Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał zapewnić dach i opiekę. Umieścił w Domu Pomocy Społecznej

Robert Majkowski
Pan Henryk w zamian za dożywocie oddał gospodarkę bratu. Trzynaście lat później trafił do domu pomocy społecznej, a jego los stał się sprawą polityczną

Dożywotnika należy przyjąć jak domownika, dostarczyć mu wyżywienia, ubrania, światła i opału oraz zapewnić odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie, a także sprawić mu własnym kosztem pogrzeb odpowiadający zwyczajom miejscowym. W życiu jednak z wywiązywaniem się z tych obowiązków bywa różnie... Przekonał się o tym 82-letni pan Henryk.

- W zamian za dożywocie, oddałem bratu gospodarkę. Jest młodszy ode mnie o 13 lat. Teraz dom, który pobudowałem w Bartnikach, stoi pusty. Wszystko pozamykane na kłódki, wejść tam nie można. Tylko ziemia jest obrabiana, a jest jej 12 hektarów. Tu jestem od jesieni, ale dłużej już nie chcę - opowiadał nam 27 czerwca staruszek, zajmujący jedno z łóżek w trzyosobowym pokoju domu pomocy społecznej w Przasnyszu.

- Ja kawaler. Mam tylko dwie siostry i braci: Stanisława i Kazika. Siostry mieszkają w Ostrołęce i Warszawie, ale one mną się nie zajmą. Mają pracę, są schorowane. Tylko siostrzenica, która jest w Warszawie, dowiaduje się co dwa tygodnie co u mnie. Ja tu jestem, bo Stasiek namówił mnie, żeby mu gospodarkę oddać. A że wcześniej dobrze postępował, to myślałem, że to dobry chłop. Obiecał, że będzie się mną opiekował. I tak się mną opiekuje, że muszę mu sprawę założyć i wszystko zabrać. Tu za żadne skarby zostać nie chcę. Ale jak dzwonię i chcę, żeby mnie zabrał, to wciąż obiecuje, że przyjedzie w poniedziałek, ale tych poniedziałków było już dziesiątki, a jego wciąż nie ma.

Brat powinien płacić

Na początku maja do Najwyższej Izby Kontroli wpłynęła skarga dotycząca "nadużyć, zwłaszcza niegospodarności" wójta gminy Przasnysz w zakresie ponoszenia przez gminę kosztów pobytu Henryka K. w domu pomocy społecznej. W skardze, podpisanej przez Henryka K., czytamy, że koszty te powinien ponosić jego brat, a nie gmina, co wynika z zapisów umowy o dożywocie.

W skardze czytamy: "Wydaje mi się, że jedynym powodem takiego działania jest chęć pomocy ze strony pani wójt mojemu bratu, którego małżonka jest radną mazowiecką. Jest dla mnie ewidentne, że gmina potrafi bezwzględnie egzekwować należności od starego, emerytowanego rolnika, licząc na jego bezradność zamiast egzekwować pieniądze od jego ustosunkowanej i zamożnej rodziny.

Nikt z pracowników gminy nie interesuje się moim losem jako człowieka. Gmina zatroszczyła się o mojego brata i jego rodzinę, który przejął mój majątek (dom i ponad 9 hektarów ziemi) i oddał mnie do domu pomocy społecznej, za który gmina płaci co miesiąc niemal 2 tys. zł. Nie zgadzam się na to i proszę o pomoc i szybką interwencję w mojej sprawie."

Z pisma skierowanego do NIK wynika, że pan Henryk trafił do domu opieki w połowie października ub. roku. Został tam przywieziony przez swoje rodzeństwo, brata Stanisława i siostrę. Brata, z którym w 2000 roku podpisał umowę o dożywociu. Przy tym: "W styczniu 2014 roku odwołałem swoją zgodę na pobyt w DPS. Jasno i wyraźnie stwierdziłem, że przebywam tam wbrew swojej woli.

Chcę wrócić do domu (...). Wiem, że brat zawarł umowę darowizny w styczniu 2014 roku, zgodnie z którą to mój bratanek jest teraz właścicielem domu i ziemi obciążanych w księdze wieczystej wpisem o dożywociu. Od samego początku informowałem, że gmina nie może ponosić kosztów za mój pobyt w DPS. Jak również nie ma prawa mnie obciążać tymi kosztami. W mojej sprawie mój brat i bratanek mają obowiązek zapewniania mi opieki i ponoszenia kosztów".

Wrócić, ale dokąd?

NIK skierowała sprawę do rady gminy Przasnysz 2 czerwca, a 27 czerwca radni zajęli się nią na sesji. Uznali skargę za bezzasadną. Wcześniej jednak komisja rewizyjna ustaliła, że Henryk K. 7 października 2013 roku złożył wniosek o skierowanie go do domu pomocy społecznej. Dwa tygodnie później GOPS wydał decyzję o ustaleniu odpłatności za jego pobyt, tzn. 70 proc. jego dochodu, tj. 710,51 zł.

Tym samym ustalono, że gmina Przasnysz będzie pokrywała różnicę między odpłatnością a faktycznym średnim utrzymaniem w DPS, czyli 1946,22 zł miesięcznie. Kwota została ustalona na podstawie wywiadu środowiskowego, którego wynikało, że jedynym dochodem pana Henryka jest emerytura. 11 grudnia ośrodek otrzymał telefonicznie informację, że Henrykiem powinien opiekować się dożywotnio jego brat Stanisław.

Ośrodek zwrócił się więc do niego, by ustalić zakres ponoszenia przez niego kosztów za pobyt Henryka w DPS. Stanisław początkowo w ogóle nie wyrażał zgody na ponoszenie jakichkolwiek opłat, ale w styczniu tego roku - jak wynika z ustaleń gminnej komizji rewizyjnej, przystał na 400 zł. Jednocześnie poinformował, że otrzymane w ramach dożywocia gospodarstwo rolne brata, w styczniu 2014 roku, darował synowi. Również w styczniu, Henryk pisemnie odwołał swoją zgodę na pobyt w domu pomocy. Nie miał już jednak dokąd wrócić.

- Zarzuty polityczne są całkowicie bezpodstawne. Natomiast umowa dożywocia jest między dwoma stronami, której trzeciej nic do tego. Tak jest w polskim prawodawstwie - komentuje wójt Grażyna Wróblewska. - Gmina dopłaca część między tym co płaci emeryt a faktycznymi kosztami pobytu w domu pomocy społecznej. Ale tylko sąd może nakazać zobowiązanemu do dożywocia dotrzymania umowy, tzn. by płacił te 70 proc. za emeryta przebywającego w domu pomocy społecznej. Obecnie emeryt ponosi koszty z emerytury, a nie płaci ten, kto jest zobowiązany do dożywocia.

Ktoś go zbuntował i stąd afera

Henryk wiele lat mieszkał samotnie w Bartnikach (gm. Przasnysz). - Pomagała mu sąsiadka, ale była to pomoc dorywcza. W końcu, bardzo chory, trafił do szpitala. Jednak pilno mu było wracać do domu. I wrócił, by po kilku dniach, z zaleceniami doktora rodzinnego, że potrzebuje całodobowej opieki. Uznaliśmy, że dobrym wyborem będzie dom opieki społecznej.

Henryk trafił tam za swoją zgodą, a nawet na swoją prośbę. Na początku był tak osłabiony, że prawie się nie ruszał. Teraz doszedł do sił, został zbuntowany, i stąd ta cała sprawa. Moim jednak zdaniem, gdyby nie dom opieki, Henryk by już nie żył - uważa siostra mieszkająca w Ostrołęce, 79-letnia Helena. I tłumaczy, że bracia i siostry Henryka to osoby równie stare i schorowane.

Pan Henryk jest szwagrem radnej mazowieckiej. Z jej oświadczenia majątkowego za poprzedni rok wynika, że rodzina nie żyje w ubóstwie. Wśród posiadanych nieruchomości wymienia dom, dwa mieszkania, gospodarkę, działkę rekreacyjną, budynek usługowy oraz znaczne oszczędności. Oficjalnie nie chciała w tej sprawie zabrać stanowiska. Poinformowała nas tylko, że nie miała świadomości o całej sprawie i zapewniała, że natychmiast zabierze brata męża do domu. Słowa dotrzymała, pan Henryk opuścił DPS.

Zdaniem prawnika

Pan Henryk ma prawo (o ile wynika to z treści umowy dożywocia w postaci ustanowionej np. służebności) do zarówno zamieszkania na nieruchomości, ale również oczekiwania, także od swojego bratanka zapewnienia mu wykonania prawa dożywocia, które ciąży w chwili obecnej na bratanku - twierdzi Medard Deptuła, prawnik.

Art. 913 kc stanowi, że jeżeli wytworzą się między dożywotnikiem (tu panem Henrykiem) a zobowiązanym (obecnie bratankiem) takie stosunki, że nie można wymagać od stron, żeby pozostawały nadal w bezpośredniej ze sobą styczności, sąd na żądanie jednej z nich zamieni wszystkie lub niektóre uprawnienia objęte treścią prawa dożywocia na dożywotnią rentę odpowiadającą wartości tych uprawnień.

Chociaż istnieje przepis zgodnie z którym w szczególnie wyjątkowych przypadkach jest możliwość sądowego rozwiązania umowy dożywocia, to jej rozwiązanie nie jest dopuszczalne po zbyciu nieruchomości obciążonej dożywociem, co wyklucza dla pana Henryka możliwość przywrócenia stanu sprzed umowy.

Koszty pobytu pana Henryka w DPS powinien ponieść brat pana Henryka - do czasu dokonania zbycia na rzecz swojego syna, zaś od tego czasu obowiązek ten spada na bratanka. W mojej ocenie w pierwszej kolejności należałoby wnieść sprawę na drogę sądową z żądaniem zamiany wszystkich bądź niektórych tylko (skoro pan Henryk chciałby mieszkać na zbytej nieruchomości) na dożywotnią rentę odpowiadającą wartości tych uprawnień.
Jeśli chodzi o stanowisko gminy co do kręgu osób nie ponoszących odpowiedzialności za koszty pobytu pana Henryka w DPS-ie, to kwestia pokrewieństwa nie ma tu znaczenia.

Źródłem praw i obowiązków wchodzących w tej sprawie w rachubę jest umowa dożywocia, nie zaś fakt pokrewieństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki