Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cicha mobilizacja na Rosję? - Spokojnie...

Robert Majkowski
sxc.hu
Coraz głośniej mówi się o "cichej mobilizacji". Wojsko ma intensywnie szkolić rezerwistów i uzupełniać braki sprzętowe

Jeśli ktoś nie był w wojsku, albo nie przeszedł przeszkolenia wojskowego to na żadne ćwiczenia, ani do wojska wezwany nie będzie - mówi ppłk Krzysztof Gemza, wojskowy komendant uzupełnień w Ostrołęce.

To najkrótsza odpowiedź na pojawiające się w ostatnim czasie pogłoski jakoby wojsko zaczęło wzywać Polaków na różnego rodzaju szkolenia. W mediach pojawiło się już nawet określenie "cicha mobilizacja". Oczywiście wiązane jest to bezpośrednio z wojną na Ukrainie, i szerzej - z aktywnością militarną Rosji.
Faktem jest, że wojsko, ale już w zeszłym roku, wznowiło po kilku latach przerwy, szkolenia rezerwistów.

Spokojnie! Nie ma żadnej cichej mobilizacji

- Nie ma żadnej nagłej mobilizacji, a rezerwy szkolimy zgodnie z planem i ustawą o powszechnym obowiązku wojskowym - mówił niedawno portalowi onet.pl pułkownik Marek Orzechowski z zarządu organizacji i uzupełnień w Sztabie Generalnym.

I dodaje, że w tym roku wojsko zamierza przeszkolić około 7,5 tysiąca rezerwistów, w przyszłym około 15 tysięcy.

Informacje te potwierdza szef WKU w Ostrołęce.

- Rzeczywiście przez kilka lat jednostki wojskowe nie prowadziły szkoleń. W tym roku mamy zapotrzebowanie na skierowanie na szkolenia osób mających przydziały mobilizacyjne. Chodzi jednak o dosłownie kilka osób - mówi ppłk Krzysztof Gemza.

Jak to się odbywa i kto może oczekiwać takiego wezwania?

- Zacząłbym od tego czym w ogóle jest Wojskowa Komenda Uzupełnień - mówi ppłk Gemza. - Myślę, że to ważne, bo sam spotykałem się po 2009 roku, kiedy zniesiono zasadniczą służbę wojskową, z pytaniami: To co wy teraz będziecie robić w tym WKU? Byliśmy kojarzeni przede wszystkim z poborem do wojska. Tymczasem naszym podstawowym zadaniem jest, jak określa to ustawa o powszechnym obowiązku obrony, "zapewnienie mobilizacyjnego rozwinięcia jednostek wojskowych". I uzawodowienie armii tego nie zmieniło. Innymi słowy, realizujemy zapotrzebowanie jednostek wojskowych, prowadząc w tym celu ewidencje, przede wszystkim osobową, ale także między innymi pojazdów, sprzętu a nawet nieruchomości.
I właśnie po zasoby ludzkie od czasu do czasu sięga wojsko, szkoląc rezerwistów.

- To określona grupa osób, czyli ci, którzy do 2009 roku odbyli zasadniczą służbę wojskową albo po tym czasie przeszli podstawowe szkolenie wojskowe - mówi szef WKU. - Jak mówiłem w tym roku mieliśmy z jednostek zapotrzebowanie na przeszkolenie kilku osób. Najczęściej są to przeszkolenia kilkudniowe, maksymalnie dwutygodniowe.

Wojsko wie, jakie masz auto. I może go potrzebować

A co z pojazdami, którymi rzekomo zaczęło się interesować wojsko? Czy jest coś na rzeczy w plotce, że może ono zażądać od właściciele pojazdu przekazania go na cele wojskowe?

- A słyszał pan, żeby wojsko coś takiego zrobiło? - odpowiada pytaniem ppłk Gemza, żeby od razu wytłumaczyć. - Tutaj jest sytuacja analogiczna jak z zasobami ludzkimi. Naszym zadaniem jest zapewnienie jednostkom wojskowym nie tylko zasobów ludzkich, ale także sprzętowych. To wynika z przepisów ustawy. Podam potencjalny przykład. Jednostka wojskowa zawiadamia nas, że potrzebuje w rezerwie daną ilość określonych pojazdów. Wojsko, mając dostęp do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, sprawdza czy na danym terenie są takie pojazdy. Następnie, na wniosek WKU, wójt, burmistrz czy prezydent, wydaje decyzję administracyjną o przeznaczeniu pojazdu na cele wojskowe, oczywiście w razie konieczności. Dodam, że jak każda decyzja administracyjna, podlega ona procedurze odwoławczej.

Ppłk Gemza nie chce zdradzić (tajemnica wojskowa) czy takie ewidencjonowanie pojazdów, i w jakiej skali, właśnie się odbywa.

- Zapewniam jednak, że wojsko nie wykonuje teraz żadnych nadzwyczajnych zadań. To wszystko o czym mówiłem realizujemy od lat i nic tu się nie zmienia - mówi.

Dodając także, że wojsko ewidencjonuje i zabezpiecza na ewentualność powszechnej mobilizacji nie tylko pojazdy, ale także nieruchomości.

Przypomnieliśmy sobie, że mamy armię

- Nie mogę zdradzić o jakie nieruchomości chodzi, ale naturalne jest przecież, że w przypadku, odpukać, wojny, wojsko będzie potrzebowało na swoje cele różnego rodzaju budynków czy miejsc. Nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że choćby naszą WKU musielibyśmy gdzieś przenieść, jeśliby na ten budynek spadła bomba - podaje przykład ppłk Gemza.

I kusi się o komentarz na temat coraz głośniejszych pogłosek o "cichej mobilizacji" i uzupełnianiu przez jednostki wojskowe zasobów sprzętowych.

- Rzeczywiście w ostatnim czasie, bez wątpienia w związku z tym co się dzieje za naszą wschodnią granicą, ludzie coraz bardziej są zainteresowani tym co się dzieje w wojsku i tym co się dzieje wokół wojska. My prowadzimy jednak najnormalniejszą działalność. Wojsko było, jest i będzie.

Już nie wcielają. Teraz jedynie mogą proponować

A czy istnieje, teoretyczna choćby, możliwość, że wojsko zechce "sięgnąć" po kogoś, kto wprawdzie nie jest rezerwistą (nie odbył zasadniczej służby i nie przeszedł przeszkolenia) ale z różnych względów, choćby z powodu wykształcenia temu wojsku by się przydał?

- Tak, ale w takich przypadkach możemy zaproponować, podkreślam zaproponować, takiej osobie odbycie przygotowania wojskowego. Wojsko może na przykład potrzebować lekarzy, i wtedy my, jako WKU, możemy takim osobom zaproponować przejście odpowiedniego szkolenia, które jednocześnie spowoduje, że osoba taka otrzyma stopień wojskowy i będzie pozostawała w rezerwie - tłumaczy ppłk Gemza.

Wojsko nie narzeka na brak chętnych

W tej chwili w ostrołęckim WKU (obszar działania to trzy powiaty: ostrołęcki, makowski i przasnyski) leżą 124 wnioski o przydzielenie do służby wojskowej. Od początku 2012 roku WKU skierowało do takiej służby 109 osób. Ppłk Krzysztof Gemza przyznaje, że dziś do wojska dostać się nie jest tak łatwo.

- Jeszcze trzy, cztery lata temu, można powiedzieć, że osoby chętne i posiadające odpowiednie kwalifikacje były przyjmowane od ręki - mówi szef WKU.

Chętni do służby w wojsku mogą zgłaszać się na 3-miesięczne przeszkolenie wojskowe (bezpłatne). Po nim mogą aplikować do Narodowych Sił Rezerwowych. To oferta dla tych, którzy w dalszej perspektywie chcieliby związać się z wojskiem, jednocześnie kontynuując naukę lub podejmując pracę. Członkowie NSR podpisują kontrakt (na okres od 2 do 6 lat) i w jego trakcie co roku przechodzą szkolenia - dostają za nie żołd i dodatkowo ok. 2000 zł rocznie. Bliższych informacji można zasięgnąć w ostrołęckiej Wojskowej Komendzie Uzupełnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki