Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Sprawiedliwości stało się zadość - mówi matka potrąconej nastolatki

Robert Majkowski
Wypadku samochodowego Angelika Zawalich nie pamięta. Jej mama, Aneta, ma przed oczami każdą dramatyczną chwilę walki o życie i zdrowie swojego dziecka. A potem w sądzie...

Na rok i cztery miesiące w zawieszeniu na trzy lata skazana została przez Sąd Rejonowy w Ostrołęce kobieta, która w 2011 roku potrąciła samochodem 14-letnią wówczas Angelikę Zawalich. Wyrok jest prawomocny.

- Sprawiedliwości stało się zadość - uważa matka nastolatki, Aneta Zawalich. - Cieszę się, że już to mamy za sobą - dodaje z niekłamaną ulgą. - Wiele mnie to nerwów kosztowało.
Sprawa ciągnęła się przez trzy lata. Wedle pierwszych opinii biegłych, do wypadku doszło z winy Angeliki...

Peugeot wjechał w nastolatków

Przypomnijmy, w sobotę, 5 marca 2011 roku, ok. godz. 20.40, na trasie krajowej nr 53, na przejściu dla pieszych w Szwendrowym Moście (skrzyżowanie z drogą na Baranowo), peugeot partner wjechał w troje nastolatków. Samochód jechał od strony Ostrołęki. Dwoje młodych ludzi zostało rannych. 14-letnia wówczas Angelika Zawalich doznała rozległych obrażeń głowy, klatki piersiowej i miednicy.

Według ustaleń policji i prokuratury, Angelika "upadła na przednią część samochodu, uderzając następnie w przednią szybę, po czym ponownie upadła na maskę, a ostatecznie na jezdnię - na pas dzielący pasy ruchu w miejscu przejścia dla pieszych".

Nastolatka trafiła do ostrołęckiego szpitala, gdzie lekarze przez kilka dni walczyli o jej życie. Hospitalizowany był również jej kolega.

Kierująca peugeotem była trzeźwa.
- Jechałam wolno. Tuż za zakrętem, przy "Borowiku" wyprzedziły mnie dwa samochody - mówiła nam przed dwoma laty pani Barbara, która feralnego wieczoru siedziała za kierownicą peugeota. - Było ciemno, padał śnieg, nie widziałam tych dzieci. Ale jak to się stało, że one nie dostrzegły świateł samochodu? Widziały podobno auto skręcające w lewo, w kierunku Baranowa. Ja jechałam jakieś 20-30 metrów za nim. Tuż przy przejściu dla pieszych gwałtownie zahamowałam. Powiedziałam tylko na głos: O Boże! Wydaje mi się, że ta dziewczynka, która przechodziła jako pierwsza, krzyknęła do pozostałej dwójki: Samochód! Ale było za późno. (...) Żałuję, że doszło do tego wypadku, sama mam dzieci - dodała.

Biegły: piesza wtargnęła na jezdnię

Do zbadania okoliczności tego wypadku prokuratura powołała biegłego z zakresu ruchu drogowego. Ten stwierdził, że peugeot jechał z prędkością 48-58 km/h, a do potrącenia Angeliki doszło nieco ponad 2 metry od prawej krawędzi jezdni. Miejsce wypadku nie było oświetlone, a prędkość pojazdu była w tamtych warunkach dopuszczalna. Biegły uznał też, że to zachowanie Angeliki, która miała wtargnąć na jezdnię, było bezpośrednią przyczyną wypadku.

W związku z tym, 31 maja 2012 roku, Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce umorzyła śledztwo. Mama Angeliki złożyła do Sądu Rejonowego w Ostrołęce zażalenie na postanowienie prokuratury. We wrześniu 2013 roku sprawa trafiła na wokandę.

Aneta: Powiedziano mi, że rokowania nie są dobre...

Po wypadku Angelika spędziła w szpitalu 13 dni. Na chirurgii. Jej stan był ciężki.
- Jak zobaczyłam ją w szpitalu, zapytałam lekarza, czy moja córka przeżyje. Powiedział, że rokowania nie są dobre. Patrzyłam na moje dziecko leżące na szpitalnym łóżku. Angelika była niespokojna, często krzyczała, rzucała się, śpiewała sobie pod nosem, zachowywała się dziwnie. Modliłam się o jej zdrowie. Patrząc na nią, powtarzałam: żyj, dzieciaku, nawet gdybyś miała zostać kaleką, ale żyj, bo ja nie przeżyję, jeśli ciebie tu nie będzie. I z bożą pomocą, z dnia na dzień było coraz lepiej i lepiej…

Angelika: Na szczęście nie pamiętam

Od wypadku Angelika jest pod opieką lekarzy specjalistów. Co kilka miesięcy pojawia się na kontrolach.

- Wciąż nie wchłonął się jeden krwiak w mózgu. Lekarze mówią, że tak już może zostać - mówi Aneta Zawalich. - Ale to na szczęście nie ma wpływu na rozwój córki. Nic złego się nie dzieje - dodaje.

Angelika skończyła pierwszą klasę technikum ekonomicznego w ZSZ nr 4 w Ostrołęce. Chętnie opowiada o fajnych kolegach i nauczycielach. Podkreśla, że dobrze jej w tej szkole. Nie planuje jeszcze, co będzie robić po maturze.

- Wiele zależy od tego, jak zdam egzamin dojrzałości - mówi. - Gdybym miała dzisiaj wybierać kierunek studiów, to byłoby to coś związanego z językiem polskim. Ale kto wie, co będzie za trzy lata? Może wybiorę coś z przedmiotów ścisłych? - zastanawia się głośno.

Nad wypadkiem szybko przeszła do porządku dziennego.
- Na szczęście go nie pamiętam - zaznacza.

Czasem źle sypia, czasem narzeka na ból głowy - ale to wcale nie muszą być skutki wypadku.

Która pierwsza odbierze prawo jazdy?

Nie boi się jeździć samochodem (na razie jako pasażerka, ale chce zrobić prawo jazdy, i to najszybciej jak się da), nie boi się poruszać drogą. I bardzo dobrze, bo takie wydarzenia potrafią odcisnąć piętno.

- Nie wyobrażam sobie życia na wsi bez samochodu - mówi Angelika. - Już nie mogę się doczekać, gdy nie będę musiała pokonywać trzech kilometrów od autobusu. Poza tym zarządziłam taki nasz rodzinny zakład: która z nas - mama czy ja - pierwsza odbierze prawo jazdy - śmieje się nastolatka.

- Mnie się do tego nie spieszy - natychmiast ripostuje Aneta Zawalich.

Matka przyznaje, że do dziś niechętnie pozwala córce na samodzielne wyprawy, a o kierowaniu przez nią samochodem czy innym pojazdem nie chce nawet słyszeć.

- Panicznie się o nią boję - mówi zatroskana. - Kiedyś przyjechała skuterem, jako pasażerka. Jak to zobaczyłam, zrobiło mi się gorąco. Kiedy Angelika weszła do domu, nakrzyczałam na nią i popłakałam się. Córka się zdenerwowała, poszła do swojego pokoju. Poniosło mnie, wiem, ale po tym, co wszyscy przeszliśmy... Może ona dzisiaj tego nie rozumie, ale myślę, że zmieni zdanie, jak będzie miała własne dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki