Chodzi o opisywaną przez nas sprawę rejestracji kandydatów na radnych gminnych. W Czerwinie siedzibą gminnej komisji wyborczej była mała salka w szkole - zaplecze sali gimnastycznej.
Nie tylko jednak kiepskie warunki lokalowe oburzyły posła, który rejestrował tam listy PiS. Jak mówił, także na naszych łamach, kandydaci PSL byli rejestrowani w urzędzie. I to stwierdzenie okazało się nieprawdą. Mimo to decyzję sądu Arkadiusz Czartoryski przyjął z… satysfakcją.
- Jestem usatysfakcjonowany postanowieniem sądu, który w uzasadnieniu jasno stwierdził, że moje działanie "było w znacznej części wynikiem swojego rodzaju nieporozumienia, wywołanego okolicznościami" - komentuje poseł, cytując fragment uzasadnienia.
Owe okoliczności to fakt, że kiedy poseł przyjechał do Czerwina poszedł wpierw do urzędu gminy, gdzie zastał urzędniczkę z listami kandydatów PSL. Poseł w mediach twierdził, że usłyszał od tej pani, że w urzędzie można zarejestrować kandydatów PSL. Ta zaprzeczyła w sądzie, żeby coś takiego mówiła.
Urzędniczka ta była jednocześnie upoważniona przez pełnomocnika partii do zbierania dokumentów kandydatów PSL i zarejestrowania ich. I zrobiła to - jak wszyscy - w szkole. Sam jednak fakt, że zajmowała się tym w godzinach pracy, poseł nadal uważa za skandaliczny.
Sąd nakazał posłowi Czartoryskiemu zamieszczenia w mediach oświadczenia, że jego słowa o tym, że w urzędzie można było rejestrować kandydatów PSL były nieprawdziwe, ale oddalił wniosek wójta o odszkodowanie, na cele społeczne, 5 tysięcy złotych.
Wójt Gocłowski nie skomentował dla nas sprawy. Powiedział tylko, że jest usatysfakcjonowany i innego rozstrzygnięcia się nie spodziewał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?