Dziennikarzem się nie bywa. Dziennikarzem się jest. Z duszy jakby. Z zainteresowania ludźmi i światem. Z empatii. Z odpowiedzialności za to co nas otacza. I za słowo. To przekonanie, wpojone przez mego pierwszego szefa, Juliusza Fossa, towarzyszyło mi przez 32 lata pracy w "Tygodniku Ostrołęckim", którą rozpoczęłam we wrześniu 1982 roku. A dzisiaj ją kończę, w każdym razie oficjalnie - opuszczając etat w mojej redakcji. Etat, ale nie powinność, którą nadal mam nadzieję realizować, także dzięki przychylności obecnego szefa, Macieja Sulimy (i kawałek zabałaganionego biurka może nawet uda mi się dorywczo utrzymać).
Muszę Wam powiedzieć, że nie jest łatwo rozstać się z tą robotą, nawet jeśli marzy się o tym od lat. Marzy się o tym, by już nie było nieprzespanych nocy: z myślą o okładce kolejnego numeru tygodnika; z obaw przed pretensjami niezadowolonych czytelników (bo zawsze ktoś bywa niezadowolony); z powodu krytyki tych, co lubią wszystko krytykować. A nade wszystko nocy nieprzespanych w poczuciu wątpliwości, czy nie zrobiło się krzywdy jakiemukolwiek człowiekowi. Bo dziennikarz z powołania i z zasady człowiekowi ma pomagać. Ale zdarzają się nieprzewidywalne skutki uboczne, za które możemy tylko przepraszać. I odpowiadać.
Przez dziesięć ostatnich lat obserwowałam smutki i radości powiatu makowskiego. Spotkałam tu życzliwych ludzi, otwartych na współpracę. "Tygodnik Ostrołęcki" mimo konkurencji, która w ostatnich latach wykwitła, ma wciąż wielu wiernych Czytelników. I często spotykam się z opinią, że jesteśmy najbardziej obiektywną i rzetelną gazetą. Tak na pewno będzie nadal. Bo nie jesteśmy po to, by siać zamęt i jątrzyć. Ale - by krytykować, gdzie trzeba, i wspomagać gdzie trzeba. Przede wszystkim zaś pomagać ludziom w otaczającej ich coraz trudniejszej rzeczywistości. Tego przesłania starałam się trzymać w swojej pracy i wszystkim, którzy pomogli mi je realizować, udając się na wyczekiwaną emeryturę, dziękuję. I mam nadzieję, że będziecie nadal ze mną, jak ja mam zamiar być z Wami. Może rzadziej, ale zawsze z zaangażowaniem.
Aldona Rusinek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?