Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ich lody wyszkowianie jedzą już od 60 lat

Robert Majkowski
W krajobraz Wyszkowa na dobre wpisała się lodziarnio-kawiarnia "Marysieńka". Tu kilka pokoleń wyszkowian wymykało się na wagary, umawiało się na randki. Rełki serwują lody już od 60 lat, cały czas takie same
Ich lody wyszkowianie jedzą już od 60 lat

W tym roku mija 60 lat od powstania Lodziarnio-Kawiarni "Marysieńka" w Wyszkowie. Miejsca, które dla wielu mieszkańców kojarzy się zesmakiem lodów z dzieciństwa i młodości. Kawiarnia budzi sentyment i sympatię.

Obecną właścicielką kawiarni jest Edyta Stokarska, wnuczka założycielki, Marii Rełek.
Pani Maria przyjechała do Wyszkowa z Bąkowa Górnego. W 1954 roku postanowiła otworzyć tu kawiarnię.

- Babcia miała praktyki w cukierni w Warszawie. Nauczyła się w niej robić torty. Stwierdziła, że skoro w Wyszkowie niczego takiego nie ma, to warto spróbować - opowiada nam Edyta Stokarska.

Z Pułtuskiej na I AWP

Maria Rełek otworzyła małą lodziarnię przy ul. Pułtuskiej.
- W kiosku były sprzedawane lody. Babcia robiła je sama, ręcznie. Sama tam też pracowała. Potem postawiła dom przy ul. I AWP i lodziarnia została przyniesiona tutaj. Babcia kupiła maszyny jednobębnowe, do produkcji lodów gałkowych. Do wyboru były trzy smaki: śmietanka, czekolada i truskawka. Oprócz lodów, kawiarnia oferowała też wino, desery, ciastka. Były desery lodowe, galaretki, bita śmietana, sernik na zimno - wylicza Edyta Stokarska.

Pani Maria wszystko robiła sama.
- Nie wiem, jak to pogodziła. Jestem pełna podziwu. Dopiero później zatrudniła pracowników - kontynuuje swoją opowieść pani Edyta.

Dodaje, że babcia kupiła też maszynę dwubębnową, na dwa smaki lodów.
- Zwiększyła się wydajność produkcji. Od lat mamy tę samą maszynę i się nie psuje. Jeśli zdecydowalibyśmy się kupić nową, to wtedy nie wyjdą takie lody, jakbyśmy chcieli. A teraz są to czyste lody, bez napowietrzania - tłumaczy nam Edyta Stokarska.

Tradycji staje się zadość, bo cały czas rodzina Edyty Stokarskiej wszystko robi sama w kawiarni.

Receptura wciąż jest ta sama

- Przygotowujemy desery tradycyjnie, bez konserwantów, bez chemii. Do lodów potrzebna jest tylko woda, mleko, jajka, cukier, śmietana. W tych kupnych lodach jest sama chemia. Receptury na nasze lody od początku są takie same. Są sprawdzone i dlatego ich nie zmieniam. Teraz mamy tylko większy wybór smaków - mówi właścicielka.

Żeby zrobić lody, trzeba przygotować bazę w pasteryzatorze.
- Pasteryzuje się ją i chłodzi, a potem mieszankę wlewa się do maszyny. Ona to miesza i zamraża. Potem dodatki do smaku i to wszystko. Codziennie do lodówki musimy dokręcić około 10 kilogramów lodów - uchyla rąbka tajemnicy pani Edyta.

Kawiarnia, oprócz lodów, oferuje klientom kawę, herbatę, desery lodowe, ciasta.
- Nadal pieczemy ciasta sami - zapewnia Edyta Stokarska. Pani Edyta kawiarnię przejęła od babci jedenaście lat temu. Maria Rełek właśnie w swojej wnuczce widziała kontynuatorkę rodzinnej tradycji. Po szkole pani Edyta pomagała w kawiarni.

- Podpatrywałam jak babcia przekłada lody, co do nich dodaje. W międzyczasie mnie szkoliła Chciałam to robić, bo od małego się tu wychowałam - opowiada.

Lubi zajmować się lodami, dekorować i piec.
- Sprawia mi radość, kiedy ludzie przychodzą i chwalą, że lody nie zmieniły się od lat, że są takie, jak w dzieciństwie. To cieszy.

Pierwszy sezon po przejęciu rodzinnego biznesu był bardzo stresujący.
- Nie wiedziałam, czy to się uda bez babci. Jednak cały czas mogłam na nią liczyć - opowiada pani Edyta.

Po tym chrzcie bojowym uwierzyła, że da radę. Bywa ciężko, bo pani Edyta sama prowadzi kawiarnię.
- To rodzinna tradycja, warto ją podtrzymywać. Do kawiarni często zaglądają całe rodziny. Chciałabym, żeby tak było nadal.

Klienci przychodzą i wspominają dawne czasy.
- Z rozrzewnieniem przypominają sobie kawiarniane wagary, randki, spotkania - zdradza Stokarska.
Teraz przyprowadzają tu swoje dzieci i wnuki. W czasach dzieciństwa pani Edyty, zawsze w kawiarni był tłum ludzi. Szczególnie po niedzielnych mszach. Teraz też nie brakuje sympatyków kawiarni. Od niedawna ma ona swój profil na Facebooku. Mieszkańcy miasta i powiatu bardzo pozytywnie wypowiadają się o "Marysieńce".

- Chciałbym znowu mieć pięć lat i co niedziela opychać się pysznymi lodami od pani Rełkowej. Wspaniałe lody i wspomnienia. Dziękuję - napisała na profilu na Fb jedna z osób.

Inna zauważyła, że lody są wspaniałe w smaku od wielu lat. Inna z pań dodała, że lody u Rełkowej to jej smak z dzieciństwa i nikt jeszcze ich nie pobił.

Mają plany na przyszłość

Przez jedenaście ostatnich lat kawiarnia zmieniła się. Do tradycji wkrada się nowoczesność. Ważny jest smak deserów, ich produkcja, ale też trzeba wychodzić naprzeciw oczekiwaniom młodego pokolenia. Dlatego kupiono witryny, maszynę do świderków.

- Zastanawiamy się nad sorbetami, bo teraz dużo dzieci jest alergikami. Marzę, by rozbudować kawiarnię. Żeby lokal był większy, a przy nim powstał plac zabaw dla dzieci - mówi Edyta Stokarska.

Od trzech lat firma ma też budkę z własnymi lodami przy ul. Sowińskiego. Pani Edyta chciałby również, żeby kawiarnia była otwarta dla klientów przez cały rok, bo zimą jest zamknięta. Mamę przy pracy podpatruje następne pokolenie - dziewięcioletni syn, Wiktor.

- Czasami mi towarzyszy w pracy, albo podpytuje. Na razie bardziej interesuje się piłką nożną, ale kto wie. Czas pokaże, jak się los potoczy - zauważa właścicielka.

Nie zdradza planów na obchody 60-lecia kawiarni, ale zapewnia, że przygotuje dla klientów coś specjalnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki