Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepić czy nie? Wielki dylemat rodziców. Specjaliści radzą: szczepić!

Robert Majkowski
sxc.hu
Rośnie liczba rodziców, którzy rezygnują ze szczepień obowiązkowych swoich dzieci. Lekarze kręcą głowami: to igranie ze śmiercią

Anna (29 lat) urodziła Lenkę trzy tygodnie temu w ostrołęckim szpitalu. Od razu po porodzie odmówiła zaszczepienia dziecka. Czym, jak mówi, wywołała ogólne niezadowolenie personelu i niezbyt przyjemne komentarze. Także takie, że… szczepionka się zmarnuje, bo już została otwarta.

- Lenka urodziła się jako wcześniak. Jest taka maleńka… Poza tym, końcówka ciąży była problematyczna, musiałam leżeć w szpitalu. Mam po prostu obawy, czy pakować w nią tyle bakterii na raz. Nie twierdzę, że wcale nie zaszczepię córki. Ale na pewno nie teraz. Chcę te szczepienia odłożyć na później - tłumaczy decyzję swoją i męża. Anna (imię zmienione - red.) została mamą po raz drugi. Ma też trzyletniego syna. On był szczepiony. Skąd więc zmiana decyzji? Kobieta nie ukrywa, że istotny wpływ miała rozmowa ze starszą siostrą. Jej dwójka dzieci była szczepiona. Starsze dziecko miało duże problemy ze zdrowiem. Siostra podejrzewa, że mogą być efektem szczepienia, młodsze ma zdiagnozowany autyzm.

- Pod jej wpływem zaczęłam interesować się tematem, czytać. Nie chcę bez sensu ryzykować. mam okazję w swojej rodzinie widzieć, czym może skutkować szczepienie.
Anna dodaje, że jeśli zdecyduje się jednak zaszczepić Lenkę, to na pewno szczepionką starego typu, nie zaś skojarzoną.

- Te skojarzone mają dużą zawartość rtęci. Chwytem firm farmaceutycznych jest wmawianie rodzicom, że oszczędzają dziecku kilku ukłuć, kupując szczepionkę skojarzoną. Przecież i tak dziecko będzie płakało - przy jednym, czy przy dwóch ukłuciach.

Jak wynika z danych ostrołęckiego sanepidu, w ostatnich latach coraz więcej rodziców nie decyduje się na obowiązkowe szczepienia swoich dzieci. W 2004 roku zarejestrowano jedną odmowę, podobnie w 2008, ale już w 2010-11! Tak samo w 2013 (w 2012-10). W tym roku pismo o zaniechaniu szczepień złożyły dwie rodziny (do czerwca). Jak informuje Sylwia Nakielska, kierownik sekcji epidemiologii PSSE w Ostrołęce, rodzice najczęściej argumentują swoją decyzję obawą przed autyzmem i odczynami poszczepiennymi (czyli działaniami niepożądanymi).

Nie chcę narażać córek

Od dłuższego czasu nie szczepi swoich dotkniętych autyzmem córek mieszkanka powiatu makowskiego.

- Kilka lat temu byłam na konferencji naukowej poświęconej szczepieniom. Pewna pani doktor z wielkim przekonaniem i poważną argumentacją dowodziła, że szczepienia same w sobie nie są szkodliwe, natomiast jakość ich wykonania, w masowym przecież wydaniu oraz pewne składniki utrwalające ich skuteczność mogą powodować uszkodzenia mózgu. Moje córki i tak cierpią na chorobę spowodowaną uszczerbkiem w mózgu. Nie chcę więc ich narażać na dodatkowe ewentualne dolegliwości. Dlatego oboje z mężem zdecydowaliśmy o zaniechaniu szczepień. Żadna z dziewczynek nie zapadła na choroby, którym zapobiegają szczepienia, z których zrezygnowaliśmy. Nie potrafię stwierdzić, czy moje córki są autystyczne z powodu szczepionek, choć różne teorie w medycynie na ten temat funkcjonują. Ale jeżeli nie muszę obarczać ich organizmów dodatkowymi lekami, to tego unikam.

To jedyny przypadek odmowy szczepienia w powiecie makowskim.
- Ta rodzina, poza złożoną na piśmie odmową, przedłożyła także opinię lekarza prowadzącego autystyczne dzieci o przeciwwskazaniu do szczepień. Musimy to respektować, więc nie kierujemy sprawy do służb wojewody (a taka jest właśnie zwyczajowa procedura w przypadku odmowy - red.) - mówi Maria Bonk, asystent epidemiolog w makowskim sanepidzie.

Najlepiej szczepić na wszystko

Szczepić. Najlepiej na wszystko co się da - przekonują nasi rozmówcy, ostrołęccy pediatrzy (pracują w poradniach oraz na oddziale dziecięcym ostrołęckiego szpitala): Sylwia Korzyńska, Zofia Olszewska, Jadwiga Załuska, Monika Sikora-Bedra.

JZ: - Rodzice, odmawiając szczepienia dziecka, często tłumaczą, że czytali o związku szczepień z autyzmem. Kilka lat temu było głośno o artykule, w którym znany lekarz dowodził o związku szczepionki MMR z autyzmem. Artykuł został opublikowany w piśmie medycznym "Lancet". W 2010 r. tekst został wycofany, a lekarz, który go opublikował, pozbawiony praw wykonywania zawodu (szczegóły tej sprawy w ramce obok - red.). I nie ma innych doniesień na ten temat.

ZO: - Niedawno odebrałam telefon od taty, któremu urodziło się trzecie dziecko. Dwóch starszych chłopców było szczepionych, rodzice nie mieli żadnych wątpliwości, a po kilkuletniej przerwie tata mnie pyta: szczepić czy nie? Oczywiście, że szczepić, odpowiedziałam. Żeby go przekonać dodałam: proszę pana, dziecko będzie za kilka lat biegało, pewnie się skaleczy, będzie miało kontakt z zanieczyszczoną glebą. A jak się zarazi tężcem? To choroba śmiertelna. Ci rodzice ostatecznie zaszczepili swoje dziecko.

MS-B: Wiele szczepień ma skutki uboczne, są objawy niepożądane - tak jak w przypadku każdego leku. Nawet najprostszego, bez recepty, poprawiającego łaknienie czy też witamin. Proszę sprawdzić, ile one mają niepożądanych działań. I mimo to mama je podaje dziecku. Natomiast jak przeczyta artykuły na temat niepożądanych objawów po szczepieniu, ma wątpliwości. Ja zawsze powtarzam rodzicom: proszę nie czytać o szczepionce, tylko wszystko na temat choroby, przeciwko której nie chcecie szczepić. I większość daje się wtedy przekonać. Dlaczego mama bardziej boi się szczepionki niż prawdziwej bakterii, którą dziecko może się zarazić? Uważa że chemia dodana do szczepionki jest zła? To niech zacznie dziecko prawidłowo odżywiać, podawać ekologiczne jedzenie.

Chemia towarzyszy nam na każdym kroku i tego się mamy nie boją. Niektórzy rodzice bagatelizują: a tam, odra, świnka, różyczka - tyle dzieci na nie chorowało. No dobrze, są dzieci, które chorują bez powikłań, ale są też takie, które mają bardzo poważne powikłania: zapalenie opon mózgowych, jąder, trzustki... O ospie rodzice mówią: niech dzieci się zarażają, to tylko choroba wirusowa - a ile jest ospowych zapaleń mózgu i innych powikłań? Szczepionka nie daje stuprocentowej odporności, ale układ odpornościowy jest dzięki niej przygotowany na chorobę. Jeśli nawet dziecko zaszczepione przechoruje świnkę czy ospę, to zazwyczaj łagodnie.

Nigdy nie wiemy, co nas w życiu spotka. Zdarzają się bardzo ciężkie choroby: białaczka, choroby nowotworowe. O ile ospa dla dziecka z dobrą odpornością może być chorobą łagodną, o tyle na przykład u dziecka, które ma białaczkę - to już śmiertelna choroba. I w tym momencie matki rozpaczają: Boże, dlaczego nie zaszczepiłam. Bo wówczas dziecku nie można podać żadnego szczepienia. Szczepmy je więc od początku i wszystkim co jest. Najlepszym przykładem są lekarze. Niech matka zapyta bodaj stu lekarzy, który nie szczepi swojego dziecka. Jestem pewna, że 99,9 proc. to robi. Bo my wiemy, że to działa, że nasze dzieci są dzięki szczepieniom chronione. Warto szczepić!

ZO: Coraz więcej podróżujemy. W Polsce np. może nie być choroby Heinego-Medina (polio), ale w Afryce jest. I pojedzie rodzina na wczasy, a dziecko wróci chore albo... nie wróci.
MS-B: Są takie szczepionki, które można podawać tylko w określonym wieku. Warto szczepić małe dzieci: w pierwszych trzech miesiącach życia mają bardzo niską odporność. Każda mama powinna zastanowić się, czy jest w stanie wychować dziecko pod kloszem.

JZ: - Do szpitala trafiło dziecko z posocznicą meningokokową. To nie zdarza się często, ale jak już się zdarza, to może się źle skończyć. Jak wyszło, że sprawcą jest meningokok, matka mówiła: O Jezu, jakbym wiedziała, że jest szczepionka, to bym zaszczepiła. Każdemu się wydaje, że jego dziecko na ciężką chorobę nie zapadnie.

MS-B: - Kiedyś był obowiązek szczepienia dzieci. Dzisiaj niby też, ale nie ma przymusu, czyli matka ma prawo zdecydować: szczepić dziecko czy nie. Totalny błąd.

JZ: - W cywilizowanym świecie jest trend rozszerzania szczepień.

SK: - W Kielcach np. kilka lat temu urząd miasta zasponsorował wszystkim nowo narodzonym dzieciom szczepienia na meningokoki. I są badania, że spadła liczba hospitalizacji dzieci z zapaleniem płuc, opon mózgowo-rdzeniowych, zapaleniem uszu.

JZ: - Poza wspomnianym już artykułem w "Lancecie" nie ma doniesień, że szczepienia szkodzą. Natomiast powikłania, owszem, mogą być, bo po każdym działaniu medycznym mogą wystąpić.

MS-B: - Nie tylko medycznym. Zjedz truskawkę, też możesz mieć wstrząs.

JZ: - Podobnie po kosmetykach.

MS-B: - Również po wodzie, po konserwantach... Jeśli ktoś chce ryzykować, narażać własne dziecko, to trudno. My ze wszech miar staramy się przekonywać, że warto szczepić. Ja zawsze powtarzam rodzicom: moje dzieci są zaszczepione na wszystko, co jest dostępne. Powikłania poszczepienne zdarzają się sporadycznie, to wynika z naszych obserwacji w szpitalu. Teraz, gdy są szczepionki skojarzone, to spadła też liczba obserwowanych niepożądanych działań typu wysoka gorączka, czy drgawki u dzieci.

SK: - Moje dziecko po pneumokokach przez siedem dni gorączkowało, bardzo wysoko. Skoro taka reakcja była po szczepionce, to co by było po kontakcie z żywią bakterią? Uratowałam jej w ten sposób życie, nie nam co do tego wątpliwości. I szczepiłam dalej.

JZ: - Są rodzice, którzy przychodzą do lekarza z nastawieniem, że chcą porozmawiać, wysłuchać argumentów. I my jesteśmy w stanie takich przekonać. Natomiast część przychodzi od razu z nastawieniem, że nie będzie szczepić. Zostawiono rodzicom decyzję, dobrze, ale niektórzy nie są dojrzali do podjęcia takiej decyzji. Mają za mało wiedzy, a wiedza, której dostarcza "doktor google", to jest... śmieszne.

MS-B: - Często rodzice bywają wręcz agresywni, gdy próbuje się ich przekonać, ja miałam takie sytuacje. W krótkiej wizycie wymagają od nas przytoczenia tysiąca argumentów. Ale są już nastawieni i napotykamy ścianę: nie dociera do nich, co mówi lekarz. Najczęściej odsyłam wtedy do domu i zapraszam na wizytę za tydzień, dwa, z dzieckiem. I jeszcze raz próbujemy. Jeśli się nie uda, to jeszcze raz. Proszę, żeby poczytali o chorobach i znów przyszli.

I jeśli wtedy podpisują wniosek, że nie chcą szczepić, to trudno. Nic więcej nie możemy zrobić jako lekarze. Aczkolwiek mamy świadomość, że robią źle. Mam wtedy poczucie, że może jeszcze nie zrobiłam wszystkiego, żeby ich przekonać do szczepienia i czuję się z tym źle, bo szkoda mi dziecka. I będę się modliła, żeby mu się nic nie stało i ciężko nie zachorowało. Niech będzie wśród szczęśliwców, którzy są nieszczepieni i przejdą przez życie bez chorób. Ale to tylko, niestety, pobożne życzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki