pory ma za złe Bolkowi, że zdecydował się na tak ryzykowne życie, w partyzantce.

- Namawiał mnie do wstąpienia do nich. Ale ja nie chciałem. Zresztą ojciec w życiu by się na to nie zgodził. To nie do końca było dobre, co oni robili. To były trudne czasy - mówi ze łzami w oczach pan Stanisław. Ma 86 lat. Jego dom sąsiaduje z dawnym majątkiem Bolesława Częścika.- Rodzina Bolka została wysiedlona stąd, kiedy władze dowiedziały się, że walczy przeciwko komunistom. Nigdy już tu nie wrócili. Bolek miał sześcioro rodzeństwa. Najstarszy brat też był w wojsku, ale walczył podczas wojny z Niemcami. Potem nie, jednak wydaje mi się, że popierał młodszego brata w walce. A co oni robili? Polowali na UB, na milicję, zabijali. Wszyscy się ich bali, my też. Robili co chcieli, kazali dać jeść, to trzeba było im dać. Albo zawieźć gdzieś. Pili, pałętali się po lasach, ukrywali, to znów atakowali. Byli różni: jedni dobrzy, bronili ludności, inni nie. Gdyby władza wiedziała, że im pomagamy, zabiliby nas bez zastanowienia - pan Stanisław ociera łzy.

Wzruszenie odbiera mu głos.
- Mój tata tłumaczył Bolkowi, żeby przestał walczyć. Ale on nie chciał. Był odważny, to prawda, ale sprowadzał nieszczęście na bliskich. Czasami spotykali się w naszym domu, omawiali kolejne akcje, ale my nie mogliśmy tego słuchać. Potem znowu gdzieś ruszali.

- Z opowieści starszych wiem, że odważniejszego człowieka od Bolka nie znali. Jak szedł w mundurze przez wieś, wzbudzał szacunek, ale i strach - dopowiada syn pana Stanisława, Robert. - Działał nie tylko na terenie naszego powiatu, ale i pułtuskiego, przasnyskiego, ciechanowskiego. Władze nie mogły go złapać. Potem, po latach ukrywania się, zdziczał, chodził brudny, wystraszony. Tak mówią starsi mieszkańcy wsi. Pewnie czuł, że musi z tym skończyć, chciał się ujawnić kiedy była tak zwana amnestia. Za pierwszym razem mu nie wyszło. Jego postać jest pokazana w kontrowersyjnym filmie "Historia Roja" Jerzego Zalewskiego. Tam właśnie jest żołnierz o pseudonimie Orlik. To Bolek. Podczas wizyty wraz z kolegą w siedzibie UB, na budynek napadają inni partyzanci. Nie pozostaje im nic innego jak dołączyć do obławy zamiast się ujawnić - mówi pan Robert.

Kazał zjeść legitymację partyjną

W Woli mieszka także młodszy brat pana Stanisława (o dwa lata) - Ferdynand. Również pamięta kuzyna.
- Czasami przychodził do nas z kolegami z bandy - tak określa partyzantów pan Ferdynad. - Pamiętam tylko strach. Przychodzili tu zjeść lub spać, a my drżeliśmy, że ktoś na nas doniesie władzom. Był tu taki komendant milicji, Zabielski, który na niego polował. Strasznie się nienawidzili i walczyli ze sobą. Jakby on się dowiedział, że był u nas, zabili by nas, albo wysiedlili jak rodzinę Bolka. Straszne czasy. A Bolek? Walczył z władzami, ale ludziom nic nie robił. Pamiętam kiedy dowiedział się, że jeden z mieszkańców, którego znaliśmy wszyscy, należy do partii. Przyszli do niego i kazali mu na ich oczach zjeść legitymację partyjną. Nic mu nie zrobili, chociaż pewnie wciry dostał - opowiada pan Ferdynand. Kiedy pytam, czy uważa, że to dobrze, że kuzyn walczył, nie odpowiada jednoznacznie. - Teraz jestem zdania, że tak, że robił dobrze, że jest bohaterem, ale wtedy? Wtedy się baliśmy. Baliśmy się i partyzantów, i komunistów. Jedni i drudzy przychodzili, brali i robili co chcieli. Żadnemu nie można było odmówić. Okropne czasy - pan Ferdynand kręci głową. Pamięta także kiedy Bolek chciał się ujawnić.

- Mieszkał gdzieś w Gdańsku, dostał pracę u rybaków. Słyszeliśmy, że pojechał do Warszawy skorzystać z amnestii. A potem go aresztowali i zabili. Tak skończył. Jego siostra mieszkająca w Krasnosielcu dostała po nim zakrwawione ciuchy z więzienia.

Chowałam się jak przychodził

Bolesław Częścik nie miał żony ani dzieci. Jednak podczas partyzantki przychodził czasem do domu pani Teresy Sabiny Bobińskiej, o pięć lat młodszej koleżanki z tej samej wsi.

- Znaliśmy się dobrze, bo byliśmy sąsiadami. Był bardzo przystojny, podobał się - mówi pani Teresa. - Był taki wesoły. Ale ja niestety pamiętam tylko strach kiedy go widziałam. Bali się rodzice i bałam się ja. Przychodził zawsze z dwoma kolegami, tak po prostu. Nigdy u nas nie jedli, ani nie spali. Posiedzieli chwilę, zagrzali się w zimny dzień, podowcipkowali i szli dalej. Rodzice byli przerażeni, bo wiedzieli, że grozi nam niebezpieczeństwo w razie gdyby nas przyłapali na choćby rozmowie z nimi. Mama mówiła, że to przeze mnie, bo pewnie do mnie przychodzi, ale co ja miałam zrobić? Bałam się, czasami chowałam, żeby myśleli , że mnie nie ma w domu. Pamiętam jak pasłam krowy i on szedł w moją stronę, tak w biały dzień. Omal nie zemdlałam ze strachu. Pomyślałam, że zabiją mnie i jego, nawet byłam z tym już pogodzona. Na szczęście nic się nie stało, porozmawialiśmy chwilę i on poszedł. Jak teraz myślę o tych młodych mężczyznach walczących po wojnie to gardło się ściska. Walczyli za nas wszystkich, a my się ich baliśmy. Do tego doprowadziła ówczesna władza, która wprowadzała wszechobecny strach i karała śmiercią za pomoc partyzantom. Oby już nigdy nikt nie musiał tego doświadczać - mówi na koniec pani Teresa.
[obrazek5]Bolesław Częścik, ps. Orlik (1924-1951) żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Urodził się w Woli-Józefowo (gm. Krasnosielc). W okresie okupacji wstąpił do NSZ. Po wejściu wojsk sowieckich służył w oddziale pod dowództwem Romana Dziemieszkiewicza "Adama", "Pogody". Brał udział w wielu akcjach zbrojnych na terenie powiatów: ciechanowskiego, makowskiego, ostrołęckiego i pułtuskiego. Po rozbiciu oddziału Dziemieszkiewicza działał od 1946 w oddziale Pogotowia Akcji Specjalnej XVI Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Józefa Kozłowskiego, ps. "Las". 22 kwietnia 1947 r. ujawnił się przed Urzędem Bezpieczeństwa w Warszawie. 13 września 1950 r. został aresztowany w Drewnicy (pow. gdański). 7 kwietnia 1951 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie, na sesji wyjazdowej w Pułtusku pod przewodnictwem por. Edwarda Hollera, skazał go na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut decyzją z 3 lipca 1951 r. nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 10 lipca 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Szczątki Bolesława Częścika odnaleziono 17 sierpnia 2012 r. w kwaterze "Ł" Cmentarza Powązkowskiego Wojskowego w Warszawie. (źródło: IPN)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki