Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwona M. odpowie za zabójstwo swojego dziecka

Robert Majkowski
sxc.hu
37-letnia kobieta ukrywała ciążę przed ludźmi. Gdy urodziła, zabiła swojego synka

Popielarnia rozrzucona jest wśród podostrowskich lasów.

- U nas nie ma dobrych gleb, przeważa klasa szósta - mówi sołtys Mirosław Szyszkowski.
37-letni Dariusz S. mieszka w Popielarni. Drewniany dom i drewniane przeważnie zabudowania gospodarcze, pięć dojnych krów. Mieszkał tu wraz z konkubiną i trojgiem dzieci. Skromnie żyli, ale pieniędzy starczyłoby pewnie i na czwarte dziecko.

Dorodny chłopak przyszedł na świat 30 sierpnia nad ranem. Niestety, nie żyje, a Iwona M., która urodziła dziecko, przebywa w areszcie.

Trudno było po niej poznać

Iwona M. też ma 37 lat, pochodzi spod Zielonej Góry. Kilka lat temu zaczęto ją widywać w Popielarni, zamieszkała w domu emerytowanego policjanta, który kupił tu dom. Policjant jednak umarł, a wtedy kolega zapoznał Dariusza S. z Iwoną. Miał wtedy około 30 lat, mieszkał sam, bo rodzice zmarli. Nie miał wcześniej szczęścia do dziewczyn. Iwona M. zamieszkała u niego. Wkrótce urodziły im się bliźnięta - dziewczynki. Po półtora roku przyszedł na świat chłopczyk.

Młodzi żyli bez ślubu, choć - jak mówi Dariusz S. - wciąż myśleli, żeby złożyć małżeńską przysięgę przed Panem Bogiem. Zachęcał ich do tego także ksiądz podczas kolędy.

- Ślub jednak kosztuje, a my nie mieliśmy za dużo pieniędzy - tłumaczy dziś Dariusz S.
Iwona M. nie utrzymywała bliższych kontaktów z sąsiadami, nie chodziła też do kościoła. Dlatego pewnie mało kto zauważył, że jest w ciąży.

- Ona taka okrągła jest, więc trudno było po niej poznać - mówi sołtys Szyszkowski. - Niektórzy jednak podejrzewali, że coś się urodzi, ale ona zaprzeczała. Mówiła: "Nie ma mowy o żadnym dziecku!".

Słyszeli krzyk kobiety

O tym, że Iwona M. jest w ciąży, nie wiedział także jej konkubent. Tak przynajmniej twierdzi.
- Ona jeszcze miesiąc przed tym wydarzeniem mówiła, że ma miesiączkę - tłumaczy. - Gdybym wiedział, że spodziewa się dziecka, to do tego by nie doszło.

A doszło w sobotę, 30 sierpnia, nad ranem.

- To mogła być czwarta nad ranem, bo o tej porze drogą obok przechodzili młodzi chłopcy z naszej wsi i słyszeli krzyk kobiety - mówi sołtys Szyszkowski.

- Spaliśmy razem, ale nie słyszałem, kiedy ona wychodziła - mówi Dariusz S. - Nie słyszałem też krzyków, bo niedawno wstawione okna są szczelne. Kiedy rano się obudziłem, leżała przy mnie. Narzekała, że dostała krwotoku. Twierdziła, że u nich to rodzinne. Nie chciała jednak jechać do szpitala. Przyszła sąsiadka, też ją namawiała, ale ona powiedziała, że nie pojedzie, bo to jest jej życie. W końcu zatelefonowałem po moją siostrę. Przyjechała i zadzwoniła po karetkę. To było już po południu.

Po godzinie na podwórko Dariusza S. zajechał policyjny radiowóz, a także prokurator.
- Byłem zdziwiony - mówi. - Pytali, czy wiedziałem, że Iwona była w ciąży. Kazali mi jechać ze sobą. Zostałem zatrzymany. Dopiero w niedzielę podczas przesłuchania powiedzieli mi, o co chodzi.

Noworodek jeszcze żył

Dziećmi zajęła się siostra Dariusza S., która mieszka w Ostrowi. Policjanci przeszukali najpierw dom, potem całą posesję. Za stodołą znaleźli świeży kopczyk ziemi. Rozkopali go, znaleźli martwego noworodka płci męskiej.

- Sekcja zwłok wykazała, że w chwili urodzenia noworodek żył - mówi Adam Sadowski, zastępca prokuratora rejonowego w Ostrowi. - Nie będę informował, co było przyczyną jego śmierci, także dlatego, że szczegóły są dość drastyczne.

- Mnie powiedzieli, że dziecko zostało uduszone - mówi Dariusz S., którego z policyjnego aresztu wypuścili po dwóch dniach, w poniedziałek. - Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Przecież mieszkaliśmy ze sobą parę lat. Mnie się wydaje, że ona była znerwicowana tymi dziećmi, które mamy i nie chciała mieć kolejnego. Może dostała jakiegoś załamania nerwowego? Ale ja o tej ciąży naprawdę nie wiedziałem. Teraz, po tym wszystkim, siostra mi powiedziała, że pożyczyłaby nam pieniędzy na wydatki związane z tym dzieckiem. Ale jego już nie ma…

Przyznała się do faktu

Iwonie M. postawiony został zarzut zabójstwa dziecka. Przesłuchiwana przez prokuratura przyznała się do faktu zabójstwa, natomiast nie do końca co do jego okoliczności. Prokurator złożył do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie, Iwona M. spędzi w areszcie co najmniej najbliższe trzy miesiące. Wiele jednak wskazuje na to, że jej pobyt za kratkami może potrwać znacznie dłużej. Za zabójstwo sąd może orzec karę wieloletniego więzienia.

Sąsiedzi, którzy widywali Iwonę M. i nie mogli poznać, że jest w ciąży, kręcą głowami z niedowierzaniem.
- I pomyśleć tylko, że gdyby nie miała krwotoku, to dalej by sobie tu mieszkała i nikt by się o tym nie dowiedział - mówi jeden z sąsiadów.

Radzi sobie jakoś z dziećmi

Dariusz S. ma nadzieję, że poradzi sobie z opieką nad trojgiem dzieci.

- Na razie jakoś daję sobie radę - mówi. - Mam samochód, będę woził starsze bliźniaczki do szkoły, a potem będę je odbierał. Nie ma problemu ze sprzątaniem i gotowaniem dzieciom obiadów, bo do tej pory też to robiłem. Od szesnastego roku życia, jak tylko rodzice zaniemogli, sam musiałem sobie dawać radę. Teraz idzie na zimę, będzie mniej roboty w polu, będę więc miał czas dla dzieci. A jak będzie mi brakować pieniędzy, to wyprzedam bydło…

2 września, około południa, Dariusza S. spotkaliśmy obok szkoły, kiedy odbierał dziewczynki z lekcji. Potem, gdy pojechaliśmy do jego domu, pokazał nam miejsce za stodołą, w którym jego konkubina zakopała noworodka. Musieliśmy przejść przez stodołę, być może to tam Iwona M. urodziła.

- To po prostu w głowie się nie mieści - komentuje całe zdarzenie sołtys Mirosław Szyszkowski. - Czegoś takiego jeszcze u nas we wsi nie było. Nawet suka nie zabija szczeniaków. A tutaj matka zamordowała dziecko… Jak w to uwierzyć?

O Iwonie M. we wsi mówią teraz w czasie przeszłym. Ona jednak zapewne - wcześniej czy później - wróci do Popielarni, bo tu są jej dzieci.

- Nie wiem, co zrobię, ale pewnie przyjmę z powrotem, bo ona nie ma gdzie się podziać - mówi Dariusz S.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki